Więcej

    Półwiecze jak jeden dzień — złote gody Bobanów

    Czytaj również...

    Wśród rodzinnych, niedawno wybudowanych ścian Fot. Marian Paluszkiewicz

    Nie rozpieszczało ich życie. Jak i wszystkich urodzonych przed wojną. Zresztą, nie mniej łatwy był okres powojenny. A jednak stale dziękują Najwyższemu za wszystkie łaski doznane. Bo modlitwa dla mieszkańców Jaszun — Jadwigi i Jana Bobanów — jest chlebem codziennym, bez którego by żyć nie umieli.

    Każdą niedzielę 82-letni Jan Boban wstaje o godzinie 5 rano. Pomodli się wraz z żoną, a potem przez kładkę na Mereczance idzie do kościoła, by być tu na godzinę wcześniej przed Mszą świętą.

    Nie tylko uklęknie przed ołtarzem, ale przede wszystkim świątynię otworzy i przyszykuje wszystko niezbędne do Mszy świętej. Albowiem lat już 16 jest tu zakrystianem, czyli kościelnym, spełnia rolę klucznika, dzwonnika, nadzorcy oraz organizatora. To on otwiera i zamyka świątynię, przygotowuje szaty i naczynia liturgiczne do obrzędu. To wreszcie on pomaga w wielu obrzędach, m. in. ślubach, które przypominają mu prawie zawsze jego własny, który wydawałoby się był tak niedawno. A przecież to całe półwiecze już upłynęło…

    12 czerwca roku 2010, tak jak przed 50 laty, razem z żoną Jadwigą znów uklękną przed ołtarzem — od wielu lat już rodzimej — świątyni pod wezwaniem św. Anny i ksiądz Andrzej Andrzejewski pobłogosławi ich związek na dalsze lata życia.

    O złotych godach rodziny Bobanów naszą redakcję poinformowała gospodyni gminy jaszuńskiej Zofia Griaznowa, która nie tylko każdego mieszkańca zna, ale też cieszy się z jego osiągnięć, a co dopiero mówić o podobnych datach, półwiecza przeżytego razem, które jest nie tylko wydarzeniem dla tej rodziny, ale też przykładem dla wielu młodych — godnego wieloletniego szlaku małżeńskiego.

    Jan urodzony na Białorusi. Niedaleko Oszmiany. W tych okolicach jego ojciec prowadził 25-hektarowe gospodarstwo rolne. Do pracy przyzwyczajeni byli wszyscy — rodzice, on, brat, więc nie narzekali.

    Potem wojna, która właściwie prawie nie zahaczyła o ich wieś. Owszem, chlew spalili, ale cóż to było w porównaniu z nieszczęściami, jakich w tych latach ludzie doznali.

    A potem przyszły lata powojenne, niby pokojowe, a dla ich rodziny tak tragiczne: ojciec i brat wywiezieni zostali  na Sybir.

    Jan tego okresu nie chce przypominać, widocznie zbyt to ciężkie, bardzo szybko zahacza o lata kolejne, które mimo prześladowań jego jako syna kułaka też nie były najłatwiejsze, ale on, młody, pracowity jakoś to życie układał. Ukończył szkołę mechanizatorów i zaczął pracować na traktorze. Jak przypomina, powodziło mu się całkiem nieźle. Była praca, a jak za chwilę się dowiem, pracując na traktorze i żonę wypatrzył.

    Wieś Jadwigi, z domu Łaszczewska, o jakieś cztery kilometry oddalona była od domu rodzinnego Jana. Rodzice się dobrze znali, w kościele spotykali, na rynek jeździli i marzyli, by ich dzieci wybrali sobie pary wśród znajomych, a nie jakiś przyjezdnych, których po wojnie zaczęło się pojawiać coraz więcej.

    Więc gdy Jan zaczął do Jadwigi, jak to na wsi się mówiło, „udawać się”, nie mieli nic przeciwko temu — chłopak z rodziny pobożnej, porządnej, pracowitej. Stateczny i już dojrzały.

    I bardzo szybko okoliczni mieszkańcy usłyszeli w kościele zapowiedzi Jana Bobana i Jadwigi Łaszczewskiej, a po nich odbył się ślub młodej pary. Jak i przystało — w otoczeniu asysty, swatów, grona ponad 80 biesiadników. Bawili się na dwie strony, najpierw u młodej, potem u młodego, gdzie po ślubie młodzi i zamieszkali.

    A potem rozpoczął się codzienny dzień, z większymi i mniejszymi radościami. Największe dotyczyły urodzin dzieci.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Pierworodny, któremu na chrzcie świętym nadano imię Stanisław, urodził się w roku 1962, pięć lat później na świat przyszła Teresa, a dwa lata po niej — Michał.

    Tak się ułożyło, że rodzina przeniosła się bliżej Wilna. Początkowo planowali, że w Turgielach zamieszkają, ale tak się świetnie złożyło, że Jan pracę w Jaszunach, w sowchozie otrzymał. Ówczesny przewodniczący Kisielow nie tylko mu pracę mechanizatora zaproponował, ale też dał od razu klucze od mieszkania, żeby zobaczyli, czy im ono odpowiada. Tak i zamieszkali w tym osiedlu, które dla nich stało się bardzo rodzinnym.

    Dziś mieszkają tu nie tylko rodzice — Jan i Jadwiga Bobanowie, ale także rodziny ich starszych dzieci — Stanisława i Teresy.

    Kilka dobrych lat żyli w mieszkaniu, ale zawsze marzyli o własnym domu i dlatego zaczęli swe marzenia realizować, pracując każdy w miarę swoich sił. Dom budowali prawie siedem lat, aż wreszcie w roku 1984 świętowali tu „wchodziny”, w  nowym piętrowym murowanym domu, który dziś… stoi pusty.

    „Ale to chwilowo — mówią Jadwiga i Jan Bobanowie, — bo najstarszy syn rekonstrukcję jego przeprowadzi i ze swą rodziną w nim zamieszka. A my wybudowaliśmy na swym podwórku mniejszy, cieplejszy i tego nam wystarcza. No i będziemy mieć bliskich przy sobie, czyli rodzinę Stanisława”. Jak za chwilę się dowiem, córka Teresa też jaszuńska. Mieszka trochę dalej. Michał w Wilnie.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Na jubileusz półwiecza związku małżeńskiego rodziców, oczywiście, że wszyscy, jak te ptaki pod rodzinną strzechę się zlecą. Będzie to jak zwykle wielka radość dla rodziców.

    „No, ale największa nasza radość — to Msza święta, którą w sobotę w naszej intencji ksiądz Andrzej odprawi! — mówią zgodnie oboje jubilaci.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Echa Bożego Miłosierdzia w ludzkim wymiarze

    W minioną sobotę w Wileńskim Seminarium Duchownym w Kalwarii odbyła się międzynarodowa konferencja o Miłosierdziu Bożym. Prelegentami byli głównie księża i siostry zakonne z Litwy oraz Polski, których wykłady opierały się na wywodach Ojców Kościoła, jak też na własnych obserwacjach. Wiadomo,...

    W Wilnie międzynarodowa konferencja Apostolstwa Bożego Miłosierdzia

    Wciąż jeszcze trwa Rok Miłosierdzia Bożego. Z tej okazji odbywa się wiele świąt, uroczystości i konferencji. W dniach 17-18 września Wilno znowu rozkwitnie Miłosierdziem. W najbliższą sobotę, 17 września, odbędzie się w Wileńskim Seminarium Duchownym o godz. 10.00 międzynarodowa Konferencja...

    Modlitwa nad nieznanymi grobami zesłańców w rosyjskiej tajdze

    W minionym miesiącu litewsko-polska grupa zapaleńców wyjechała aż pod sam Ural w obwodzie permskim do wsi Galiaszyno, gdzie jeden z byłych zesłańców postanowił upamiętnić duże miejsce pochówku Polaków i Litwinów. Miejsc takich w Rosji jest dużo i wszystkich nie da...

    Ks. Damian Pukacki: Opus Dei drogą do świętości poprzez pracę

      Rozmowa z ks. Damianem Pukackim, duszpasterzem wspólnoty Opus Dei w Krakowie „Świętość składa się z heroizmów. Dlatego w pracy wymaga się od nas heroizmu, dobrego »wykończenia« zadań, które do nas należą, dzień po dniu” (św. Josemaría)   Czym jest Opus Dei, jak...