Więcej

    Litewska Niepodległość — polskie niepokoje

    Czytaj również...

    Chciałbym, by zdrowe fluidy wyszły mury litewskiego pałacu namiestnikowskiego wprost do ludzi Fot. Marian Paluszkiewicz

    W środę, 16 lutego, Republika Litewska obchodzić będzie kolejną rocznicę swojej prawdziwej niepodległości i suwerenności. Teraz już w zupełnie innych realiach, w strukturach sojuszu Przymierza Atlantyckiego (NATO), pełnoprawnego członka starej Europy (Unia Europejska). Wiele się w tym kraju działo i po 1918 i po 1991.

    Polski naród tak jak i litewski więcej łączy niż dzieli, ale są zgrzyty, są niepokojące wieści z rożnych obozów, tak zwanej demokracji, z salonów politycznych, z gabinetów litewskiego Sejmu. Oficjalne deklaracje przywódców Republiki Litewskiej utrzymane są w tonie relacji przyjaznych i partnerskich.
    Rzeczywistość jest jednak inna.  Po obaleniu systemu totalitarnego sowietyzmu do dziś nie udało się wprowadzić logicznych zasad  uczciwego partnerstwa, głównie w rejonach, gdzie Polacy zdecydowanie są w większości, gdzie zamieszkują tereny obecnej Litwy z dziada pradziada. To im nie wolno używać dwujęzycznych nazw ulic, nie wolno oficjalnie posługiwać się paszportami z oryginalnym wpisem polskiego imienia i nazwiska. Do dziś nie załatwiono zwrotu ziemi i majątków.

    Do dziś cieniem na dobrosąsiedzkich stosunkach kładzie się tajemnica mordów polskich obywateli w Ponarach. Zapadają się groby na cmentarzach Bernardyńskim, na Rossie i in. Przed zabytkowymi budowlami architektury Wilna nie uświadczysz nawet krótkiej wzmianki w języku polskim. Są takowe, ale po litewsku i angielsku. Do dziś w Katedrze Wileńskiej nie jest odprawiana msza ani żadne nabożeństwo w języku polskim.

    Mocno o to zabiegał prezydent Aleksander Kwaśniewski, martwiło to także śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie obojętne są te tematy także obecnej głowie państwa polskiego Bronisławowi Komorowskiemu, człowiekowi, któremu Wilno leży na sercu, bo to rodowa karta własnych rodziców, dziadów. Wiem, co czuje  Bronisław Komorowski, gdy udaje mu się bywać w Wilnie, co czuje pod stopami, na czym spoczywa jego wzrok, jak wiele chciałby zmienić, poprawić, usprawnić, ucywilizować po europejsku, zwyczajnie po ludzku. Pan prezydent tego nie wypowie, ale jego twarz zdradza to zatroskanie i jednocześnie wiarę i nadzieję, że może być w tych relacjach tylko lepiej.

    Wiem, że Rodacy z Kresów już nikomu nie wierzą — ani w piękne słowa, ani w zapowiedzi poprawy stosunków, bo przez ostatnie dwadzieścia lat nie zrobiono prawie nic, no, może poza odegraniem hymnu narodowego przed siedzibą Ministerstwa Ochrony Kraju, gdy wręczane były proporce jednostkom LITPOLBATU.

    W wielu podwileńskich miejscowościach słyszałem połajanki i pytania; po co przyjeżdża prezydent Komorowski, skoro my tu sami walczymy o polskie szkoły, o prawo bycia Polakami, walczymy z urzędami, by nie płacić grzywien za polskie napisy na rejsowych mikrobusach, za wywieszanie polskich flag. Zdaje się, że teraz, mimo smoleńskiej tragedii, Rosja ma lepsze stosunki z Polską niż z Litwą — mówią.

    Dostało mi się także za reportaż z Myśliborza, gdzie postanowiono wybudować Dom Litewski.

    — Po co Litwinom ten dom, skoro oni nas tu, na ojcowiźnie nie szanują, nie mogą zrozumieć, ile to wysiłku i pracy włożyliśmy w te wspólne obecne państwo. Dlaczego oni (Litwini) nie szanują praw mniejszości narodowych – padają gorzkie słowa.

    Nie ja mam się bronić i na te pytania odpowiadać.  Od tego są politycy, od tego są wyborcy, którzy wybrali swoich przedstawicieli i to od szczebla podstawowego aż po parlament.

    Co do Domu Litewskiego to osobiście uważam, że jest to ogromny gest miłosierdzia, podobny do tego z 1966, kiedy to polscy biskupi wystosowali list do episkopatu Republiki Federalnej Niemiec. To tam zostały zawarte historyczne słowa: Wybaczamy i prosimy o wybaczenie.  To wtedy rozpoczął się długi, bo długi, ale proces wzajemnego zaufania, zrozumienia i pojednania.

    Czy Dom Litewski w Myśliborzu, w pobliżu świętego miejsca dla każdego Litwina — Pszczelnika — gdzie śmiercią bohaterów zginęli dwaj piloci, będzie takim aktem poszukiwania tego, co współcześnie może łączyć, a nie dzielić? W tym miejscu wyrażam takie przekonanie.

    Wyrażam też przekonanie, że we współczesnej polityce regionalnej i europejskiej ktoś z zewnątrz rozgrywa kartą litewską stosunki z dużo większym partnerem, sąsiadem — Polską. Nie może być inaczej. W Polsce też nie brakuje szowinistów, nacjonalistów i mówiąc najzwyczajniej w świecie, ludzi o złych intencjach i charakterach.

    Myślę, że spotkanie pana prezydenta z ostoją polskości ks. prałatem Józefem Obrembskim, wiele wniesie w jego serce. Wierzę, że nie będzie chłodu podczas spotkania z panią prezydent Republiki Litewskiej. Chciałbym, by zdrowe fluidy wyszły przez okna i mury litewskiego Sejmu i pałacu namiestnikowskiego w Wilnie, wprost do ludzi, braci Litwinów i moich Rodaków.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    To Wilno w świecie słynie z Miłosierdzia Bożego, z Ostrej Bramy, Świętej Faustyny oddanej całkowicie zawierzeniu „Jezu, Ufam Tobie”. To wileńskimi uliczkami chodzili i inni święci, także polskiego pochodzenia.

    Do dziś w moich uszach brzmią słowa Jana Pawła II wypowiedziane tu, w Wilnie; Polak musi słuchać Litwina, a Litwin wsłuchiwać się w głos Polaka. Razem jesteśmy jedno. Gdzie echo poniosło te słowa, w jaki świat, w jakie zaułki czyhającego zła i nienawiści, taniego blichtru, życiowej łatwizny, zakłamania.

    Wizyta prezydenta Komorowskiego nie będzie łatwa, ale bardzo ważna.

    Po burzy zawsze wychodzi słońce. I niech ono ogrzewa niegdysiejszą Rzeczypospolitę Obojga Narodów, współczesną Polskę i współczesną Litwę. Niech te promyki miłosierdzia, wzajemnego pojednania wejdą w serca ludzi, wszystkich ludzi dobrej woli.

    Na wileńskiej Rossie spoczywają moi dziadkowie (od strony ojca). Na ich skromnym grobie, tuż przy grobie brata twórcy państwa polskiego, Adama Piłsudskiego, na starym przedwojennym krzyżu powiesiłem epitafijną tabliczkę z nazwiskiem i ich imionami oraz inskrypcją: „Rozrzucone kości nasze niech łączy modlitwa o królestwo Twoje”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wcześniej czy później każdego z nas czeka koniec doczesności, pożegnanie z tym, co dane zostało nam tu, na ziemi na… czas jakiś.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Litewska bandera w Szczecinie

    Portowy Szczecin przyzwyczajony jest do wizyt pięknych, dużych jednostek żaglowych. Kilkukrotnie przyjmował uczestników wielkich regat w ramach światowej imprezy żeglarskiej Tall Ships Races. Niestety w tym roku pandemia koronawirusa zmusiła organizatorów do zmian w żeglarskim kalendarzu. Tegoroczne regaty największych...

    Gdańskie święto ulicy Litewskiej

    W sobotę 24 lipca Gdańsk zamienił się w jeden ogromny europejski jarmark. To tu rozpoczęła się 761. edycja słynnego w całym świecie Jarmarku Świętego Dominika. – Zakładamy, że przez trzy tygodnie trwania tego wydarzenia handlowo-kulturalno-sportowego odwiedzą nasz jarmark dwa miliony...

    Tallin – Kłajpeda – Szczecin pod pełnymi żaglami Święto Bałtyku

    Pandemia koronawirusa dopadła także najtwardszych ludzi na świecie, marynarzy i żeglarzy. Planowane na ten rok wielkie regaty wielkich żaglowców zostały przesunięte aż o trzy lata. Morskie miasta Litwy, Estonii i Polski nie poddają się i zamiast tej prestiżowej imprezy żeglarskiej...

    88. rocznica lotu przez Atlantyk Steponasa Dariusa i Stasysa Girėnasa

    Piętnastego lipca minęło 88 lat od bardzo ważnego wydarzenia dla przedwojennej, jak i współczesnej Litwy. Lotu przez Atlantyk Steponasa Dariusa i Stasysa Girėnasa. Tamtego dnia 1933 r. nad Nowym Jorkiem świeciło słońce. Piękna pogoda dwóm emigrantom litewskim, z zawodu pilotom...