Więcej

    Polskie tablice znowu zawadzają

    Czytaj również...

    Na Wileńszczyźnie nie kończy się krucjata przeciwko polskim nazwom ulic Fot. Marian Paluszkiewicz

    Polskie nazwy ulic nie pozwalają zaznać spokoju ani litewskim mediom, ani urzędnikom, którzy z ofiarnością walki o niepodległość kraju, gotowi są zwalczać każde polskie słowo na Wileńszczyźnie.

    — Bo jest to wdzięczny temat zastępczy zarówno dla dziennikarzy, jak i polityków, szczególnie gdy wchodzimy w okres przedwyborczy. Dlatego zamiast rzeczowej dyskusji o wyprowadzeniu kraju z kryzysu bądź opracowania skutecznego w działaniach programu powstrzymania masowej emigracji, coraz częściej będziemy świadkami zastępczych dyskusji o polskich nazwach ulic czy, chociażby, o Karcie Polaka — mówi „Kurierowi” Renata Cytacka, sekretarz Rady administracji samorządu rejonu wileńskiego.

    Właśnie Renata Cytacka stała się „bohaterką” medialnych doniesień o rzekomym sponiewieraniu języka urzędowego na Wileńszczyźnie, bo mieszkająca w Jaszunach (rejon solecznicki) urzędniczka rejonu wileńskiego „ozdobiła” swój dom tablicą informującą po polsku, że posesja znajduje się przy „Ul. Michała Balińskiego”. Według telewizji LNK, która „pierwsza” „wytropiła” Cytacką, rzekomo narusza Ustawę o Języku Państwowym, która mówi, że nazwy ulic pisze się po litewsku.

    — Znowuż, nawet Ustawa o Języku Państwowym nie mówi, że nazwy ulic muszą być pisane „wyłącznie” w języku urzędowym. Z kolei Konwencja Ramowa o Ochronie Mniejszości Narodowych, którą Litwa podpisała i ratyfikowała, przewiduje, że przedstawiciele mniejszości narodowych mogą umieszczać w swoim języku tradycyjne nazwy lokalne, nazwy ulic i inne oznakowania topograficzne o charakterze publicznym — tłumaczy Renata Cytacka. Uważa też, że umieszczenie tablicy z polską nazwą ulicy jest jej sprawą prywatną, bo tablica była zrobiona według zamówienia rodziny Cytackich i za ich pieniądze, a nie według obowiązującego standardowego wzoru.

    — A przed umieszczeniem tablicy na domu zapytaliśmy wszystkich sąsiadów, czy nie będzie im przeszkadzała. Zaaprobowali naszą decyzję, więc umieściliśmy tę tablicę — wyjaśnia nam Renata Cytacka. Zauważa też, że polska wersja nazwiska patrona ulicy nie może obrażać czyichkolwiek uczuć, bo właśnie w takiej wersji słynny profesor używał nazwiska za życia. W polskiej też wersji wygrawerowane jest nazwisko na rodowych grobach Balińskich na miejscowym cmentarzu w Jaszunach, gdzie też znajduje się Pałac Balińskich.

    Cytacka mówi jednak, że jest lojalną obywatelką Litwy i nie zamierza łamać prawa.
    — Niech mi tylko ktoś w końcu udowodni, które prawo właśnie łamię i czy łamię w ogóle — czy Ustawę Językową, czy Konwencję Ramową — bo inaczej ten temat będzie stale powracał, w nieskończoność — mówi Cytacka.
    Nie jest to bowiem pierwszy raz, kiedy tablica z polską nazwą ulicy na ścianie domu Cytackich jest obiektem zainteresowania litewskich mediów i urzędów. Jednak nikt dotąd nie podjął się oficjalnych czynności, żeby dowieść winę właścicieli tablicy.
    Nie zrobił togo też poseł Paulius Saudargas, który jeszcze przed ponad rokiem przywiózł do Jaszun delegację przedstawicieli światowego zjazdu diaspory litewskiej i pokazywał dom Cytackich, jako przykład rażącego łamania prawa przez miejscowych Polaków. Zrobił też zdjęcie polskiej tablicy i zamieścił na swojej stronie internetowej.

    — Skoro poseł stwierdził, że naruszamy prawo, to musiałby zgłosić to do prokuratury. Tego jednak nie zrobił, więc albo sam, jako poseł złamał prawo, albo nie jest pewien swoich zarzutów — zauważa Cytacka. I powtarza, że oczekuje prawnej oceny jej prywatnej inicjatywy, żeby ukrócić dalsze spekulacje na temat polskiej nazwy ulicy.
    Również sąsiedzi Cytackich mają dość powtarzających się regularnie ekip dziennikarskich tropiących polskie nazwy na Wileńszczyźnie. Mówią pół żartem, że mają dość sytuacji, kiedy dziennikarzy interesuje wyłącznie posesja Cytackich, bo też chcą medialnej uwagi i zapowiadają, że również na swoich domach umieszczą polskie tablice. Na serio dodają, że zrobią to na znak solidarności z sąsiadami.

    Tymczasem dyrektor Inspekcji Języka Urzędowego, Donatas Smalinskas, uważa, że polskich nazw ulic w ogóle nie może być, każdy zaś napis na prywatnej posesji musi być uzgodniony z lokalnymi władzami i umieszczony za ich zgodą.
    Przedstawiciele administracji samorządu rejonu solecznickiego zapowiedzieli, że zbadają sytuację i ewentualnie spiszą protokół o naruszeniu, jeśli ewentualnie do takiego naruszenia doszło.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...