Więcej

    W kolejce po… cudowną wodę źródlaną

    Czytaj również...

    Z jednym pojemnikiem mało kto przyjeżdża do źródła, nabiera po dziesięć i więcej na cały tydzień Fot. Marian Paluszkiewicz

    Codziennie przy tych tajemniczych strumykach — samoczynnych wypływach wody na powierzchnię ziemi — zobaczyć można ludzi z pojemnikami. Napełniają je wodą  źródlaną, czystą, mającą zawsze jednakową temperaturę. Może nie leczniczą, jakby wielu chciało wierzyć, jednak źródlaną, opisywaną, opiewaną w bajkach, legendach — bo ludziom sił i odwagi dodawała.
    Pani Maria co drugi dzień przemierza ponad trzy kilometry w jedną stronę, potem tyle z powrotem.
     

    Droga powrotna jest dla niej o wiele trudniejsza — bo pokonuje ją już z kilkoma butelkami pełnymi wody źródlanej, która i jest tym wabikiem, co to powoduje, że ta sędziwa pani dokonuje takiego spaceru. Ale, jak mówi nasza rozmówczyni, korzyść jest podwójna: z domu wyjdzie, no i wody zdrowej, czystej przyniesie. Jedną dwulitrową butelkę zostawia do picia, z drugiej zaparza herbatę — bo jak mówi, ma ona o wiele lepszy smak niż z woda z kranu.

    No i jest darmowa, bo przecież nie leci przez licznik. A dla niej jako dla emerytki liczy się każdy zaoszczędzony cent.
    Pan Michał przy źródle dworczańskim (a tu spotkaliśmy naszych rozmówców) jest raz tygodniowo.  W zasadzie — w sobotę, kiedy wraca z ogrodu, który jest w okolicach Nowej Wilejki. Cieszy się, kiedy nie musi wystawać w kolejce, bo podobnych jemu zaopatrujących się w wodę źródlana jest sporo. Przywożą po pięć, dziesięć pojemników — czasami po dziesięć litrów. Więc dopóki jeden zapełni — trzeba wystawać czasami godzinę w kolejce. Ale, ma potem wody na tydzień — czyli z kranu używa tylko do kąpania. Bo źródlana jest stale w kuchni. Z niej nie tylko herbatę zaparza, ale też zupy, kompoty gotuje, bo, jak mówi, i osad na garnkach się nie tworzy, a smak potrawy jest lepszy.

    Co prawda, jak mówi pan Michał, sąsiedztwo nowych budowli, no i obok rozlokowanej „szaszłykarni”, zrobiło swoje — woda już nie jest taka, jaka była przed np. 30 laty, kiedy po raz pierwszy zaczął korzystać z tego źródła.  Jednak jest przekonany, że właśnie woda źródlana dodaje mu sił i dlatego w swoje siedemdziesiąt lat jest pełen energii jak pięćdziesięciolatek. Pije ją zawsze ochłodzoną prosto z lodówki i nie pamięta, kiedy ostatni lat chorował na gardło.
    O wodzie źródlanej od dawien dawna tworzono legendy, bo jakoby uleczała niewidomych wraz z przemyciem nią chorego oka.
    Taka właśnie przepiękna legenda związana jest ze studzienką w wileńskim kościele św. Krzyża, przy którym mieści się klasztor Bonifratrów.
    Jeszcze przed wojną, z prawej strony nawy była tu studzienka z wodą źródlaną, której lud przypisywał własności lecznicze przy chorobie oczu.

    A jak głosi legenda, w tym miejscu zostali pogrzebani umęczeni zakonnicy (głosiciele katolicyzmu), których to Gasztołd — namiestnik wielkiego księcia Olgierda — z czcią pogrzebał i nad ich wspólną mogiłą kapliczkę drewnianą postawił. A przy niej kolumnę murowaną z figurą Chrystusa ukrzyżowanego.
    Wkrótce potem przy grobie męczenników wytrysnęło źródło czystej, zimnej wody, które ujęto w studzienkę niegłęboką(…).
    Gdy w roku 1543 biskup wileński Paweł, książę holszański, wybudował na grobie męczenników kościółek pw. św. Krzyża, studzienka znalazła się w jego wnętrzu.

    To stały i darmowy potok wody w dworczańskim źródle Fot. Marian Paluszkiewicz

    Lud przypisuje wodzie tej studzienki własności lecznicze, zwłaszcza w chorobach oczu.
    Co prawda, na Litwie nie ma żadnego źródła, które by kościół katolicki uznał za cudowne. Jednak ludzie nadal tworzą legendy i podążają do źródeł, bogata jest także stolica Litwy.
    Jak tam jest z tą cudownością — to trudne pytanie, alenależy zgodzić się z jednym — naprawdę woda źródlana jest szczególna. Ma dobry smak i bardzo małą zawartość żelaza.
    To tak jak mineralna, podziemna woda wydobywana jednym lub kilkoma otworami naturalnymi, lub wierconymi, pierwotnie czysta pod względem chemicznym i mikrobiologicznym. Jednak, w przeciwieństwie do wody mineralnej, jej skład chemiczny i właściwości mogą ulegać niewielkim zmianom w zależności od sytuacji geologicznej podłoża. Ponadto woda źródlana ma swoją cenną wartość, ponieważ pochodząc ze złóż podziemnych i izolowanych od czynników zewnętrznych, jest bakteriologicznie czysta, nie posiada szkodliwych składników.

    Wilno mające bardzo dobre wody gruntowe ma także dużo źródeł. Szczególnie popularne wśród wilnian są w Wołokumpiach, w pobliżu ronda Antokolskiego, przy ulicy Werkowskiej, w Parku Serejkiskim, Zwierzynieckie oraz wyżej wymienione dworczańskie.
    Najstarsze źródła w Wilnie były przy ulicy Vingrių, niedaleko byłego w latach sowieckich kina „Lietuva”.

    To one w XVI wieku dały początek scentralizowanemu wodociągowi w naszym mieście. Codziennie pobierano stąd po 11 tysięcy wiader wody. Ale i to nie było rekordem, jeżeli chodzi o pobieranie wody źródlanej — bardziej intensywnie eksploatowane było źródło Misjonarzy (przy kościele Misjonarzy) — 15 tysięcy wiader i źródło przy Ostrej Bramie — 24 tysięcy wiader.

    Z wyżej wymienionych źródeł po dziś dzień żywe jest tylko przy ulicy Vingrių. Ale podległo ono kanalizacji i zostało schowane od oka ludzkiego do wybetonowanego rezerwuaru.  Jeszcze w latach sowieckich wody z tego właśnie źródła używano do polewania ulic, no i dla potrzeb straży przeciwpożarowej.
    Przed sześciu z górą laty w samorządzie miasta Wilna narodził się projekt — odrodzenia tu nie tylko źródeł, ale i uporządkowania wokół terenu, aby stworzyć centrum rekreacyjne dla wilnian.
    Wtedy to właśnie to źródło zostało uznane,, za zabytek spuścizny historyczno-kulturalnej. No i jak przystało, miano należycie o niego zadbać.
    Projekt przewidywał wyrąbanie tu niewartościowych krzewów, przełożenia dróżek pieszych, urządzenia placyku dziecięcego, ustawienia ławek, urządzenia kawiarenki.
    Posunięto się nawet o urządzenie placyku obserwacyjnego.

    Jak wówczas „Kurierowi” mówiła starsza specjalistka Departamentu ds. Rozwoju Miasta Giedrė Silonytė – ten projekt na pewno będzie zrealizowany do roku 2009, kiedy to stolica Litwy ma zostać Stolicą Kultury Europejskiej. Niestety, data ta dawno minęła. Wiele tak ciekawych i potrzebnych wilnianom imprez dosłownie „wyleciało” w powietrze z milionowymi fajerwerkami. Bo te okazały się najbardziej dla miasta „potrzebne”, chyba z tej racji, że nie podlegały ewidencji — ile taki „wystrzał w niebo” naprawdę kosztował.
    Wróćmy jednak do źródeł wileńskich. Czy rzeczywiście woda w nich jest o wiele czystsza i zdrowsza dla człowieka?

    W tym miejscu, przy ulicy Vingrių, tuż za dawnym kinem „Lietuva”, było najstarsze w Wilnie źródło Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jak powiedziała „Kurierowi” hydrogeolog Vida Tarutienė, wpływ miasta zrobił swoje, woda zawiera więcej azotanów, organicznych związków i dlatego ludzie samowolnie lecząc się tą wodą od jakiejkolwiek jednej choroby, mogą zachorować na inną. Tym bardziej, że samorząd miasta Wilna nie dba należycie o źródła. Dotyczy to terenów wokół tych źródeł, które nie są w większości uporządkowane,  nie ma żadnej informacji dotyczącej jakości tej wody.
    A jakże takowa by się przydała. Co prawda, jak nas poinformowano w wydziale ochrony środowiska samorządu miasta Wilna, w najbliższym okresie mają to zrobić. Jesteśmy jednak niepewni, że tak się stanie, gdyż pamiętamy informację sprzed sześciu laty, którą przytoczyliśmy powyżej, o odrodzeniu źródła. I dlatego rodzi się wątpliwość, bo obiecanki mogą pozostać nadal tylko obiecankami.
    Jednak, jak dowiedzieliśmy się z rozmowy z Tarutienė, woda w takich źródłach jak jerozolimskie, jest naprawdę dobrej jakości i nie ma w niej azotanów, zawiera mało żelaza, jak też innych związków chemicznych.
    Dotyczy to także dworczańskiego źródła, woda z którego oceniona została przez ekspertów jako bardzo dobra.
    Niektóre wileńskie źródła jak np. w Parku Serejkiskim mają nawet swoje nazwy. Nazywa się „Minuta” i znajduje się na brzegu Wilii, tuż przy mostku niedaleko Ludowego Centrum Kultury.

    Pozostałe nazwy źródła mają od miejscowości, gdzie się znajdują. Na przykład, źródło w Parku Werkowskim (niedaleko XIII stacji Drogi Krzyżowej) zwane jest  trynopolskim albo kalwaryjskim. Notabene między dwoma stacjami XII i XIII jest wskazówka z napisem „Źródło”, uporządkowane i zadbane dojście.
    Przed kilkoma laty Ruch Zielonych zamówił badania jakości wody źródeł rozlokowanych w Wilnie. Wtedy to ustalono, że jedynie wodę ze źródła dworczańskiego można pić w stanie surowym. Pozostałą należy gotować przed spożyciem.

    Natura nie poskąpiła naszemu miastu — ani dobrych wód gruntowanych, ani licznych źródeł. Poskąpiła natomiast odpowiedzialnego stanowiska miasta w tej sprawie, gdyż po dziś dzień nie ma dokładnej informacji o źródłach, o jakości wody w nich.
    Ani zachęcamy, ani odmawiamy od korzystania z tych źródeł. Jednakże dopóki nie ma umieszczonej dokładnej informacji przy nich, warto może, na wszelki wypadek, wodę przed użyciem przegotować. A już najlepiej zrobić laboratoryjne badania.
    Jedno jest jasne, że jest darmowa. A jak dowiedzieliśmy się od napotkanych tu rozmówców – dziś i to się liczy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Syty głodnego nie zrozumie

    Nierówność społeczna na Litwie kłuje w oczy. Na 10 proc. mieszkańców Litwy przypada zaledwie 2 proc. ogólnych dochodów, a na 10 proc. najbogatszych – 28 procent. Kraj nasz znalazł się w sytuacji krytycznej i paradoksalnej, i z każdym rokiem...

    Wzruszający wieczór poświęcony Świętu Niepodległości Polski

    Niecodziennym wydarzeniem w życiu kulturalnym Wilna był wieczór poświęcony Narodowemu Świętu Niepodległości, obchodzonemu corocznie 11 listopada dla upamiętnienia odzyskania po 123 latach przez Polskę niepodległości. Wieczór ten odbył się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Mogą żałować ci, którzy w...

    Superodważni i uczciwi

    Trudno doprawdy zrozumieć człowieka, który cztery lata widzi niegospodarność, szafowanie pieniędzmi, skorumpowane stosunki między kolegami, widzi... i nic nie robi. Na nic się nie skarży, nie narzeka. Aż dopiero teraz, kiedy z tej „niewoli” się wydostał (a dokładnie wyborcy...

    Zamiast zniczy — piękna obietnica

    Minęły święta, a wraz z nimi cmentarze zajaśniały tysiącem migocących światełek naszej pamięci o tych, co odeszli, co byli dla nas tak bliscy. W przededniu Dnia Wszystkich Świętych Remigijus Šimašius, gospodarz Wilna wraz z liczną świtą urzędników, pracowników odpowiedzialnych za...