Więcej

    Emocje polityków rosną wraz z rachunkami za ogrzewanie

    Czytaj również...

    Mimo wcześniejszych deklaracji polityków i energetyków, rachunki za ogrzewanie za grudzień wcale nie są niższe od rachunków za listopad Fot. Marian Paluszkiewicz

    Sprawa wileńskich rachunków za ogrzewanie staje się prawdziwym detektywem. „Politycznym” — dodają energetycy i raz jeszcze przekonują, że nie mają wiele wspólnego z horrendalnymi rachunkami za energię cieplną, bo jak tłumaczą, główną częścią składową ceny jest koszt rosyjskiego gazu.

    — Z 26 ct (bez VAT) za kWh energii cieplnej, które wilnianie płacą, tylko 5 ct stanowią koszty spółki „Vilniaus energija”, która produkuje energię. Dlatego uważamy za bezpodstawne oskarżenia, że to producent winduje ceny — powiedział w rozmowie z „Kurierem” Nerijus Mikalajūnas, rzecznik prasowy spółki „Vilniaus energija”.

    Energetycy nie chcą komentować oświadczeń polityków, którzy prześcigają się w pomysłach, w jaki sposób można zmniejszyć rachunki za ogrzewanie dla wilnian. Wszystkie jednak pomysły sprowadzają się do kwestii własnościowej producenta, czyli spółki „Vilniaus energija”, którą zarządza francuski potentat w branży energetycznej spółka „Dalkia”. Politycy już otwarcie debatują, nie czy, ale w jaki sposób odebrać „Dalkii” zarządzanie spółką „Vilniaus energija”.

    Sami energetycy nie wypowiadają się w tej dyskusji. Natomiast politycy ochoczo. Po wcześniejszych oświadczeniach prezydent Dali Grybauskaitė i premiera Andriusa Kubiliusa, wczoraj głos w dyskusji zabrała również przewodnicząca Sejmu, Irena Degutienė.

    — Gdyby teraz udałoby się udowodnić, że działania „Vilniaus energiji” są nieuczciwe, być może byłyby okoliczności, żeby zerwać te stratne umowy — powiedziała wczoraj Irena Degutienė w wywiadzie dla radia „Žinių radijas”. W ten sposób przewodnicząca Sejmu odniosła się do faktu, że wyjaśnieniem przyczyn wysokich rachunków za ogrzewanie zajęła się prokuratura.

    Wobec tego, polityczni oponenci Degutienė nie omieszkali zarzucić, że stając w obronie rządu i premiera przewodnicząca Sejmu próbuje ingerować w niezawisłe śledztwo prokuratorów.

    Jeszcze większe zarzuty padają pod adresem partyjnego szefa przewodniczącej Sejmu — premiera Andriusa Kubiliusa, któremu mer Wilna, Artūras Zuokas, otwarcie zarzuca kłamstwo.

    — Premier i minister energetyki z premedytacją kłamią społeczeństwu i próbują odwrócić uwagę od tego, że cena energii cieplnej wzrosła na Litwie o 20 proc., a w Wilnie o 25 proc. z powodu ceny gazu, która w ciągu roku wzrosła o 38 proc. — oświadczył mer Wilna. Zuokas wytknął rządowi, że ten nie potrafił zapewnić wzrostu produkcji biopaliw, co w opinii włodarza stolicy, znacznie obniżyłoby zależność od producentów energii od drogiego rosyjskiego gazy, co z kolei obniżyłoby koszty produkcji energii cieplnej, tudzież rachunki za ogrzewanie. Nie wiadomo, czy tak będzie w rzeczywistości. Wiadomo natomiast, że mimo wcześniejszych zapowiedzi, po rekordowo wysokich rachunkach za listopad, rachunki za grudzień wcale nie są mniejsze. Wprawdzie rachunki te dopiero docierają do wilnian, ale z tych, które już dotarły, wynika, że cena energii cieplnej w grudniu była nie mniejsza, ale czasami nawet większa niż za listopad.

    — Rachunek za ogrzewanie w listopadzie wynosił niecałe 200 litów, tymczasem dziś otrzymałem rachunek za grudzień — prawie 225 litów — oburza się jeden z mieszkańców dwupokojowego mieszkania przy ulicy Kalwaryjskiej w Wilnie. Na własnej kieszeni przekonał się właśnie, ile dosłownie są warte obietnice polityków i energetyków, że grudniowe rachunki będą niższe, chociażby tylko dlatego, że średnia temperatura w grudniu była nieco wyższa niż w listopadzie. Dlaczego? Nie wiadomo, czy na to pytanie potrafi odpowiedzieć prokuratura. Bo specjalna komisja, która badała listopadowe rachunki, nie potwierdziła wcześniejszych zarzutów pod adresem dostawców z „Vilniaus energiji”, że zdalnie sterowali zużyciem energii cieplnej, której w czasie dość ciepłego tegorocznego listopada wilnianie zużyli więcej niż w „zimnym” listopadzie roku 2010.

    Póki więc prokuratorzy będą doszukiwali się „nieuczciwych działań” „Vilniaus energiji” w naliczaniu kosztów za energię cieplną, władze Wilna apelują do Inspekcji Energetyki, żeby wyjaśniła, dlaczego aż w 500 wileńskich blokach zużyto w listopadzie rekordową ilość energii cieplnej.

    Ten rozgłos w tej sprawie rzutuje również na nastroje samych wilnian, którzy zgodnie protestują przeciwko wysokim rachunkom za ogrzewanie, ale diametralnie różnią się w opinii, kto właściwie jest temu winien. Ten rozgłos przejawił się również podczas wiecu protestacyjnego przed siedzibą włodarzy Wilna, na którym zebrało się ponad setka ludzi. Część z nich winą za wysokie rachunki obarczała mera Zuokasa i rzekomo protegowane przez niego spółki „Vilniaus energija” i „Dalkia”. Inni natomiast oskarżali premiera Andriusa Kubiliusa i ministra energetyki Arvydasa Sekmokasa, że nie potrafili wynegocjować z „Gazpromem” niższej ceny za gaz, za który Litwa płaci „Gazpromowi” jedną z najwyższych cen spośród europejskich odbiorców rosyjskiego monopolisty.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...