Ponad pół godziny Sejm poświęcił we wtorek, 2 lipca, na dyskusję o ujednoliconym egzaminie z języka litewskiego dla maturzystów szkół mniejszości narodowych.
Pretekstem do dyskusji były poselskie pytania w tej sprawie grupy prawicowych posłów do ministra oświaty i nauki, Dainiusa Pavalkisa. Posłowie domagali się wyjaśnień, jak w przyszłości będzie wyglądał egzamin po decyzji z 18 czerwca Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że tegoroczne ulgi egzaminacyjne dla uczniów szkół mniejszości narodowych są sprzeczne z Konstytucją, bo naruszają konstytucyjną zasadę równości obywateli.
Minister bronił swojej decyzji, mówiąc, że ulgi są potrzebne, bo uczniowie szkół mniejszości nie mieli równych szans, aby przygotować się do egzaminu oraz przekonywał, że również w następnych latach ulgi, być może inne niż te zanegowane przez sąd, również będą potrzebne. Wielokrotnie jednak podkreślał, że nie oznacza to odejścia od strategicznej koncepcji.
— Decyzja o ujednolicenie egzaminu maturalnego z języka litewskiego jest nieodwołalna. Musimy jednak dyskutować o wyrównaniu szans dla uczniów szkół mniejszości narodowych. Od tego zależy, kiedy ostatecznie egzamin zostanie ujednolicony — powiedział minister Pavalkis. Podkreślił, że taki tryb składania egzaminu obowiązuje w wielu krajach i zaznaczył, powołując się na słowa polskiego kolegi, że w Polsce „nawet nikt nie dyskutuje, że może być inaczej”.
Zapytany, czy popiera inicjatywę ustawodawczą europosła Waldemara Tomaszewskiego, prezesa Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, której posłowie w Sejmie postulują na temat przywrócenia poprzedniego trybu składania egzaminy, gdy był zróżnicowany dla szkół mniejszości narodowych i szkół z litewskim językiem nauczania, minister powiedział, że „nie jest to kwestia, nad którą należałoby dyskutować”.
Tymczasem posłowie frakcji AWPL bronili decyzji ministra o ulgach egzaminacyjnych dla maturzystów szkół mniejszości narodowych, podkreślając, że ulgi te wyrównywały krzywdę, jaką uczniom wyrządziła nowa Ustawa Oświatowa forsowana w Sejmie przez poprzedniego ministra Gintarasa Steponavičiusa, który zresztą sam przyznał, że ustawa jest krzywdząca i sam też wprowadził pierwsze ulgi egzaminacyjne. Tę sytuację podkreślił minister Pavalkis, który retorycznie zauważył, że jego ulgi sąd uznał za sprzeczne z Konstytucją, a tymczasem ulgi poprzednika zostały nie zauważone.
Tymczasem przewodnicząca frakcji AWPL, posłanka Rita Tamašunienė zauważyła, że sąd podjął decyzję polityczną, gdyż przyjęta przez poprzedni Sejm reglamentacja ujednolicająca egzamin była krytykowana przez ekspertów. Sprzeciwiali się jej uczniowie, ich rodzice i pedagodzy szkół mniejszości narodowych, którzy swój protest poparli 60 tys. podpisami, jednak ani poprzedni Sejm, ani minister Steponavičius, ani też prezydent Dalia Grybauskaitė, która podpisała nową Ustawę Oświatową, nie uwzględnili, ani opinii ekspertów, ani protestów strony zainteresowanej.
— Posłużono się zasadą uszczęśliwiania na siłę — zauważyła posłanka Tamašunienė. Jako lingwistka z wykształcenia wytknęła też posłom broniącym ujednolicenia egzaminu z litewskiego nihilizm moralny, gdyż tzw. obrońcy języka litewskiego w poselskim zapytaniu do ministra sami dopuścili się błędu ortograficznego. Toteż w ripoście do tej uwagi mogli tylko żartować, że wiedza posłanki z języka litewskiego jest dowodem na to, że Polacy doskonale znają język litewski, więc w ogóle nie ma potrzeby jakichkolwiek ulg egzaminacyjnych z języka litewskiego dla nich.
Wcześniej minister Pavalkis na poważnie zauważył też, że wstępne wyniki szkolnego egzaminu maturalnego w szkołach mniejszości narodowych i szkołach litewskich są mniej więcej równe.
— Jeśli te wyniki powtórzą się również na poziomie egzaminu państwowego, to świadczyłoby, że jesteśmy na dobrej drodze w kierunku strategicznego celu, jakim jest ujednolicony egzamin z języka litewskiego zarówno według programu nauczania, jak też według kryterium ocen egzaminacyjnych – powiedział minister.