Więcej

    Wielki może więcej zaoferować

    Czytaj również...

      Warszawskie lotnisko jest już na trzecim miejscu, po Wilnie i Kownie, skąd najczęściej w świat odlatują mieszkańcy Litwy   Fot. archiwum
    Warszawskie lotnisko jest już na trzecim miejscu, po Wilnie i Kownie, skąd najczęściej w świat odlatują mieszkańcy Litwy Fot. archiwum

    O tym przekonują się podróżujący Litwini, którzy coraz częściej swoje urlopowe (a i służbowe też) dalekie podróże zaczynają w warszawskim porcie lotniczym im. Fryderyka Chopina. Właściciele litewskich firm turystycznych przyznają zgodnie, że warszawskie lotnisko jest już na trzecim miejscu po Wilnie i Kownie, skąd najczęściej w świat odlatują ich klienci.

    Zdaniem organizatorów podróży, o wyborze polskiego kierunku decyduje przede wszystkim szeroka oferta startujących z warszawskiej płyty samolotów oraz cena podróży, która w odróżnieniu od wileńskiego i kowieńskiego lotniska jest mniejsza o 10-20 proc. Wobec tego przegrywa również port lotniczy w Rydze, z którego usług — jako z największego w regionie bałtyckim — dotychczas chętnie korzystali podróżujący z Litwy.
    Organizatorzy podróży mówią, że do wyboru polskiego portu podróżujących przekonał pragmatyzm i kalkulacja ekonomiczna, zaś portal dziennika „Lietuvos rytas” zauważa, że kalkulacja ekonomiczna przełamała też litewską niechęć do wszystkiego co polskie i pisze, że jeśli w okresie prosperity litewskiej gospodarki (był i taki okres) podróżowanie z Warszawy uważano za niehonorowe, to ostatnio klienci biur podróży pierwszeństwo oddają cenie.

    „W latach 2006-2008 podróżowanie z Warszawy uważano jakby za niehonorowe, lecz w okresie kryzysu i pokryzysowym klienci stali się bardziej pragmatyczni i pierwszeństwo oddają cenie, a nie  postawie. Właśnie w okresie kryzysowym liczba podróży z polskiej stolicy zaczęła gwałtownie rosnąć. Liczba ta obecnie również wzrasta” — portal cytuje wypowiedź szefa jednego z największych litewskich biur turystycznych. Według dyrektora, około 70 proc. klientów jego biura swoją podróż w świat rozpoczyna właśnie z warszawskiego lotniska.

    O popularności warszawskiego lotniska wśród podróżujących z Litwy ostatnio świadczą też przepełnione autokary wożące pasażerów z Wilna i Kowna do Warszawy. Jeśli jeszcze kilka lat wstecz większość autobusów na linii Wilno-Warszawa i z powrotem jeździło z kilkoma, kilkunastoma pasażerami, to ostatnio często zdarza się, że o bilet autobusowy do Warszawy czy z Warszawy podróżujący muszą zatroszczyć się zawczasu.

      Do wyboru polskiego portu podróżujących przekonał pragmatyzm i kalkulacja ekonomiczna      Fot. archiwum
    Do wyboru polskiego portu podróżujących przekonał pragmatyzm i kalkulacja ekonomiczna Fot. archiwum

    — Często jeżdżę do Warszawy w sprawach służbowych i jeśli wcześniej zawsze kupowałem bilet przed odjazdem autokaru, a nieraz nawet u kierowcy, to ostatnio staram się bilet załatwić co najmniej kilka dni wcześniej. Bo miałem przykrą nauczkę, kiedy pewnego razu musiałem jechać do Warszawy i przed odjazdem autokaru nie było już wolnych biletów ani do Polski, ani powrotnych — opowiada „Kurierowi” Zdzisław, dyrektor jednej z litewskich firm współpracujących z polskimi partnerami. Rozmówca zauważa, że jeśli wcześniej autokarami do Warszawy i z powrotem podróżowało kilka, najwyżej kilkanaście osób i to głównie obcokrajowcy, to ostatnio autokary są zapełnione do ostatniego miejsca, mimo że ostatnio też zwiększyła się liczba rejsów autokarowych między Wilnem, Kownem a Warszawą.

    Popularność wylotów z warszawskiego lotniska zmusiła przewoźników autokarowych nie tylko do zwiększenia liczby rejsów na linii Wilno-Warszawa (dziś oprócz tradycyjnie nocnych rejsów w ofercie przewoźników są również rejsy dzienne — przyp. red.), ale też do zmiany trasy przejazdu autokarów. Dziś prawie każdy litewski autokar dowożący podróżujących do Warszawy ma za konieczny przystanek „Lotnisko Okęcie”.

    Dane litewskich biur podróży wykazują też inną tendencję, a mianowicie, że podróżujących z Litwy nie zniechęcają do korzystania z usług polskich operatorów nawet ostatnio częste przypadki upadłości polskich biur podróży. Zdaniem przedstawicieli litewskiego sektora turystycznego, bankructwa polskich biur są traktowane jako naturalne oczyszczanie się rynku ze słabych albo przypadkowych podmiotów na nim działających, które nie mogą sprostać ostatnio zaostrzonym wymogom  gwarancji dla klientów, co kilka lat wstecz miało też miejsce na litewskim rynku turystycznym. To też łagodzi skutki dla litewskich klientów padających polskich biur podróży. Ostatnio bankructwo organizatora „Sky Club” dotknęło ponad 80 klientów z Litwy, jednak część z nich nie zdążyła jeszcze zapłacić za podróż, zaś pozostałym zwrot kosztów zapewnił litewski pośrednik polskiego organizatora.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...