I jazda do różnych krajów. Najlepiej ciepłych, by przedłużyć sobie sezon letni. Co to, szyderstwo? W tak trudnym okresie kryzysowym zwiedzać kraje?
A czemu by nie, jeżeli bezpłatnie. Znów coś się nie zgadza.
Poniżej udowodnimy, że jak najbardziej. Co prawda, dotyczy to nie nas, szeregowych obywateli, ale naszych wybrańców, którzy skonstatowali, że w tym roku bardzo mało podróżowali i, o ile nie wykorzystają środków delegacyjnych, to trzeba będzie te pieniądze (zaznaczamy — nasze — podatników) zwrócić do budżetu państwa. Do bardzo dziurawego budżetu. Zdecydowali więc, po co? I tak tego budżetu nie załatają, więc lepiej niech odpoczną.
Jedynie w ciągu dwóch tygodni października zdecydowano wysłać 36 polityków do 18 krajów. Nie tylko posłów, ale także pracowników kancelarii sejmowej. I niech tam sobie nasze problemy analizują, np. we Francji — wyjedzie aż 6 posłów, czy też w Afganistanie lub słonecznej Turcji. Najważniejsze, by pieniądze „nie zginęły”. No, i będąc dalej od Litwy, nie będą słyszeli tego rodzaju narzekań, że zapomóg socjalnych nie ma z czego płacić, że emerytury się spóźniają, że obecnie ponad 160 tysięcy osób jest na granicy ubóstwa. Będąc dalej od kraju nad Niemnem, chociaż przez jakiś czas nie będą tego słyszeli. Chociaż, jeżeli tak naprawdę, to i na miejscu tego nie słyszą.