Zawarty w poniedziałek kompromis w sprawie zachowania koalicji rządzącej, mimo oczekiwań wcale nie wyciszył sporu między partnerami koalicji. Wczoraj między nimi zaiskrzyło na nowo i z nową siłą, a przysłowiowej oliwy do ognia dolała sejmowa Komisja Antykorupcyjna.
Jej członkowie zażądali wczoraj wstrzymania mianowania Kęstutisa Jucevičiusa na nowego szefa Służby do Badań Przestępstw Finansowych (SBPF), bo Jucevičius, rzekomo, może być związany ze sprawą zniknięcia ze SBPF ponad 100 dokumentów, w tym ściśle tajnych, dotyczących dochodzeń ws. przestępstw finansowych.
— Po reorganizacji SBPF w 2003 roku Kęstutis Jucevičius był odpowiedzialny za administrowanie tajnymi dokumentami. Po przyjściu Vitalijusa Gailiusa (zwolniony szef Służby — przyp. red.) przeprowadzono rewizję. Po pierwszej weryfikacji wyjaśniono, że możliwie brakuje ponad 100 dokumentów, nawet tych z adnotacją „ściśle tajne” — wczoraj podczas konferencji powiedział poseł Ligitas Kernagis, przewodniczący Komisji Antykorupcyjnej. Dzień wcześniej członkowie Komisji odwiedzili Służbę ds. Badań Specjalnych, gdzie — jak wynika z ich wypowiedzi — szukali informacji ws. podejrzeń wobec Jucevičiusa. Jak wiadomo, w tym tygodniu Jucevičius został mianowany na nowego szefa SBPF. Nominację podpisał już były minister spraw wewnętrznych Raimundas Palaitis, który wczoraj też złożył na ręce premiera rezygnację ze stanowiska. Jego decyzja została podyktowana właśnie kompromisem, jaki partnerzy koalicyjni — Związek Ojczyzny-Chrześcijańscy Demokraci Litwy (ZO-ChDL) oraz Związek Liberałów i Centrum (ZLiC) zawarli w poniedziałek. Arbitrem tego kompromisu była prezydent Dalia Grybauskaitė.
Polegał on na tym, że broniony do ostatniej minuty przez liberalnych-centrystów minister Palaitis poda się do dymisji, bronieni zaś przez konserwatystów, a zwolnieni przez Palaitisa dyrektorzy SBPF, Vitalijus Gailius i Vytautas Giržadas, zostaną przywróceni na stanowiskach, dopiero, jeśli o tym zadecyduje sąd.
Liberalni-centryści wczorajsze oświadczenie zdominowanej przez konserwatystów Komisji Antykorupcyjnej potraktowali jako złamanie kompromisu.
Wiceprzewodniczący ZLiC-u, poseł Arūnas Valinskas oświadczył wczoraj, że podejmowane przez Komisję próby wstrzymania nominacji Jucevičiusa na szefa Służby dowodzi, że konserwatyści nie zamierzają jednak przyszłe losy Gailiusa i Giržadasa oddać w ręce Temidy, lecz będą próbowali przywrócić ich na stanowiska, używając nacisków politycznych. Valinskas zarzucił też, że konserwatystom zależy na usunięciu Jucevičiusa, bo rzekomo kierowana przez niego Służba mogłaby zagrozić partyjnym interesom ZO-ChDL.
Tymczasem członkowie Komisji Antykorupcyjnej nie szczędzili wczoraj zarzutów pod adresem samego Jucevičiusa. Konserwatywna posłanka, Agnė Bilotaitė, oświadczyła wczoraj, że za czasów poprzedniego dyrektora SBPF, Romualda Boreiki, w tej instytucji były fałszowane dokumenty śledztwa, Kęstutis Jucevičius zaś, który z urzędu powinien był ukrócić ten proceder, o fałszowaniu dokumentów wiedział, ale nic z tym nie robił. Z kolei inny poseł, również konserwatysta, Naglis Puteikis, odnosząc się do zaginionych dokumentów śledztw, powiedział, że po przejęciu kierownictwa SBPF przez Vitalijusa Gailiusa i Vytautasa Giržadasa, „zlikwidowano rynek dokumentami”, za którym rzekomo stał Jucevičius.
Posłanka Aurelija Stancikienė, również konserwatywna posłanka z Komisji Antykorupcyjnej, informowała podczas konferencji prasowej, że Gailius i Giržadas przeprowadzili dochodzenie służbowe w sprawie zaginionych dokumentów, które zostało zakończone pod koniec ubiegłego roku. Zdaniem posłanki, Jucevičius został zapoznany z wnioskami dochodzenia i z nimi się zgodził.
— Według naszej informacji, tamtych dokumentów nie odnaleziono. Planowano w tej sprawie wszcząć postępowanie, ale wiecie państwo, jak się skończyła historia Vitalijusa Gailiusa — powiedział Kernagis, sugerując, dlaczego właściwie szefowie Służby — Vitalijus Gailius i Vytautas Giržadas — zostali zdymisjonowani przez ministra Palaitisa.
Na tle wczorajszej kłótni partnerów koalicyjnych o szefów SBPF, kłócono się również o portfele ministrów. Konserwatyści uznali bowiem, że liberalnym-centrystom należy się mniej tek ministerialnych. Takie zagrywki konserwatystów szefowie ZLiC-u uznali za próbę wrogiego przejęcia należnej im teki ministra spraw wewnętrznych, która po dymisji Palaitisa na razie pozostaje wolna, a od tego, kto ją przejmie, może też zależeć, kto w końcu obejmie stanowisko szefa Służby do Badań Przestępstw Finansowych.