Mimo że dni są coraz cieplejsze, synoptycy uprzedzają, że maj jest kapryśnym miesiącem przynoszącym zarówno ciepło, jak też przymrozki. Stanowi to spory problem dla ogrodników, którzy już zdążyli wysadzić swoje tegoroczne rośliny.
— Pierwsze majowe przymrozki już były na początku tego tygodnia. Niestety, na pewno będą kolejne, w niedzielną, poniedziałkową i wtorkową noc — powiedziała dla „Kuriera” Vida Ralienė, kierowniczka wydziału Prognoz Meteorologicznych Służby Hydrometeorologicznej Litwy. — Temperatura powietrza spadnie do minus 1-2 stopni Celsjusza, jednak przy gruncie będzie ona jeszcze niższa. Nie wykluczone, że w niektórych regionach — szczególnie północno-wschodnich temperatura spadnie aż do minus 4 stopni.
Meteorolog zaznaczyła, że szczególnie niebezpiecznym okresem są noce do 15 maja, bo wtedy zwykle występują największe przymrozki. Zauważyli to już nasi pradziadkowie, którzy ten ostatni dzień nazywali „Zimną Zośką” (bo wtedy właśnie są imieniny Zofii).
W tym roku jednak, zdaniem synoptyków, przymrozki mogą występować aż do czerwca, a największych należy spodziewać się przed świtem. Najbardziej niebezpieczne są one dla roślin posadzonych w miejscach, które o świcie oświeca słońce.
— Ciepło słońca, które rośliny odczuwają zaraz po minusowej temperaturze, jest często zgubne dla nich. Rośliny, które o poranku są w cieniu, mają mniejszy kontrast temperatury, a więc większą szansę przeżyć. Dlatego bardzo istotne jest cieniowanie przymarzniętych roślin, aby przez kilka godzin ich tkanki mogły spokojnie rozmarzać — wyjaśniła Vida Ralienė.
Rozmówczyni stwierdziła, że jednym z najlepszych sposobów zabezpieczenia roślin przed przygruntowymi przymrozkami jest polewanie.
— Jeżeli wiemy, że w najbliższą noc temperatura będzie minusowa i niepokoimy się o np. truskawki, wieczorem należy po prostu je polać. Wilgotna gleba kumuluje więcej ciepła i wolniej oddaje je podczas mroźnej nocy — mówiła Ralienė. — Jednak truskawki są bardziej odporne na wahania temperatury niż np. pomidory. W przypadku mocniejszych przymrozków roślinami cieplarnianymi należy zaopiekować się bardziej. Skuteczne jest okrywanie roślin agrofolią. Istnieje także sporo ludowych sposobów, które ogrodnicy często stosują dodatkowo.
Jeden z takich ludowych sposobów na skutki przymrozków proponuje 60-letnia pani Maria z wileńskich Zielonych Jezior.
— Mam trzy cieplarnie, w których już wszystko jest wysadzone. Jeszcze nigdy mi nie pomarzły ani pomidory, ani ogórki, ani papryka, chociaż pamiętam wiele majowych i nawet czerwcowych przymrozków — opowiada ogrodniczka z wieloletnim doświadczeniem. — Od lat w chłodne noce zapalałam w cieplarniach znicze i świece. Rośliny, które są bliżej ścian, dodatkowo przykrywam agrofolią. Gdy jej jeszcze nie było, wykorzystywałam lekkie tkaniny. Ale tylko wtedy, gdy prognozowano duże przymrozki.
Przedstawiciele sieci sklepów „Senukai” twierdzą, że obecnie agrowłókniną posługuje się najwięcej ogrodników, gdyż jest łatwa w użyciu i niedroga. 1 mkw. kosztuje 0,39-3,69 litów, w zależności od grubości pokrycia i szerokości rulonu.
Jednak jeżeli agrowłóknina i świece mogą ochronić przed zgubnymi przymrozkami zwykłe rośliny, to nie nadają się one do zabezpieczenia kwitnących drzew w sadzie.
Specjaliści radzą obficie podlewać glebę wokół drzew i utrzymywać glebę wolną od chwastów i nisko kosić trawę (chwasty i trawa zwiększają tempo wyparowywania ciepła z gleby poprzez zwiększenie powierzchni parowania). Korzystne będzie też odpowiednie zasilenie roślin potasem.
Przy niewielkich spadkach temperatury i bezwietrznej pogodzie skuteczne może być także zadymianie, które najlepiej rozpocząć tuż po zachodzie słońca. Podczas zadymiania zaleca się stosować specjalne świece dymne, ale w litewskich sklepach są one trudno dostępne. Jednak skutecznie ogrzewać powietrze w sadzie można też poprzez spalanie mokrej słomy czy brykietów.