Na Litwie zwiększa się obawa o środowisko naturalne i coraz bardziej nasilają się protesty przeciwko poszukiwaniom gazu łupkowego.
W poniedziałek, 22 kwietnia, pod siedzibą rządu w Wilnie odbyła się kolejna pikieta. Uczestnicy przybyli z plakatami o treści „Za czystą wodę, ziemię — za naszą Litwę!”, „Woda — to życie”, „Godny człowiek — godna Litwa”, „Szewron czy Żmudzini”.
Do protestujących dołączył też poseł Linas Balsys poseł, prezes Litewskiej Partii Zielonych, który zwrócił się do rządu z prośbą o wstrzymanie realizacji tego projektu.
— Gaz łupkowy wydobywa się metodą tzw. szczelinowania hydraulicznego. Pod dużym ciśnieniem pompuje się pod powierzchnię ziemi dużą ilość wody z niewielką domieszką substancji chemicznych. Wiadomo, że wszelkie chemikalia, które trafiają do środowiska, przynoszą mu nieodwracalną szkodę. Taka metoda jest szkodliwa dla środowiska, bo może prowadzić do zanieczyszczenia wód gruntowych — powiedział Linas Balsys.
Poseł zaznaczył, że sporo wsi jest zasilanych z wód gruntowych. Ludzie wodę czerpią ze studni. Przez wydobycie gazu łupkowego spod ziemi, przepływu chemikaliów pod ziemią nie da się kontrolować. Wiadomo, że bez gazu żyć można, ale bez wody nie da się przeżyć ani tygodnia.
— Przetarg już został ogłoszony, ale na szczęście nierozstrzygnięty, umowa jeszcze nie została podpisana. Nie jest tajemnicą, że w przetargu udział wziął tylko amerykański koncern Chevron, no i oczywiście on został zwycięzcą. Na razie żadna umowa nie została z nimi podpisana, dlatego też ze współpracy z nimi można wycofać się bez żadnych konsekwencji — powiedział poseł.
Tym zamiarom sprzeciwiają się nie tylko mieszkańcy miejscowości, gdzie mają być prowadzone prace rozpoznawcze, ale i mieszkańcy innych miast Litwy. Twierdzą oni, że wydobycie gazu z łupków grozi zanieczyszczeniem niebezpiecznymi chemikaliami wód podziemnych, gruntowych i powierzchniowych.
— Obywatel Litwy jest gospodarzem kraju, ale nie jego sługą, dlatego też ma prawo wypowiadać swoje zdanie. My tutaj zebrani jesteśmy zwyczajnymi obywatelami, którzy sprzeciwiają się wydobyciu gazu łupkowego. Obowiązkiem zaś państwa jest przysłuchać się do głosu swojego ludu. My chcemy pić czystą wodę — powiedziała „Kurierowi” Joana Noreikaitė, nieobojętna obywatelka Litwy.
Organizatorzy pikiety zwracają uwagę, że wydobycie gazu łupkowego jest zakazane w wielu państwach Europy. Amerykański koncern Chevron ma zamiar dokonywać poszukiwań gazu łupkowego również w zachodniej Litwie. Nie wyklucza się tu powtórki scenariusza z Ekwadoru czy Czarnobylu.
— Mamy piękną przyrodę w naszym kraju, jesteśmy bogaci, bo mamy czystą wodę. Nie rozumiem, dlaczego rząd to wszystko chce zniszczyć. Należy przypomnieć, jaką tragedią zakończyła się katastrofa ekologiczna np. w Czarnobylu. Do dziś do końca te skutki nie zostały usunięte. Czy my też do tego dążymy? — powiedział Vilius Streckis.
Organizatorzy pikiety boją się dewastacji terenu i zanieczyszczenia środowiska. Uważają, że wydobycie gazu łupkowego nie przyniesie żadnej korzyści, ale jedynie straty.
— Pieniądze z wydobycia gazu łupkowego mają być dla rządzących, ale nie dla zwykłego ludu. Co pozyskiwanie gazu ma nam przynieść. Co mieszkańcy zwyczajni Litwy dostaną za gaz? Niższe ceny tego paliwa? Wątpię. Pracę? Nie ma na to szans, do prac wydobywczych będą najmowane firmy z zewnątrz. Czyste powietrze? Na pewno wydobycie gazu nie przyczyni się do tego — powiedział wilnianin Gediminas.