Więcej

    (Neo)faszyzm źle zrozumiany

    Czytaj również...

    Dr Stankeras, oczywiście z punktu widzenia naukowca, uważa również, że „swastyka jest niczym niewinny skompromitowany znak”, o czym też napisał w artykule na łamach tygodnika „Karštas komentaras” Fot. archiwum

    Opiniotwórczy litewski tygodnik „Veidas” stanął w obronie dr. Petrasa Stankerasa, autora skandalicznego artykułu negującego masową zagładę Żydów podczas II wojny światowej, który „Veidas” opublikował w tym tygodniu.

    Redaktor naczelny tygodnika Gintaras Sarafinas ubolewa, że z powodu negatywnej reakcji na artykuł ambasadorów krajów UE i organizacji żydowskich, jego autor musiał zwolnić się z pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Redaktor „Veidasu” przekonuje, że Stankeras jest „doktorem nauk humanistycznych, któremu można ufać”, tymczasem został on źle zrozumiany.

    Jak już pisaliśmy, pracownik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Litwy w swoim artykule w „Veidasie” skrytykował Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze poddając w wątpliwość masową zagładę Żydów podczas II wojny światowej. Na artykuł litewskiego urzędnika ostro zareagowali rezydujący w Wilnie ambasadorzy Wielkiej Brytanii, Estonii, Francji, Finlandii, Holandii, Norwegii, Szwecji i innych państw. Napisali oni list do ministra spraw wewnętrznych Raimundasa Palaitisa, w którym wyrazili protest przeciw notorycznym przejawom antysemityzmu na Litwie. Dopiero po tym liście nastąpiła ostra reakcja ministra, który poprosił urzędnika o złożenie rezygnacji oraz przeprosił Żydów za skandaliczny artykuł Stankerasa.

    Tymczasem redaktor tygodnika przekonuje, że reakcja ambasadorów i ministra Palaitisa na artykuł Petrasa Stankerasa jest przesadzony, bo jak Gintaras Sarafinas powiedział agencji BNS, autor wcale nie neguje Holokaustu, tylko wypowiada się w dyskusji o liczbie ofiar masowej zagłady.

    Jak twierdzi Sarafinas, błędem i niedopatrzeniem redakcji i autora było to, że feralne słowo „ponoć” (neva — lit.) znalazło się nie we właściwym miejscu zdania.

    Petras Stankeras napisał w swoim artykule, że „istotne jest i to, że w procesie norymberskim podstawę prawną zdobył mit o 6 mln ponoć zamordowanych Żydów, aczkolwiek w rzeczywistości sąd nie miał ani jednego podpisanego przez Hitlera dokumentu o zagładzie Żydów (tego dokumentu, o ile on istniał, dotychczas nikt nie znalazł mimo obiecanej nagrody aż miliona dolarów)”.

    — W zasadzie on został zwolniony z powodu tego jednego zdania. On stawia pytanie, ponieważ dotychczas potwierdzono, że zgładzono 4 mln Żydów, on zaś pisze o micie 6 mln. On zwyczajnie rozważa. Widzimy tu i nasz błąd, jako redakcji, że słowo „ponoć” jest w niewłaściwym miejscu. Teoretycznie słowo „ponoć” powinno być w innym miejscu — „mit o ponoć 6 mln zamordowanych Żydów” — tłumaczy redaktor „Veidasu”.

    Gintaras Sarafinas w imieniu redakcji i autora artykułu przeprosił też osoby, „które mogły poczuć się dotknięte” opinią autora. Zapowiedział też, że w następnym numerze tygodnika ukaże się wytłumaczenie zaistniałego nieporozumienia.

    Swoje przeprosiny na stronie internetowej zamieścił również wydawca tygodnika Algimantas Šindeikis. W swoim oświadczeniu wydawca podkreśla, że nie zgadza się z pozycją autora artykułu, który „nie będąc zawodowym dziennikarzem, pośliznął się na zasadzie zachowania proporcji”. Algimantas Šindeikis przekonuje, że w redakcji tygodnika „Veidas” nie ma ani antysemitów, ani osób poddających w wątpliwość Holokaust.

    Tymczasem wywody Petrasa Stankerasa przestępstwem ściganym zgodnie z litewskim Kodeksem Karnym nazywa Centrum Szymona Wiesenthala. W oficjalnym stanowisku przesłanym wczoraj do rządu Litwy, Centrum domaga się ukarania urzędnika zgodnie z literą Kodeksu Karnego.

    Swoje oburzenie publikacją w tygodniku „Veidas” wyraził również ambasador Polski na Litwie Janusz Skolimowski.

    „Odnosząc się do wydania tygodnika „Veidas” z dnia 14 listopada br. chciałbym wyrazić swoje głębokie oburzenie wobec niektórych twierdzeń zawartych w artykule P. Stankerasa, pt. „Trybunał Wojskowy w Norymberdze — największa prawnicza farsa w historii”. (…) Uważam za szczególnie bolesne, że twierdzenia negujące historyczność Holokaustu formułowane są w naszej części Europy, która była świadkiem tej tragedii. Odpowiedzialność za prawdę o spuściźnie historycznej, którą przekazujemy kolejnym pokoleniom, nakazuje większą roztropność w podejmowaniu dyskusji w prasie.(…)” — ambasador Skolimowski napisał w liście do redaktorów tygodnika (całość listu ambasadora zamieszczamy na str.5).

    Mimo oburzenia opinii światowej oraz społeczności żydowskiej litewskie władze na razie milczą. Jedyną reakcją, którą można uznać za oficjalną, były przeprosiny ministra Palaitisa, któremu, wydaje się, bardziej zależało na przekonaniu opinii, że on sam nie jest antysemitą, a tylko jego podwładny. Z kolei ani premier Andrius Kubilius, ani też przewodnicząca Sejmu Irena Degutienė, ani też prezydent Dalia Grybauskaitė nie zajęli oficjalnego stanowiska w sprawie antysemickiego artykułu.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Tymczasem jego autor stał się prawdziwym bohaterem litewskiego internetu. Pod artykułami o tym wydarzeniu internauci zostawiają setki wpisów, których autorzy przyznają rację Stankerasowi, szkalują Żydów i inne mniejszości narodowe, dodają zwolnionemu urzędnikowi otuchy, a nawet obiecują mu znaleźć nową pracę. Zaledwie kilka, najwyżej kilkanaście negatywnych opinii, toną w morzu komentarzy broniących autora.

    Jak już pisaliśmy, dr. Petras Stankeras jest nie tylko urzędnikiem państwowym, ale też znanym i szanowanym na Litwie historykiem, autorem wielu publikacji oraz książki „Litewskie bataliony policyjne 1941-45”. Jak na pracę naukową, książka ta stała się bardzo poczytną i w 2008 roku doczekała się drugiego wydania. Natomiast rok później, w 2009 roku, praca ta została przetłumaczona na język rosyjski i wydana przez moskiewską oficynę „Viecze”, jedno z największych wydawnictw w Rosji. W tej swojej pracy autor nie tylko gloryfikuje litewskie formacje policyjne, które kolaborowały z faszystami i brały bezpośredni udział w zagładzie Żydów, ale też dowodzi współpracę Żydów i Polaków litewskich, głównie formacji Armii Krajowej, z nazistami, o czym pisze w rozdziałach o wymownych tytułach: „Żydowska policja na terytorium Litwy”, „I Żydzi mordowali Żydów” oraz „Problemy Polaków na litewskiej ziemi”.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...