Więcej

    Kolejna kontrowersyjna śmierć w tzw. sprawie pedofilskiej

    Czytaj również...

    Albertas Žilius. Fot. archiwum
    Albertas Žilius. Fot. archiwum

    Śmierć Albertas Žiliusa, jednego z najważniejszych postaci i ważnego świadka w tzw. sprawy pedofilskiej w Kownie obudziła upiory skandalu, który według wielu zasłużył już na miano litewskiego Tween Peaksu.

    Albertas Žilius zmarł w piątek, 19 lipca, wieczorem w jednym z kłajpedzkich szpitali. Początkowo podawano, że popełnił samobójstwo. Później prokuratura zdementowała tę informację. Lekarze podali, że Žilius – najbliższy przyjaciel tzw. ojca mściciela Drąsiusa Kedysa – zmarł na sepsę, wobec czego prokuratura uznała, że nie ma podstaw, by wszczynać dochodzenie ws. ustalenia przyczyny śmierci jednego z głównych świadków w sprawie pedofilskiej.

    51-letni Žilius trafił do szpitala 17 lipca. Jego śmierć zdetonowała przestrzeń dyskusji publicznej. Zawrzało w Internecie. Komentatorzy podzielili się na dwie grupy – tych, którzy optują wersji, że Žilius padł kolejną ofiarą domniemanej bandy pedofilów oraz tych, którzy wierzą, że przyjaciela Kedysa sprzątnęli sami zwolennicy „ojca-mściciela”. W oficjalną wersję przyczyn zgonu Žiliusa prawie nikt nie uwierzył. Przysłowiowej oliwy do ognia dyskusji dolały słowa samego Žiliusa, który trzy miesiące wcześniej w mediach oświadczył, że obawia się za swoje życie. Opowiadał też, że w tej obawie musiał uciekać za granicę, gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach został dotkliwie pobity.
    Śmierć Žiliusa jest kolejną z serii zagadkowych zgonów ludzi związanych z tzw. sprawą pedofilii w Kownie. Pierwsze dwie ofiary padły z rąk zamaskowanego zabójcy.

    5 października 2009 r. na kowieńskiej starówce został zastrzelony sędzia Jonas Furmanavičius. Parę godzin później w swoim domu pod Kownem została zastrzelona Violeta Naruševičienė, siostra matki, których Kedys publicznie oskarżał o udział w procederze molestowania seksualnego jego 4-letniej córeczki. Później prokuratura ustaliła, że zabójcą był Kedys, który, według materiałów śledztwa, planował również zabójstwo Laimutė Stankūnaitė, swojej konkubiny i matki ich wspólnej córki oraz Andriusa Ūsasa, przyjaciela Stankūnaitė.

    Kedys oskarżał Stankūnaitė o stręczycielstwo córki, zaś Ūsasa o molestowanie dziecka. Stankūnaitė do dziś jest objęta ochroną policyjną, mimo że Kedys zmarł w podejrzanych okolicznościach w kwietniu 2010 roku. Jego ciało zostało znalezione na brzegu Zalewu Kowieńskiego. Według oficjalnej wersji, zgon nastąpił na skutek udławienia się własnymi wymiocinami. Przy zwłokach Kedysa znaleziono też broń, z której, według śledztwa, zostali zastrzeleni Furmanavičius i Naruševičienė.

    Kolejna śmierć w tzw. sprawie pedofilskiej – również w dziwnych okolicznościach – spotkała Ūsasa. Według wersji prokuratorów, zmarł on wskutek utonięcia. Biegli ustalili, że Ūsas po pijanemu wpadł na quadzie do przydrożnego rowu, spadł z motoru i zachłysnął się wodą.
    Ze sprawą kowieńską wiąże się też śmierć Vaidasa Milinisa, syna jednego z sędziów, którego zwolennicy Kedysa podejrzewali również o molestowanie seksualne dziecka „ojca-mściciela”.

    Albertas Žilius był jednym z kluczowych świadków afery pedofilskiej, bo w okresie zabójstw w Kownie mieszkał w domu Kedysa. Žilius pomagał też Kedysowi ustalić domniemanych sprawców przemocy seksualnej na jego dziecku.
    W internecie krążą też niepotwierdzone informacje o śmierciach w tajemniczych okolicznościach domniemanych przypadkowych świadków tzw. afery pedofilskiej. Niespodziewanie, na przykład, miał zginąć w nieszczęśliwym wypadku pewien rybak, którzy rzekomo widział, jak ciało Kedysa zostało podrzucone na brzegu zalewu przez nieznanych sprawców.

    Zwolennicy „ojca-mściciela”, którzy założyli partię polityczną pod nieformalnym przywództwem siostry Kedysa — Neringi Venckienė i weszli do Sejmu. Dziś posłanka Venckienė ścigana przez prokuraturę ukrywa się za granicą i jest poszukiwana listem gończym. Jej zwolennicy tłumaczą, że posłanka uciekła z kraju nie tylko przed śledztwem, lecz również z obawy o swoje życie.
    Ostatecznie sąd na podstawie dochodzenia prokuratury orzekł, że żadnej przemocy seksualnej na dziecku Kedysa nie było. Według biegłych, przemoc ta została dziecku wmówiona przez samego ojca i jego rodzinę.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...