Więcej

    Piękny jubileusz Franciszka Żeromskiego — dyrektora Szkoły Średniej im. H. Sienkiewicza w Landwarowie

    Czytaj również...

    Franciszek Żeromski jest przekonany, że na szkole spoczywa ogromna odpowiedzialność za kształcenie i wychowanie przyszłego pokolenia Fot. archiwum
    Franciszek Żeromski jest przekonany, że na szkole spoczywa ogromna odpowiedzialność za kształcenie i wychowanie przyszłego pokolenia Fot. archiwum

    Na początku tego roku szkolnego dyrektor szkoły polskiej w Landwarowie obchodził piękny jubileusz 60-lecia. Od siódmego roku swego życia jest związany z tą placówką oświatową. Tę szkołę ukończył, tu stawiał swe pierwsze kroki jako nauczyciel i tu jest dyrektorem już od 23 lat.

    — Dlaczego wybrałam tę drogę? — nasz rozmówca zastanawia się jedynie przez chwilę. — Widocznie dlatego, że sam miałem bardzo dobrych nauczycieli.

    38 lat w szkole. W tej samej. 10 lat nauczycielem, 5 lat — wicedyrektorem, 23 — dyrektorem. To życie, gdy przeważającą większość dni w roku reguluje szkolny dzwonek. Klasy, dzieci, nauczyciele, 1 września i ostatni dzwonek. Radość i duma z osiągnięć wychowanków, ból i troska z powodu problemów.

    Przez kilka tygodni odkładamy spotkanie z panem Franciszkiem. Wrzesień dla dyrektora nie jest najlepszym czasem na udzielanie wywiadów. Potem kilkutygodniowe zwolnienie lekarskie. Dyrektor mieszka niedaleko szkoły. Jak sam żartuje — najważniejsze jest dojść do szkoły, a potem człowiek zapomina o wszystkich swoich dolegliwościach. Życie w szkole jest tak intensywne, zmiany zachodzą tu codziennie i aby być na czasie, trzeba być zawsze w dobrej kondycji — mówi dyrektor szkoły.

    O swojej szkole, nauczycielach, wychowankach, sukcesach i troskach może mówić bez przerwy. O sobie opowiadać jest trudniej.

    — Każdego z nas tworzą ludzie, nauczyciele, których los postawił na naszej drodze. Miałem szczęście. Uczyli mnie prawdziwi pedagodzy, ludzie oddani swemu dziełu. Profesjonaliści , nauczyciele z powołania — mówił Żeromski. Do dziś bardzo ciepło przypomina wszystkich swych nauczycieli, wychowawcę chemika Anatolija Korniuka, polonistkę Helenę Kuźmową, fizyka Aleksandra Narkiewicza.

    Franciszek Żeromski urodził się w 1949 roku w Landwarowie w wielodzietnej rodzinie, w której wychowało się sześcioro dzieci. Franek był czwartym z kolei. Czterech braci i dwie siostry. Rodzina była niezamożna, dyrektor pamięta czasy, gdy na budowę domu wydawano większość zarobionych przez rodziców pieniędzy. Zostawało jedynie 5 rubli. Mama pana Franciszka pracowała w szpitalu w Landwarowie, ojciec — w stolicy. Jedyny z rodzeństwa ukończył studia wyższe.

    W 1968 roku jako absolwent 13. polskiej promocji szkoły w Landwarowie dostał się na studia do Wileńskiego Instytutu Pedagogicznego. Od klas początkowych fascynowały go nauki przyrodnicze, wybór fizyki był jednak nieco przypadkowy i zależał od tego, na jakim kierunku wówczas była organizowana grupa polska. Jeden rok nabierano na matematykę, drugi — na fizykę. Ówczesny Instytut Pedagogiczny ukończył w 1972 roku i otrzymał skierowanie do swego rejonu. Trafił do swojej szkoły. Dyrektorem wówczas była pani Nadieżda Jarygina. Młody specjalista , któremu zaproponowano wykładanie fizyki, astronomii i kreślenia, pamięta pierwszą swoją klasę, która liczyła 42 uczniów.

    — Łatwo nie było, początki w każdym zawodzie są trudne. Zawsze jednak byłem i jestem przekonany, że najważniejsze jest dobre planowanie i przygotowanie się do lekcji. Szukałem dodatkowej informacji poza podręcznikiem, aby podać materiał w najbardziej atrakcyjny sposób. Zdarzało się, że na początku swej kariery pedagogicznej nie wiedziałem odpowiedzi na wszystkie pytania, jednak żądza wiedzy i zdobywane doświadczenie ułatwiały pracę. Otrzymałem wychowawstwo, jak się później okazało, w jednej z najtrudniejszych klas. Pani dyrektor powiedziała: „Jesteś młody, dasz radę!”. I poradziłem sobie — opowiada pan Franciszek.

    Teraz, oceniając przebytą drogę z perspektywy czasu, sam jest nieco zdziwiony, że nigdy tak naprawdę nie rozważał możliwości zmiany zawodu czy miejsca pracy. Chociaż wynagrodzenie nauczyciela i dyrektora nie były nigdy szczególnie atrakcyjne.

    Szkoła Średnia im. H. Sienkiewicza jako wyłącznie polska funkcjonuje zaledwie kilkanaście lat. Do 1992 roku była to dwujęzyczna szkoła polsko-rosyjska. Były wówczas trzy-cztery klasy rosyjskie i jedna polska. Wszystkie imprezy odbywały się po rosyjsku i pewne zmiany nastąpiły wówczas, gdy wicedyrektorem i opiekunką pionu polskiego została pani Krystyna Łukaszewicz. Powstał polski zespół pieśni i tańca „Prząśniczka”, istniejący zresztą do dziś. Panie klas początkowych Alicja Podolska, Janina Łukaszewicz, Irena Bielak szyły stroje. Coraz więcej polskich rodzin w Landwarowie pragnęły kształcić swe dzieci w języku ojczystym.

    — Szkoły zostały podzielone. Powstała odrębna placówka oświatowa, szkoła polska. Otrzymujemy jedną trzecią pomieszczeń, pracuje tu 24 nauczycieli, którzy wiedzę swą przekazują dla 153 uczniów. Na podział żadnego finansowania nie otrzymaliśmy. Sami nauczyciele zebrali pieniądze i sami wykonaliśmy remont. 1 września dzieci weszły do światłych i czystych pomieszczeń. Kilka lat później wysiłkiem Związku Polaków na Litwie, przedstawicieli polskiej partii w samorządzie rejonu trockiego AWPL, za pośrednictwem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” otrzymano finansowanie od państwa polskiego na rozbudowę szkoły. Do finansowania dołożył się również samorząd rejonu trockiego. Dziś szkoła posiada piękny gmach, własną salę sportową, pracownie, stołówkę — opowiada o wydarzeniach sprzed kilku lat dyrektor szkoły.

    O sobie mówi, że jest kierownikiem dość liberalnym. W szkole, gdzie większość zespołu stanowią kobiety, to jest najbardziej odpowiedni model zarządzania.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    — Oczywiście, zdarzają się w naszym gronie, jak w każdym innym, różnice zdań, odmienne poglądy na ten sam temat. Wówczas staramy się go przedyskutować i dojść, jak mówią matematycy, do wspólnego mianownika — twierdzi dyrektor.

    Posiadający doświadczenie w zarządzaniu dwujęzyczną placówką oświatową, która przed laty liczyła ponad 1000 uczniów, pan Franciszek mówi, że sama polska szkoła ma zupełnie inny charakter.

    — Ludzie tu są bardziej opanowani, wszyscy dążymy do wspólnego celu. Atmosfera panująca w polskiej szkole jest inna, może to potwierdzić wiele osób, które pracują jednocześnie też w innych szkołach — stwierdza nasz rozmówca.

    Jedno ze zdjęć z archiwum szkolnego, z gronem pedagogicznym , ludźmi z którymi tworzy nowoczesną , otwartą na potrzeby społeczności polskiej Landwarowa, placówkę oświatową Fot. archiwum
    Jedno ze zdjęć z archiwum szkolnego, z gronem pedagogicznym , ludźmi z którymi tworzy nowoczesną , otwartą na potrzeby społeczności polskiej Landwarowa, placówkę oświatową Fot. archiwum

    Kierownik szkoły ma z czego się cieszyć. W szkole bardzo aktywnie działają koła metodyczne oraz rada szkoły, bez której akceptacji nie zapadają żadne ważne dla szkoły decyzje. Dziś to ubieganie się o status gimnazjum. Ostatnio trwają przygotowania do utworzenia w szkole grupy dla dzieci w wieku 4-5 lat. Przedszkole w Landwarowie jest przepełnione, kilkaset dzieci czeka w kolejce.

    — Staramy się stworzyć im możliwości kształcenia w języku ojczystym i tym samym pomóc w wychowaniu narybku dla naszej szkoły. Już trwają remonty, mamy nadzieję, że swą działalność taka grupa rozpocznie po Nowy Roku. Szkoła uczestniczy w wielu projektach — opowiadał dyrektor.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Nasze dzieci są dobre — mówi, podkreślając w ten sposób znaczenie wychowania w duchu wartości chrześcijańskich.
    — Siostra Mirosława Kozioł, nasza katechetka z Polski, przez wiele lat czuwa nad rozwojem duchowym dzieci, jest organizatorem wielu imprez religijnych i ogromnej ilości wyjazdów na kolonie — zaznacza.

    Kierowana przez pana Franciszka Żeromskiego szkoła posiada wielu przyjaciół, dzięki którym udaje się organizować wiele imprez, wzbogacać bazę materialną, szerzyć horyzonty uczniów. Życzliwe i ciepłe kontakty łączą szkołę z Towarzystwem Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej z Warszawy z prezesem Wiesławem Skinderem na czele, oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Zamościu z prezesem Miłosławem Brzozowskim, Instytutem Polskim w Wilnie, Konsulatem RP w Wilnie, szkołami w Polsce oraz z wieloma innymi organizacjami, bez których pomocy i wsparcia szkoła nie byłaby taką, jaką jest. Nie można pominąć również polskich organizacji i rodaków na różnych stanowiskach: ZPL, Stowarzyszenia „Macierz Szkolna”, posła na Sejm RL Jarosława Narkiewicza, radnych AWPL, przedstawicieli polskiej partii w administracji samorządu rejonu trockiego.

    Przerywam dyrektorowi. Przypominam, że miało być o dyrektorze, nie o szkole.

    Pan Franciszek z rodziną: żoną, synem i córką Fot. archiwum
    Pan Franciszek z rodziną: żoną, synem i córką Fot. archiwum

    Mówi, że jest szczęśliwym ojcem. Żona jest kierownikiem sekretariatu „u sąsiadów”, w szkole rosyjskiej. Córka Łoreta mieszka w Wilnie. Pan Franciszek ma dwóch wnuków, w wieku siedmiu i trzech lat. Syn w tym roku również założył własną rodzinę. Dzieci mają ukończone studia wyższe. Są dumą i radością rodziców. Przed laty, gdy budował własny dom, marzył o tym, że być może któreś z dzieci zamieszka razem. Dziś mieszkają oddzielnie, jednak bardzo często odwiedzają rodziców.

    — W wolnych chwilach lubię wykonywać takie różne gospodarskie prace, przy własnym domu jest tego zawsze sporo — mówi pan Franciszek. Pociąga go literatura historyczna. Pytany o podróże, stwierdza, że bardzo chciałby zwiedzić Japonię, może Egipt…

    Franciszek Żeromski w ciągu 38 lat pracy w szkole otrzymał wiele nagród. Ze szczególnym wzruszeniem mówi jednak o ostatniej nagrodzie, Złotym Krzyżu, wyróżnieniu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego. Szczególne miejsce zajmuje również otrzymane w tym roku podziękowanie za kreatywność w dziedzinie zarządzania od ministra oświaty Litwy Gintarasa Steponavičiusa.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    To w Wilnie czuję się u siebie…

    Teresa Gumowska-Kacmajor przyjechała do Gdańska z Wilna w wieku 11 lat. Tu ukończyła szkołę średnią, studia lekarskie, tu realizowała się zawodowo i rodzinnie. Jednak nigdy nie czuła się prawdziwą gdańszczanką. Gdy w latach 70. przyjechała po raz pierwszy na Litwę...

    Młodzi zdolni: Ewa Siemaszkiewicz

    Młodzi Polacy z Litwy po ukończeniu polskich szkół w różny sposób szukają swej życiowej drogi. Polska, jako kraj nauki i zamieszkania, jest jedną z nich. Ewa Siemaszkiewicz, studentka IV roku medycyny na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym jest maturzystką Szkoły Średniej im....

    Wielki patriota i strażnik prawdziwej historii Polski

    Stanisław Władysław Śliwa od wielu lat stoi na czele Związku Piłsudczyków Rzeczypospolitej Polskiej Towarzystwa Pamięci Józefa Piłsudskiego łączącego ponad 5 tysięcy członków, ludzi różnych zawodów i stanów w wieku od 18 do 90 lat w całej Polsce. Organizacja, która rok...

    Każdy na swój sposób płaci za swoje tęsknoty…

    "Miejsce, gdzie się osiedlasz, nie jest wystarczająco pojemne dla wszystkiego, co pragniesz przechować. To, co jest twoje, przynależy także do miejsca. Zmieniasz miejsce, rezygnujesz więc z niektórych rzeczy i zyskujesz inne. Zaspokajasz jedną tęsknotę, ale otwierasz drzwi kolejnej. Każda...