Więcej

    Litewski problem — polska fundacja dla dzieci

    Czytaj również...

    Według prezes Sylwii Karłowskiej, w ciągu 20 lat jej fundacja zaopiekowała się ponad 5 tys. dzieci, w tym z Nowej Wilejki               Fot. Marian Paluszkiewicz
    Według prezes Sylwii Karłowskiej, w ciągu 20 lat jej fundacja zaopiekowała się ponad 5 tys. dzieci, w tym z Nowej Wilejki Fot. Marian Paluszkiewicz

    Działającą od 20 lat polską fundację „Serce dzieciom” ściga litewska prokuratura. Kilkoro dzieci ze szkoły podstawowej „Vilnia” w wileńskiej dzielnicy Nowa Wilejka nie wróciło na Litwę z obozu letniego w Polsce organizowanego przez Fundację.

    Prokuratorzy sprawdzają, czy nie doszło do nielegalnej adopcji. Prezes Fundacji Sylwia Karłowska twierdzi, że na Litwie doszło do nadinterpretacji sprawy, którą litewska strona próbuje wykorzystać przeciwko Polsce w sporze Wilna z Warszawą.
    „Przez 20 lat działalności Fundacji z Litwy do Polski przyjechało ponad 5 tys. dzieci. Mamy na to pozwolenie litewskiego ministerstwa edukacji.

    Dzieci przyjeżdżają na dwutygodniowy wypoczynek gwiazdkowy i wielkanocny, dwumiesięczne kolonie letnie lub na dwa, lub trzy miesiące do polskich rodzin. Trzeba bowiem wiedzieć, że część dzieci na Litwie żyje w bardzo złych warunkach. Biologiczni rodzice dzieci wraz z kilkoma opiekunami polskimi uzgodnili, że chcą, aby ich dzieci uczyły się Polsce. Odpowiednie dokumenty sporządzili u notariusza na Litwie — tłumaczy na gazeta.pl Sylwia Karłowska.

    Podejrzenie prokuratorów wzbudza fakt, że biologiczni rodzice oficjalnie, bo notarialnie, wyrazili zgodę na dłuższy okres pobytu ich dzieci w polskich rodzinach. Według ustaleń polskiej prasy, polskie rodziny mogą opiekować się dziećmi aż do ich pełnoletności.

    Kilkoro dzieci ze szkoły podstawowej „Vilnia” w Nowej Wilejce nie wróciło na Litwę z obozu letniego   Fot. Marian Paluszkiewicz
    Kilkoro dzieci ze szkoły podstawowej „Vilnia” w Nowej Wilejce nie wróciło na Litwę z obozu letniego Fot. Marian Paluszkiewicz

    Szkoła w Nowej Wilejce nie komentuje sprawy. Więcej informacji udziela natomiast prezes Fundacji. Twierdzi ona, że problem stwarza nowa dyrektorka szkoły, która jest przeciwna wysyłaniu dzieci do Polski. Tymczasem tradycja ich pobytu w polskich rodzinach jest wieloletnia. Dzieci, zazwyczaj z rodzin asocjalnych lub tzw. problematycznych, wyjeżdżały do Polski na Święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc oraz na dłuższy pobyt letni.

    W ubiegłym roku w wieku od 9 do 18 lat zostało kilkoro dzieci w polskich rodzinach. Tam też chodzą do szkoły. Zdaniem prawników, sprawa zahacza o ukrytą adopcję dzieci, aczkolwiek w świetle prawa ją nie jest, gdyż dzieci w każdej chwili mogą wrócić do biologicznych rodziców.

    Cała sprawa ma też podtekst finansowy, bo razem z dziećmi wileńska szkoła straciła ich koszyczek ucznia, co w przypadku kilkorga dzieci jest stratą odczuwalną. Finansowo mogą też stracić rodzice, zwłaszcza jeśli otrzymują pomoc socjalną, czy tzw. dziecięce pieniążki, ale faktycznie dziećmi nie opiekują się.
    Według prezes Sylwii Karłowskiej, w ciągu 20 lat jej Fundacja zaopiekowała się ponad 5 tys. dzieci. Prezes zaprzecza też litewskim informacjom medialnym, że dzieciom rzekomo nie pozwala się na kontakt z rodzicami na Litwie. Prezes Karłowska mówi, że to nie prawda.

    Nikt dzieciom nie odebrał paszportów, mogą pisać i dzwonić do swoich rodzin. I to robią. Matki także do nich dzwonią, znają ich adresy. Dzieci są tylko tymczasowo zameldowane w Polsce, noszą swoje nazwiska. Uważam więc, że sprawa ma wymiar polityczny. Kiedy dwa lata temu pogorszyły się stosunki polsko-litewskie, pojawiły się ze strony litewskiej sygnały dotyczące naszej działalności. Zrozumiałam, że korzystając z tej okazji, Litwa chce wsadzić kolejną szpilę Polsce — powiedziała dziennikarzom prezes Karłowska.

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...