12 grudnia roku 2008 na tym ogromnym terenie (prawie 55 ha), między dzielnicą Lipówka a Lotniskiem Wileńskim była tylko jedna, jedyna mogiła.
„Było to bardzo dziwne uczucie” — mówi Vida Trivinienė, administrator Cmentarza Liepynės, którym zarządza, opiekuje się i zagospodarowuje spółka „Labradoras”.
Bo to właśnie ta spółka wygrała przetarg na zarządzanie cmentarzem.
To tak oficjalnie, bo na samym początku mało trzeba mówić o administrowaniu, ale o jego zagospodarowaniu. Tym bardziej że teren wydzielony pod miejsce wiecznego spoczynku jest spory. Na pierwszy rzut oka — zagospodarowuje się pierwsze pięć hektarów. Kiedy piszemy słowo — zagospodarowuje się — mamy na uwadze, że grzebać można zmarłych już do odpowiednio przygotowanych mogił — teren wyrównany, wysypany żwirem, dookoła niziutkie ogrodzenia. Taka kwatera na dwie osoby kosztuje 1 650 litów. Ale, kto chce — to sam miejsce zagospodarowuje. Jedynie, jak zaznacza nasza rozmówczyni, takiego zagospodarowanego miejsca zarówno na ich, jak i na innych cmentarzach wileńskich nie można kupić zawczasu, jak to wielu ludzi mylnie myśli, ale dopiero po okazaniu świadectwa zgonu.
Cmentarz Liepynės, który otrzymał nazwę od istniejącej przed laty w tym miejscu wsi o tej nazwie, jest nietypowy i jedyny jak na razie w Wilnie. Albowiem właśnie tu wyznaczone jest również specjalne miejsce dla grzebania prochów zmarłych, którzy zostali spaleni w krematorium.
Pierwsze kolumbaria już są wznoszone — na 30 miejsc. Ale, jak zaznacza pani Vida, już dziś jest wiadomo, że tego będzie za mało. Albowiem otrzymuje sporo telefonów na temat grzebania prochów. A przecież zbudowane w Kiejdanach pierwsze na Litwie krematorium jeszcze nie rozpoczęło swej działalności. Będzie to akurat w tym miesiącu — listopadzie.
Mówiąc o krematorium, właśnie tu, przy ulicy Žirnių, obok tej nekropolii miał być też zbudowany taki obiekt. Ale po rozważeniu wniosek o budowę odrzucono, gdyż wobec takiego specyficznego obiektu, jakim jest krematorium są stawiane surowe wymagania. Dlatego ostatecznie zdecydowano się na Kiejdany.
Wróćmy jednak na nowy cmentarz. Przejdźmy się jego alejkami. Prawie wszystkie groby uporządkowane, nowe nagrobki, kwiaty. Działa tu już zakład kamieniarski, można też kupić kwiaty, czynny jest nieduży parking. W przyszłości ma być na 200 miejsc.
Napisaliśmy powyżej, że prawie wszystkie groby są dopatrzone. Niestety, mimo że tak niedawno dokonano tu pierwszego pochówku, niektóre mogiły są zarośnięte i widać, że nikt ich od czasu pochówku nie odwiedził.
— Są to na szczęście wyjątki — mówi moja rozmówczyni. — W zasadzie ludzie przyjeżdżają, przychodzą, opiekują się grobami. Mam taki piękny przykład, kiedy prawie codziennie pieszo z centrum miasta przychodzi tu sędziwa pani. Posiedzi przy grobie męża i znów powoli spacerkiem wraca do domu. Dlatego nie mogę zrozumieć bliskich, którzy motywują, że nie mają czasu, by choć kilka razu do roku groby bliskich odwiedzić — kończy administrator cmentarza.
Cmentarz, jak nadmieniliśmy, jest najmłodszy, ale bynajmniej nie będzie najmniejszy. Największy czynny, Karweliski, zajmuje prawie 80 hektarów. Czynny od roku 1982 i obecnie jest tu ponad 40 tysięcy grobów.
Dotychczas do założenia Liepynės najmłodszy był cmentarz w Kojranach, powierzchnia tego bardzo ładnie usytuowanego cmentarza wileńskiego wynosi tylko 9 hektarów.
I jeszcze kilka liczb: dziś w gestii samorządu jest 45 cmentarzy. Prywatnych, nie tylko w stolicy, ale na całej Litwie nie ma.