Więcej

    „Pan z Litwy i po polsku? Nie pojmuję wcale…”

    Czytaj również...

    Na pomniku Wieszcza w Wilnie jedyny napis to "Adomas Mickevičius" Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jak to się stało, że na Litwie, gdzie obok nazwisk litewskiego pochodzenia było bardzo dużo nazwisk pochodzenia polskiego, w dobie obecnej tych ostatnich jest o wiele mniej niż w przeszłości, a ludzie, którzy nadal chcą uważać się za Polaków i mieć polskie nazwiska, są poddawani presji litewskich środków masowego przekazu oraz wielu litewskich polityków?

    Skąd się wzięły tak liczne litewskie nazwiska, będące rzadkością do początku XX wieku? By zrozumieć to zjawisko, powróćmy do początku lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Państwo Litewskie budowało się wówczas na zrębach antypolskości, której sprzyjały siły, sprzeciwiające się powstaniu Państwa Polskiego i wzmocnieniu znaczenia Rzeczypospolitej. W rachubę wchodziło wszystko, nawet sprawa nazwisk. Ten ważny czynnik Litwini wykorzystywali i bezczelnie wykorzystują do dziś dnia dla propagandy o rzekomej polonizacji Wileńszczyzny.

    Jak wiadomo, chłopi w swej większości nazwisk nie mieli. Na Litwie nadawano je przeważnie po zniesieniu pańszczyzny. Często więc brali oni nazwisko swojego byłego gospodarza albo od przezwiska, w wielu wypadkach nazwisko powstawało też od imienia. Istniały także nazwiska litewskiego pochodzenia, które nawet za czasów Stefana Batorego brzmiały zupełnie po litewsku.

    Dla przykładu, w Stawidańcach obecnego rejonu solecznickego w inwentarzach w 1685 roku są zapisani mieszkańcy, mający nazwiska litewskie: Micunas, Janonis; w Wilkańcach — Daukszelionis, Waisztautonis; w Popiszkach — Pusewaszkis. Nigdzie w przeszłości nie spotykamy faktu przerabiania nazwisk, najwyżej niedbałość lub błąd kaligraficzny księdza powodował nieświadomą zmianę nazwiska, w wyniku którego Sienkiewicz stawał się Sinkiewiczem, Juszkiewicz Juckiewiczem itd. Nikomu do głowy nie przychodziła myśl przerabiać nazwiska, ponieważ nie było pojęcia o etniczności.

    W XV-XVII wiekach zaistniała potrzeba ściślejszego oznaczania gałęzi rodowych, wskutek czego zjawiła się tendencja do określania rodzin nowymi nazwami, pochodzącymi od nazw miejscowych dóbr, a także — od imion ich właścicieli. W encyklopediach zagranicznych znajdujemy, że nazwisko jest jednostką obowiązkową, dziedziczną i niezmienną w swojej formie słowotwórczej, fonetycznej i graficznej.

    Tego jakoś nie mogą zrozumieć nasi bracia Litwini, błądzący w ciemnościach chorobliwego nacjonalizmu. Mający stopnie naukowe, pragną nimi przytłamsić, mający butę i pewność siebie, wypisz-wymaluj jak profesorzy sowieccy, przekonani i pewni zwycięstwa komunizmu głoszą swe racje.

    Litwini dość często bazują swoje stwierdzenia o etnicznie litewskim pochodzeniu Polaków Wileńszczyzny na podstawie nazwisk, rzekomo mających litewskie pochodzenie. Podając przykłady niektórych nazwisk Polaków, na przykład, Molis, Żuwiel, Jodko, Mażul, Bołtuć itd. nie chcą przyjąć do wiadomości, że według nazwiska nie wolno sugerować człowiekowi jego narodowości i oskarżać o polonizowanie się. Polacy przecież nie zarzucają Litwinom zlituanizowania się, o ile podobne nazwiska mają polskie pochodzenie, czego przykładami: Glinskis, Černiauskas, Kazlauskas lub Baranauskas, albo nie sugerują, iż ktoś jest Niemcem, bo ma nazwisko Landsbergis.

    Nie wiem, czy pracownik Inspekcji Komisji Językowej Arūnas Dambrauskas wie, że jego nazwisko pochodzi od polskiego słowa „Dąbrowa”. Ma on wszak pełne prawo uważać się za Litwina, bo to jego decyzja i nikt nie może jej podważać. Polacy oczekują więc wzajemności. Wielu potomków tych i podobnych osób jest teraz przekonana o swoim litewskim pochodzeniu. Ba, poucza nawet tych, którzy zostali wierni tradycji rodzinnej i nazwiska nie zmienili, już pomijając fakt, że nie nazwisko, ale wewnętrzne przekonanie człowieka jest czynnikiem, decydującym, by określić się, kim jest.
    Przodkowie byłego prezydenta Brazauskasa do czasów smetonowskich — to Brzozowscy. Publicysta, weteran Powstania Styczniowego 1863 roku, autor wydanej w roku 1906 w języku polskim publikacji „Stosunki polsko-litewskie”, w litewskim wydaniu encyklopedycznym pomników kultury, współfinansowanym w 1996 roku przez Ministerstwo Kultury RL, jest wpisany jako Gustavas Brazauskas. Tymczasem w tle informacji widnieje zdjęcie nagrobku na cmentarzu w Oniksztach z napisem Gustaw Brzozowski. W 1906 roku, po częściowej liberalizacji, władze carskie nie wtrącały się w sprawę napisów na nagrobkach, stąd podstawą w tym było własne życzenie.

    Takie oto jest oficjalne spojrzenie na kulturę i dziedzictwo władz litewskich, folgujących wojującym asymilatorom. Oficjalnie figurujący w ciągu całego życia patriarcha niepodległej Litwy, doktor Iwan Basanowicz, który nawet na swoich wizytówkach wpisywał własne nazwisko właśnie w taki sposób, za czasów Drugiej Rzeczypospolitej ma na nagrobku jego litewski wariant, bo takie miał życzenie.

    Litwini zazwyczaj nie wspominają, unikają faktu, że w odróżnieniu od Polski, w Republice Litewskiej 17 stycznia 1922 roku uchwalono restrykcyjną ustawę o zmianie nazwisk (Pavardžių keitimo įstatymas), zgodnie z którą nazwiska zmieniano, „jeżeli ma ono słowiański sufiks, jest przetłumaczone na inne nazwiska, zmienione pod wpływem innych języków”. Na domiar, wszystkie podatki i wydatki, wynikające ze zmiany nazwiska, kompensował rząd.

    Jak widać, władze litewskie posiadały szerokie pole do popisu. Nikt nie miał bowiem zamiaru badać, jak, kiedy i czy w ogóle nazwisko było zniekształcone lub przetłumaczone. Chodziło o szybką i bezwzględną asymilację. Wypowiedzi wybrańców narodu w Sejmasie Litwy międzywojennej odnośnie nazwisk są bardzo ciekawe. Członek polskiej frakcji Snielewicz 23 czerwca 1920 roku zaznaczył (po polsku zresztą): „Polacy protestują przeciwko obecnemu stanowi rzeczy, który nie tylko nie pozwala Polakom korzystać z należnych praw, ale wręcz odwrotnie, tworzy z nich narodową grupę obywateli, z wrzaskiem ze wszystkich stron prześladowaną, poczynając od nietykalności osobistej, słowa, prasy, nauki, zebrań i kończąc usunięciem zagwarantowania swobodnego narodowego samookreślenia się”.

    Rozpoczęła się wówczas konsekwentna depolonizacja. Brzmiące po polsku nazwiska były niepożądane i wrogie, ograniczały możliwość społecznego awansu, przez co ludzie byli zmuszeni je lituanizować, a przypieczętować sprawę miała ustawa o nazwiskach, która otworzyła drogę dla otwartej lituanizacji nazwisk. Również członek polskiej frakcji Grajewski był oficjalnie zmuszony do zmiany nazwiska na Grajauskas.

    Na początku dyskusji w Sejmasie nawet zagorzali nacjonaliści zdradzali jednak w tej materii oznaki sumienia i przyzwoitości. Na przykład, poseł Krupavičius (blok chrześcijańskich demokratów) zaznaczył: „Brak ustawy o nazwiskach powoduje, że ludzie sami wolą przechrzcić się. Starkiewicz staje się Starkusem, Hryniewicz — Griniusem. Takich wypadków nie możemy tolerować”. Wtórował mu poniekąd premier rządu Grinius: „Moje nazwisko jest wszędzie zapisane jako Gryniewicz, ale ponieważ ludzie od wieków nazywają nas Griniusami, więc i ja tak chcę się nazywać”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Znamienna jest w tym względzie wypowiedź posła Čepinskisa (również socjaldemokraty): „Mówi się, że trzeba naprawić historyczną krzywdę, jaką zrobiono polszcząc nasze nazwiska. Ja chcę powiedzieć, że wysiłki zmienić nazwisko, mając chęć pokazania swej wierności Litwie, ukazania swego patriotyzmu, przypominają wysiłek ubrania się w pewne szaty, żeby ukryć swoją prawdziwą wewnętrzną treść i nic więcej. Litewskie nazwisko wcale nie zapewnia patriotyzmu; w taki sam sposób polskie nazwisko nie świadczy, że jesteś nie-Litwinem. Takich wysiłków do zmiany nazwisk jakoś nie widać u Finów. Niektórzy ludzie czynią to, by afiszować swój patriotyzm i zrobić popłatny interes. Ale gdy nadejdą inne czasy, oni ponownie zmienią swoje nazwiska”.
    Jak widać, kilka wątpiących głosów pogody nie zrobiło i ustawę przyjęto. W jej następstwie zjawiły się rządowe postanowienia i ogromne rzesze ludzi zaczęły przeinaczać nazwiska. Zmiany nazwisk z Sosnowskiego na Sasnauskas, z Żukowskiego na Žukauskas, to jeszcze niewinne zmiany, z których da się odczytać pierwotny wariant. Niestety, wynurzyła się tendencja przeinaczania nie tylko końcówki.

    Spójrzmy na długie listy przekabaconych nazwisk zgodnie z rządową decyzją. Kilka z nich wyrywkowo i dla przykładu porównałem z nazwiskami przodków z księgi kościelnej. Przekonałem się, że przodkowie mieli nazwiska polskie. Co się stało? Nie wystarczyło przerobić ochrzczonego i zapisanego w księdze kościelnej Wacława Wróblewskiego z Kowna na Vrubliauskas. Ponieważ ta „modyfikacja” rżnęła jeszcze ucho litewskich urzędników polskim rdzeniem, dlatego nazwisko zmieniono na Žvirblis. Rosjanin Timofej Stelmakow stał się Stelmokasem (stelmach, to przecież kołodziej w językach słowiańskich), urodzony na Łotwie Aleksandr Iwanow został Jonušasem, Szostakowski — Šeštakauskasem, Gorelczionok — Garelisem, Wasilonok — Vasiūnasem, Kacas — Dainysem, Sitnikas — Skirmantasem, Viemart — Vydūnasem, Jastrzębski — Vanagūnasem. Byli i tacy, którzy stali się Kazlauskasami i Vrubliauskasami, zachowując polski rdzeń. W tym wypadku została chociaż luka, zdradzająca pochodzenie nazwisk.

    Fantazja litewskich urzędników dość często nadawała różnego pochodzenia nazwiskom jedno i to samo brzmienie. W „Wiadomościach Rządowych” („Vyriausybės žinios”) znajdujemy, jak Kozłowski i Fiszer otrzymali nazwisko Arūnas, a osoby z różnymi nazwiskami: Przeracki, Wróblewski, Fiszer, Sienkiewicz byli „obdarowani” nazwiskiem Šarūnas. Teraz, asymilowani potomkowie podobnych osób są często święcie przekonani o swoim litewskim pochodzeniu, bazując je na podstawie czysto po litewsku brzmiącego nazwiska.

    Gdyby Kaczyński miał szczęście mieszkać na Litwie Kowieńskiej, to mógłby otrzymać nazwisko Kačionis, jak to stało się z Kaczyńskim z Wiłkomierza. Balys Dvarionas, znany kompozytor litewski, urodzony na Łotwie w 1904 roku, przyszedł na świat w rodzinie Dworanowiczów, jako Bolesław Dworanowicz. Na Litwie na początku mianował się jako Dvarionavičius, a później stał się Dvarionasem.

    A oto kilka wersji nazwiska Tomaszewski. W zależności od humoru urzędnika powstawały takie oto warianty: Tamašauskas, Tamošaitis, Tomaitis, Tomonis.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    A oto jeszcze kilka przykładów całkowitej zmiany nazwisk: Stróż stał się Strużasem, a później Sumantasem, Szefer — Šiaurysem, Bieleszkiewicz — Baltėnasem, Gładki — Glažysem. Gabriel Zabłocki spod Szawel „przechrzczony” został na Užubalisa. Radzę więc ministrowi Ažubalisowi sprawdzić swoje pochodzenie, a — myślę — czeka go wiele niespodzianek. Między innymi, poseł na Sejm RL w latach 1992-1996 V. Velikonis przyznawał się do polskiego pochodzenia, choć mówił, że teraz już w jego rodzinie nikt tego nie czyni.

    Przykłady można mnożyć na tysiące. Powstaje inne pytanie: czy Litwini mogą podać źródło, by na szczeblu państwowym w Polsce tak bezpardonowo przerabiano nazwiska? Z tego, co wiem, najwyżej odrzucano końcówki i to na własne życzenie osoby. Słynny obrońca Strękowej Góry, polski bohater Władysław Raginis nie został Rogińskim, Molis nie został Glińskim, jeśli tego sobie nie życzył.

    .

    Były wicepremier i członek Sejmu RL, filozof Romualdas Ozolas w ciągu pięćdziesięciu lat był Łotyszem. Wyczuwszy jednak, że karierę na Litwie lepiej się robi, gdy się jest etnicznym Litwinem, w 1990 roku doznał olśnienia i… postanowił stać się Litwinem. W wyniku osobistej prośby i postanowienia Rady Najwyższej Sowieckiej Socjalistycznej Republiki Litewskiej, sygnowanego podpisami sekretarza Sabutisa i przewodniczącego Brazauskasa, zmienił narodowość z Łotysza na Litwina poprzez zapis w dowodzie osobistym i nikt jakoś nie zarzuca mu, kim miałby być i jakie ma pochodzenie. Nie wiem wprawdzie, dlaczego nie zmienił łotewskiego nazwiska na bardziej swojsko po litewsku brzmiące Ąžuolas.

    W grę wchodzą podwójne standardy: każdy, kto się lituanizuje, jest dla Litwinów w porządku. Kto natomiast chce nie tyle polonizować się, ile zostać sobą i w zgodzie ze swoim sumieniem, uchodzi za prawie wroga. Dlaczego Litwini, jak diabeł krzyża boją się polskiego świadectwa na Litwie, częstokroć negując nawet jego istnienie, a zgodnie perswadując o mistycznej nagminnej polonizacji rodaków? Nawet ci najwięksi mają oznaki tej nacjonalistycznej choroby. Oto fragment III części „Dziadów” Adama Mickiewicza:

    Pan z Litwy i po polsku? Nie pojmuję wcale. —
    Ja myśliłem, że w Litwie to wszystko Moskale.
    O Litwie, dalibógże! Mniej wiem niż o Chinach…

    Klasyk litewskiej literatury, poeta Justinas Marcinkevičius, uważający widocznie, że Polaków na Litwie nie było, a zjawili się wyłącznie po akcji generała Lucjana Żeligowskiego, tak tłumaczy ten fragment, wypaczając zresztą jego sens:

    Tai jūs iš Lietuvos? O aš maniau lig šiolei
    Kad Lietuvoje nėra lietuvių, tik maskoliai
    Pažįstu Lietuvą kaip Kiniją, deja…

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Widocznie zbyt głęboko zapadł w duszę Basanavičius, który otwarcie wypowiedział swój stosunek do Polaków w gazecie amerykańskich Litwinów „Apšvieta” w 1892 roku, gdy nikt jeszcze nie podejrzewał zaistnienia polsko-litewskich waśni wokół Wilna: „Każdy, kto zna się na przeszłości Litwy, wie, że w szeregu nieprzyjaciół Litwy Polacy zajmują pierwsze miejsce. Powinni oni figurować nie jako przyjaciele Litwy, ale jako najwięksi nieprzyjaciele”. Gdy oficjalne delegacje Polski i Litwy składają wieńce na grobie Marszałka Piłsudskiego (który nigdy nie powiedział złego słowa o Litwinach) i w miejscu spoczynku Basanavičiusa, warto pamiętać o symbolice takich gestów.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Kamień na „Szlaku Marszałka Józefa Piłsudskiego”

    Nieopodal skrzyżowania szosy Wilno-Ejszyszki i żwirówki z Podborza do Dajnowa (...)

    Ślepa wierność stereotypom tkwi w sensie narodowości

    Bezprecedensowy w ciągu całego okresu powojennego propagandowy atak na (...)

    Bolszewickie przeżytki w świadomości na Litwie

    Teza, że Litwini byli dzielnymi wojownikami z bolszewikami, jest dosyć mocna (...)

    Kim byli nasi przodkowie — obywatele Wielkiego Księstwa Litewskiego

    Coraz więcej ciekawskich kieruje się do archiwum, by dociec, kim jesteśmy (...)