Tak to już jest, że wraz z sezonem letnim na wybrzeże wyruszają nie tylko kuracjusze, ale też zespoły artystyczne, poszczególni wykonawcy, wystawy, sportowcy itd.
A podczas bieżącego weekendu miejscem największego skupiska ludzi stanie się niewątpliwie Kłajpeda. Nie tylko z powodu na tradycyjne dorocznie obchodzone Święto Morza. Święto owszem w tych dniach, czyli od 31 lipca po dzień 3 sierpnia będzie, a w jego ramach zapowiada się rzecz niecodzienna dla Litwy — po raz pierwszy organizowane będą światowe regaty największych statków żaglowych.
Przy kłajpedzkim nabrzeżu zacumuje około 100 statków, w tym około 10 — to żaglowce o długości przekraczającej 40 metrów. Miasto portowe odwiedzi około 4000 członków załóg, ponad połowa z nich, to młodzież w wieku od 15 do 25 lat.
Mówiąc o takich regatach warto przypomnieć, że pierwsze, historyczne odbyły się 50 lat temu, uczestniczyło w nich 20 żaglowców. Dziś w tych największych zawodach historycznych żaglowców uczestniczyć będzie ponad 100 żaglowców i jachtów pełnomorskich.
Regaty „The Tall Ships’ Races Baltic 2009” — a o nich to mowa — na Bałtyku wystartowały w Gdyni (Polska), odwiedziły Sankt Petersburg (Rosja), Turku (Finlandia) i finiszują właśnie 31 lipca w Kłajpedzie.
Uroczystości z okazji regat w litewskim porcie będą trwały przez cztery dni. I bez wątpienia ich perłą będzie pochód załóg statków ulicami miasta oraz parada żaglowców wypływających z portu na otwarte morze.
To tak w minimalnym skrócie o tym wydarzeniu, jakie będzie miało miejsce na wybrzeżu litewskim. Wybrzeżu raczej kojarzonym dla wielu z wypoczynkiem. I nieważne jest, gdzie ten wypoczynek ma być: w Połądze, Neryndze czy też Śventoji (Świętej), ale jedno jest jasne, że mimo ogromnej oferty zagranicznej (w wielu wypadkach bynajmniej nie droższej niż wczasy nad Bałtykiem) są fanatycy, którzy nie zamieniliby uroków tego litewskiego uzdrowiska na inne — zapewne bardziej ekskluzywne i bardziej wabiące. Oni lubią Połągę. Niby tą samą co przed czterdziestu laty, ale już inną. Tym nie mniej kochaną…
Tegoroczna Połąga, tak jak i w latach ostatnich zapełnia się kuracjuszami raczej tylko na weekendy. A takim chyba wyjątkowym weekendem, że zapełniła się na 100 proc. były dni 17-19 lipca, kiedy to w tym jednym z najpopularniejszych kurortów Litwy zabrakło wolnych miejsc.
Pracowniczka Informacyjnego Centrum Turystycznego miasta Połągi Egidija Smilingienė potwierdziła, że taki stan był rzeczywiście i że we wszystkich hotelach, domach gościnnych wszystkie miejsce były zajęte. A takich dzisiaj jest 17 tysięcy.
Ale większość wypoczywających wybiera (bo to taniej) mieszkania w domach prywatnych.
O cenach pisać trudno. Zależy od portfela i od tego, co człowiek wybiera — wypoczynek w apartamencie z telewizorem i dywanami, siedzenie w kawiarni hotelowej, czy też spacery nad morzem, w parku. Ale najważniejsze jest morze tak samo i dla tych, mieszkających w ekskluzywnych apartamentach, w wielu wypadkach własnych willach, jak też dla tych, którzy za litów 20, 25 czy też 30 skromniutkie łóżko wynajęli. Co prawda, podałam ceny najniższe, bo skoro chodzi o Połągę — to w grę wchodzi miesiąc. Najdrożej jest w drugiej połowie lipca – pierwszej sierpnia. Ceny w porównaniu do początku sezonu zwiększają się dwukrotnie.
Natomiast nie zwiększa się cena wyżywienia. I jeśli o to chodzi, to restauracje i kawiarnie przeżywają bardzo niełatwe czasy — wabią, jak mogą — proponują tanie, smaczne tak zwane dania dnia (dawne obiady kompleksowe). Ceny takich obiadów kształtujące się w granicach 12 – 15 litów. I to w lokalach w samym centrum Połągi i nad samym morzem.
Co prawda, stali kuracjusze nie mogą sobie wpaść do kawiarni „Voveraitė”, która była tak blisko plaży — z najprostszej przyczyn — już jej nie ma. Została zburzona, chociaż była tak popularna. Na jej miejscu widnieje kilku kondygnacyjny powstający budynek, czworobok, bardzo niegustowny i chyba jedyny taki w uzdrowisku. Nie udało mi się dowiedzieć, co w nim będzie, ale jedno jest jasne, że widok z jego płaskiego dachu tuż nad samym morzem będzie zapewne wspaniały.
To, niestety, nie jest jedyny negatywny przykład umiejscowienia nowych zabudowań tak blisko plaży.
Cała aleja prowadząca do parku została „ozdobiona” hotelami cztero i pięciogwiazdkowymi. Gustownie i elegancko zagospodarowane tereny przed kawiarniami pod gołym niebem, w których, o dziwo, wieczorami nie jest pusto. I chodzi tu nie tylko o gości z zagranicy, bo na parkingach hotelowych sporo samochodów (i to jakich!) z litewską rejestracją.
W tym roku wśród kuracjuszy z zagranicy przodują Estończycy. Bardzo często upiększając swoje samochody małymi horongiewkami o barwach narodowych. Odpoczywają też goście z Polski, ale znacznie mniej niż przed np. pięciu laty. Uzdrowisko litewskie i dla nich, tak jak i dla nas jest, niestety, już drogie. A na dodatek nikt nie może zapewnić tu słońca. Bo nad Bałtykiem tak już jest, że słoneczko albo zaświeci, albo go długo trzeba za chmurkami wypatrywać.
Co prawda, nudzić się powodów nie ma — bo takiej plejady aktorów, piosenkarzy, jaka na miejscowych scenach co wieczór zmienia — tylko pozazdrościć mogą inne miasta, w tym też opuszczona na lato stolica. A przecież są festiwale stałe i nowe, koncerty muzyki kameralnej na tarasie pałacu Tyszkiewicza…
Wymieniłam nazwisko już nieżyjącego hrabiego i przed oczyma stanął widok strawionego przed laty przez pożar Kurhauzu w samym centrum Połągi, ktory należał do Tyszkiewiczów. Budynek – widmo nadal starszy i wymaga opieki. Ale, nawet ta część murowana, która jest własnością samorządu Połągi, nie jest remontowana, bo na to nie ma pieniędzy. Na samą jej konserwację trzeba 300 tysięcy litów, a wiedząc, jaki jest stan gospodarczy kraju, jak też tego miasta, to o restauracji historycznego budynku nawet marzyć nie można. Zresztą jest też prywatny właściciel, jest spór o parcelę, czyli wszystko to wpływa, że jeszcze nadal będzie, jak jest. Dobrze, że hrabia Alfred już tego nie widzi.
Ale, generalnie trzeba przyznać, że to jeden z bardzo nie wielu przypadków zaniedbania. Bo jeśli chodzi o ogólny stan domów, ulic — to uzdrowisko jest wypucowane. Zarówno ta stara drewniana Połąga (nieliczne już domy) jak też nowe dzielnice, które pojawiają się dosłownie jak grzyby po deszczu. Ostatnio w miejscu dawnego campingu wyrosła w ciągu roku fantastyczna dzielnica willowa. 72 domów jednorodzinnych, tuż za parkiem, nad brzegiem morza. Właściciele, a wśród nich jest też mer Połągi Vytautas Stalmokas, jak też inni znani w kraju ludzie — są zadowoleni. Widocznie pracownicy Departamentu Ochrony Środowiska Naturalnego kraju — również — skoro pozwolenia na budowy w tym miejscu wydali.
Słowem czego więcej trzeba — skoro wszyscy są zadowoleni. Chyba jednak najmniej z tego co się dzieje w Połądze jest zadowolona to unikalna przyroda tego miejsca, ale ona przecież skarżyć się nie umie…