Więcej

    Ostrożnie – piramidy gospodarcze

    Czytaj również...

    Poszukiwanie dodatkowych dochodów często kończy się udziałem w piramidzie gospodarczej Fot. Marian Paluszkiewicz

    Wysoką pozycję w społeczeństwie, luksusowy tryb życia lub chociażby dorobienie dodatkowych kilkaset litów do wynagrodzenia z pracy — wszystko to możemy mieć poświęcając zaledwie kilka godzin w tygodniu — zapewniają przedstawiciele firm tzw. sieciowego marketingu, nakłaniając do uczestnictwa w tym biznesie.

    Tymczasem często taki biznes opiera się na zasadach piramidy gospodarczej. Wielu uczestników tych piramid, za obiecany dobrobyt płaci już dziś — zrujnowaną karierą zawodową, rodziną i przyjaciółmi.

    — Na spotkanie z managerami jednej z takich firm trafiłam przypadkowo. Przyjaciółka zaprosiła mnie na nie mówiąc, że na litewski rynek wchodzi renomowana firma, która szuka przedstawicieli. Chociaż jestem krytycznie nastawiona wobec takiego biznesu, ale teraz, gdy ciągle zmniejszają wypłatę, dodatkowe pieniądze by się przydały, więc postanowiłam udać się na to spotkanie — o swoim pierwszym doświadczeniu z sieciowym marketingiem opowiedziała nam Alina, która pracuje na co dzień jako nauczycielka w jednej ze stołecznych polskich szkół.

    Firmę, która ma wejść na litewski rynek, podczas spotkania reprezentowała para małżeńska z Polski. — Wyglądali na dobrze ustawionych, takich ludzi sukcesu. Podczas rozmowy powiedzieli, że dzięki współpracy z firmą, którą reprezentują, w ciągu kilku lat możemy wzbogacić się sami oraz zapewnić przyszłość swoim dzieciom i nawet wnukom — opowiada o swoim doświadczeniu Alina. Mimo że jak sama mówi, słowa gości z Polski wydawały się szczere i przekonujące, zastanowił ją fakt — dlaczego musi wykupić pewien pakiet produktów oferowanych przez firmę. Kosztem własnego czasu czytać książki o ludziach sukcesu, słuchać nagrań przełożonych z firmy zachęcających do pracy oraz oglądać te same nagrania… Na następne spotkanie nie poszła, bo jak mówi „nie chce się bogacić kosztem zmiany własnej osobowości”. Tymczasem, gdy zasięgnęliśmy opinii psychoterapeutki, okazało się, że wielu z tych, którzy się skusili na ofertę firm z branży sieciowego marketingu, już potrzebuje fachowej pomocy psychologa.

    — Wiele z tych firm intensywnie pracuje nad tym, aby maksymalnie zmotywować swoich pracowników do osiągnięcia jak największych sprzedaży. Techniki, stosowane przez managerów z takich spółek, ocierają się o techniki prania mózgu, czy też metody stosowane w sektach, tyle że w sieciowym marketingu na pierwszym miejscu stawia się zysk. Zysk bez względu na koszta — powiedziała „Kurierowi” Zita Alseikienė, lekarz psychoterapeutka z medycznego ośrodka „Neuromeda”. Zdaniem psychoterapeutki, przedstawiciele takich firm to zręczni i bezwzględni manipulatorzy, którzy dysponując olbrzymią wiedzą z zakresu psychologii i marketingu uzależniają od siebie klientów czy też współpracowników z niższego szczebla. — Mam pacjentów, którzy chcieli się wzbogacić, zostając dystrybutorami towarów w sieciowym biznesie. Uczy się ich bycia „w 100% lojalnymi swojemu biznesowi” i indoktrynuje w hiperkonsumpcję produktów niejednokrotnie znacznie droższych, niż gdyby kupowali normalnie. Ludziom zmienia się osobowość — dodała Alseikienė. Po czym, jak mówi lekarka, poddani takiej lub podobnej do niej indoktrynacji ludzie są skłonni inwestować duże sumy pieniędzy w rozwój „swego” biznesu. Alseikienė radzi, aby wszyscy, którzy są zapraszani na różnego rodzaju spotkania, promocje, organizowane przez firmy sieciowe marketingu, zachowali rozwagę oraz krytyczne nastawienie wobec reklamowanych produktów.

    Z kolei Państwowa Inspekcja Produktów Niespożywczych przestrzega, aby wszyscy, którzy się zdecydują na kupno dowolnej rzeczy u dystrybutorów produktów dostępnych w sieciach marketingowych, byli szczególni uważni. Jak się dowiedzieliśmy w Inspekcji, wszyscy ci konsumenci, którzy nabyli produkt u dystrybutorów i nie są z niego zadowoleni, mają prawo go zwrócić w ciągu siedmiu dni. W wypadku, gdy firma nie zgadza się z tym, konsument ma prawo zwrócić się do Inspekcji z informacją o naruszeniu swych praw.


    Triki używane do złapania konsumentów w sieć

    1. Możesz zarobić pieniądze sprzedając produkty rodzinie, przyjaciołom i sąsiadom!
    Każdy sprzedawca, dystrybutor, inwestor, klient słyszy, że będzie „niezależnym właścicielem biznesu”, który może kupować produkty w cenach hurtowych i potem zarabiać na odsprzedawaniu ich w detalu rodzinie, przyjaciołom i sąsiadom. Okazuje się to być nieprawdą. Dlaczego? Produkty są za drogie. W sklepach są dostępne podobne lub tańsze.

    2. Możesz zarobić „premie” (bonusy) z produktów kupowanych przez tych wszystkich członków rodziny, przyjaciół i sąsiadów, których zwerbujesz. Każdemu sprzedawcy obiecuje się „bonus” od zakupów dokonanych przez zwerbowanych członków. Dodatkowo obiecuje się więcej bonusów, gdy zwerbowane osoby zwerbują kolejne. Każdy może zarobić pieniądze na „biznesach” z wielu „poziomów” nowych zwerbowanych inwestorów. Początkowa inwestycja wzrasta z każdym miesiącem uczestnictwa w programie. Rosną straty.

    3. Im jesteś w organizacji na wyższym poziomie, tym więcej zarabiasz. Wielu byłych dystrybutorów opowiada o posiadaniu strychu zawalonego sprzętem, kosmetykami lub paczkami witamin. W ten sposób osiągają wyższy poziom premii. Niestety, ich koszty przewyższyły otrzymane premie. Więcej strat.

    4. Żeby odnieść sukces, potrzebujesz szkolenia i motywacji i musisz słuchać ludzi, którzy już odnieśli sukces w programie. Szkolenia, seminaria, książki i kasety są bardzo drogie i wpisują się do rosnących strat. Książki i seminaria nie pomagają zwerbowanym w odniesieniu sukcesu. Dają tylko zarobić tym, którzy je sprzedają.

    5. Ostateczne oszustwo: Jeśli nie odniesiesz sukcesu, to tylko twoja wina.
    Każdy nowy członek od początku słyszał, że ten program jest najlepszą możliwością biznesową na świecie i jeżeli mu się nie udało — to jest jego własną wina.


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Solecznicki Polak w litewskim wojsku: „W razie konieczności poprowadzę ludzi do walki”

    Witold Janczys: Na czym dokładnie skupia się twój kierunek studiów? Daniel Kumidor: Łączy obronę cywilną i wojskowość. Uczymy się tego, jak na przykład zorganizować obronę cywilną, jak pracować z cywilami. Uczymy się też dowodzenia plutonem, czyli oddziałem złożonym mniej więcej...

    Niemenczyńska Polka w litewskim wojsku: „Całym sercem z Ukrainą”

    W litewskim wojsku Katarzyna ma stopień starszego szeregowego, kieruje transporterem opancerzonym M-113 — pełni służbę w kompanii piechoty zmotoryzowanej w Centrum Szkolenia Bojowego im. gen. Adolfasa Ramanauskasa. Do wojska, jak sama opowiada, trafiła trochę przez przypadek, trochę przez miłość...

    Ukraiński żołnierz dla „Kuriera”: „Przyszli mordować nasze dzieci, kobiety i starców. Nie żałuję ich, jestem żołnierzem”

    Anton ma 28 lat, urodził się w Mukaczewie, w obwodzie zakarpackim na Ukrainie. Brał udział w wydarzeniach na Majdanie. Po tym, gdy w 2014 r. wspierani przez Rosję separatyści opanowali część miast w obwodach donieckim i ługańskim, zgłosił się...

    Jesteśmy źli na to piekło, które Rosja urządziła na Ukrainie

    „Kurier Wileński” rozmawia z Andriusem Tapinasem, litewskim dziennikarzem i działaczem społecznym, który ostatnio uruchomił społeczną zbiórkę na zakup dla walczącej z rosyjską napaścią Ukrainy nowoczesnego drona Bayraktar TB2. Skąd się u Pana pojawił pomysł zorganizowania społecznej zbiórki na dużego drona...