Więcej

    „Mój dawny świat” — czy tylko indywidualny

    Czytaj również...

    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Dyrektorka Podstawowej Szkoły w Kolonii Wileńskiej Teresa Klimašauskienė ostatnio wydała już trzecią książkę. A przecież, jeżeli sięgnąć do lat minionych, z literaturą w ciągu życia nie miała do czynienia.

    Pedagog. Całe życie związane ze szkołą — najpierw na stanowisku wicedyrektora szkoły w Darkuszkach w rejonie szyrwinckim, potem —dyrektora szkoły w Pakiszkach tego rejonu. Od roku 1972 objęła stanowisko wicedyrektora w szkole w  Kolonii Wileńskiej (Pavilnys). Od roku 1993 roku jest dyrektorem tej placówki.

    To taka informacja w pigułce z życia tej, jakże wszechstronnej, kobiety, która potrafiła sobie, jak i wszystkim innym, udowodnić, że nawet dobę można „rozciągnąć”, jeżeli się ją dobrze zaplanuje.

    Bo ileż ta kobieta ma pasji, talentów, czego dowodem jest także jej najnowsza książka „Mój dawny świat”. Potrafiła przelać na papier wspomnienia ze stron ojczystych (okolice Pren), domu rodzinnego oraz pokazać szerszemu gronu czytelników swoje pasje — „stare” rękodzielnictwo i „nowe” — fotografię.

    Z jednej strony, jak sugeruje nazwa edycji, „Mój dawny świat” jest to jej własny, jakże indywidualny świat — tak bliski tylko dla niej. Z drugiej zaś strony zmusza każdego, kto przeczyta tę książkę, do refleksji rodzaju — a jaki jest mój?

    Autorka udowadnia, że niekoniecznie wyruszać za morza, góry, rzeki (chociaż sama bardzo lubi podróżować), by podziwiać piękno. Wystarczy tylko mieć oczy i serce otwarte, by zobaczyć otaczające nas piękno. We wstępie autorka m. in. pisze: „Tak wielu z nas cierpi przez nieumiejętność cieszenia się małym szczęściem. (…) Tym skromnym opracowaniem poświęconym rękodziełu ludowemu i pięknu otaczającej nas przyrody, chcę ukazać piękno, wnieść skrawek oazy na tę duchową pustynię”.

    Kiedy rozmawiamy z panią Teresą na temat pomysłu wydania tej książki, mówi, że sama początkowo o tym nie myślała. „Owszem, planowałam, że może zrobię domowy albumik zdjęć moich prac rękodzielniczych, bo doskonale wiedziałam, że z czasem zostaną po prostu wyrzucone. A bardzo chciałam, by moja córka, a szczególnie wnuczka Paulinka, której poświęcam tę książkę, pamiętała o babci także z prac rękodzielniczych, jakie stworzyłam w ciągu całego życia”.

    Ile ich było? Pani Teresa się zamyśla i mówi, że nie wie, nigdy nie liczyła. Była młoda, czasy były inne, chciała wyglądać atrakcyjnie — tak rodziły się garsonki, sweterki, kamizelki, szale, chusty. „Nigdy nie oglądałam telewizji bez drutów, czy też szydełka — umiałam to doskonale łączyć, tak wypoczywałam” — mówi nasza rozmówczyni.

    Nawykła od dzieciństwa do wszelkiej pracy (bo z takiej pracowitej rodziny pochodzi), nauczyła się jako dziecko i prząść i tkać, a potem poszły w ruch druty, szydełko.

    Może by tak te prace i przeleżały w szafie domowej, gdyby nie jubileusz szkoły — 80-lecie, które obchodzono w roku 1995. Szykowali się wychowankowie, mieszkańcy Kolonii Wileńskiej, uczniowie. Ona, dyrektor tej szkoły, uczciła tę datę szczególnie — wydaniem cennego wydania: „Wileńska Kolonia Kolejowa 1908-1995. Wilno 1995”. Wtedy to też po raz pierwszy w życiu miała wystawę autorską swych wyrobów rękodzielniczych. Wielu ludzi, którzy tę ekspozycję obejrzeli, zostali wprost zafascynowani tą różnorodnością sztuki, bogactwem wzorów, ornamentów. W roku 2008 na 100-lecie Kolonii Wileńskiej wydała drugą książkę o Kolonii Wileńskiej pod nazwą „Pavilny-Kolonia Wileńska”. Książka zawiera bogaty materiał o losach mieszkańców. A historyk, dr Rimantas Miknys, który z nią współpracował, w trakcie przygotowania tego wydania z roku 2008, kiedy dowiedział się, że pani Teresa ma pomysł i materiał do napisania książki o artystycznym rękodziele ludowym i nie tylko, poparł tę myśl i zachęcił. Tak powstała praca, która, jak pisze historyk „…daje świadectwo codziennego życia człowieka II połowy XX wieku, jego stosunku od rzeczy, przyrody i ich wpływu na stan duchowy, mentalność”.

    Niewątpliwie zaletą tej książki jest piękna ilustracja samej autorki, oraz krótki materiał poznawczy dotyczący przędzenia wełny, tkactwa, dziergania, hafciarstwa, koronkarstwa, krawiectwa. Zaopatrzona również zdjęciami przedmiotów, które były konieczne przy danym rzemiośle.

    I tu znów posłużyć się trzeba wypowiedzią historyka Rimantasa Miknysa, który uogólniając pisze: „Autorka w niniejszej pracy pokazała, jak się kształtowała, przejawiała kultura ludowa II połowy XX wieku. I zrobiła to nie jako obserwator, komentator, ktoś z zewnątrz, lecz jako twórca tej kultury. Jest to jedna z największych zalet i wartości tej książki”.

    Dodać tylko można, że jest to chyba najwspanialszy dar, jaki babcia może pozostawić swojej wnuczce i nie tylko swojej — myśl, by tradycje rodzinne były kontynuowane i pielęgnowane.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jak też nie wątpić, że tak będzie, gdyż Paulinka, dziś uczennica dwóch szkół — podstawowej i muzycznej — jest również autorką pięknych prac rękodzielniczych. Niektóre z nich zostały zaprezentowane w książce.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Syty głodnego nie zrozumie

    Nierówność społeczna na Litwie kłuje w oczy. Na 10 proc. mieszkańców Litwy przypada zaledwie 2 proc. ogólnych dochodów, a na 10 proc. najbogatszych – 28 procent. Kraj nasz znalazł się w sytuacji krytycznej i paradoksalnej, i z każdym rokiem...

    Wzruszający wieczór poświęcony Świętu Niepodległości Polski

    Niecodziennym wydarzeniem w życiu kulturalnym Wilna był wieczór poświęcony Narodowemu Świętu Niepodległości, obchodzonemu corocznie 11 listopada dla upamiętnienia odzyskania po 123 latach przez Polskę niepodległości. Wieczór ten odbył się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Mogą żałować ci, którzy w...

    Superodważni i uczciwi

    Trudno doprawdy zrozumieć człowieka, który cztery lata widzi niegospodarność, szafowanie pieniędzmi, skorumpowane stosunki między kolegami, widzi... i nic nie robi. Na nic się nie skarży, nie narzeka. Aż dopiero teraz, kiedy z tej „niewoli” się wydostał (a dokładnie wyborcy...

    Zamiast zniczy — piękna obietnica

    Minęły święta, a wraz z nimi cmentarze zajaśniały tysiącem migocących światełek naszej pamięci o tych, co odeszli, co byli dla nas tak bliscy. W przededniu Dnia Wszystkich Świętych Remigijus Šimašius, gospodarz Wilna wraz z liczną świtą urzędników, pracowników odpowiedzialnych za...