Więcej

    €stoński przykład przyjęcia euro

    Czytaj również...

    Za przyjęcie euro Estończycy dziś płacą stałym od lat wzrostem cen<br>Fot. Marian Paluszkiewicz
    Za przyjęcie euro Estończycy dziś płacą stałym od lat wzrostem cen
    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Wczoraj Estonia obchodziła kolejną rocznicę odzyskania niepodległości. Z postsowieckiej republiki kraj transformował się w europejskiego lidera rozwoju gospodarczego i innowacyjności. O lat kraj ten jest też niekwestionowanym liderem wzrostu cen, bo Estonia jako pierwsza z krajów bałtyckich przyjęła euro. Rekordowa inflacja jest więc nie tylko pochodną wzrostu dobrobytu Estończyków, ale też ceną, jaką oni płacą za rezygnację z narodowej waluty.

    20 sierpnia Estonia obchodziła 22-lecie przywrócenia niepodległości. W kraju odbyło się szereg imprez okolicznościowych. Największą z nich (choć nie specjalnie z obchodami związaną), był koncert światowej supergwiazdy Robbi’ego Williamsa na tzw. Polu Pieśni, czyli w amfiteatrze miejskim, w miejscu, gdzie 22 lat temu w wyniku „Śpiewającej Rewolucji” Estończycy ogłosili niepodległość. Chociaż spośród tzw. sióstr bałtyckich, Estonia jako ostatnia wyrwała się z sowieckiego jarzma (Litwa w marcu, a Łotwa w maju 1991 r.), to później Estończycy już zawsze stanowili przykład skutecznego powrotu krajów bałtyckich do rodziny europejskich narodów. Estończycy, jako pierwsi też, jeszcze w 2010 roku, przystąpili do strefy euro i dziś mogą podzielić się swoim doświadczeniem z przystępującą do strefy w przyszłym roku Łotwą i planując u siebie euro w 2015 roku Litwą. Jednym z tych doświadczeń, które w przyszłości zapewne dotknie wszystkich Łotyszów i Litwinów, jest nieunikniony wzrost cen. O tym właśnie mówił w ubiegłym tygodniu prezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski. Ostrzegał on partnerów koalicyjnych, że nie należy śpieszyć z przyjęciem wspólnej waluty, przynajmniej do czasu, zanim nie ustabilizuje się sytuacja gospodarcza w strefie euro, zwłaszcza w zagrożonych bankructwem południowych krajach unii walutowej.

    — W razie przyjęcia euro czeka nas nieunikniony wzrost cen i spadek poziomu życia — ostrzegał Tomaszewski. Dodał też, że dziś nikt nie jest pewien sytuacji w krajach południa Europy, toteż nikt nie może wykluczyć, że przystępując do strefy euro nasz kraj będzie musiał dopłacać krajom, które nie radzą sobie z finansami publicznymi.

    Zdaniem Tomaszewskiego, Litwa powinna więc zaczekać z przyjęciem euro, bo — jak zauważył — niekoniecznie musi być pierwszą wśród 11 krajów UE, które nie są w unii walutowej.

    — W umowie akcesyjnej zobowiązaliśmy się do przyjęcia euro, ale możemy być przedostatnim, a nawet ostatnim krajem, który euro przyjmie — powiedział lider AWPL.

    Estonia tymczasem była jednym z pierwszych krajów tzw. nowej unii, która 1 stycznia 2010 roku przystąpiła do strefy euro. Od tamtego też czasu dzierży niechlubną palmę pierwszeństwa wzrostu cen. Bardzo rzadko w którym miesiącu Estonia ustępowała tę pozycję „lidera” któremuś z innych krajów strefy. Eurostat właśnie podał nowe dane. Wynika z nich, że w lipcu ceny w Estonii wzrosły o 3,9 proc. w rocznej perspektywie i znowu był to największy wzrost w unii walutowej przy średnim wzroście 1,6 proc. Do estońskich realiów nijak mają się zapewnienia rządu, że po przyjęciu euro ceny nie wzrosną, ale jeśli już, to wzrost będzie kontrolowany. W przyjętym w czerwcu rządowym planie wprowadzenia euro są nawet przewidziane różne mechanizmy kontroli cen. Przykład Estonii świadczy jednak, że tam, gdzie rządzi wolny rynek, administracyjne mechanizmy regulacji cenowej nie zawsze są skuteczne. Zwłaszcza, gdy zróżnicowanie cen w krajach tzw. starej i nowej unii są ogromne. Co więcej, znaczące różnice występują nawet w porównaniu sytuacji trzech krajów bałtyckich, gdzie zarówno poziom cen, jak też zasobności portfeli obywateli, są mocno zróżnicowane.

    Według Eurostatu, w 2012 roku ceny konsumpcyjne w Estonii osiągnęły poziom 85,8 proc. poziomu cen średniej unijnej. Podobnie sytuacja (85,2 proc.) wygląda na Łotwie, która 1 stycznia 2014 roku przyjmie euro. Tymczasem na Litwie poziom cen wynosi 75,3 proc. średniej unijnej. Z kolei, np. w sąsiedniej Polsce, wskaźnik cenowy wynosi 59,9 proc. I choć z tego zestawienia wynikałoby, że Litwa jest w dobrej sytuacji, bo ma niższe ceny niż na Łotwie i w Estonii, to jednak inne zestawienie — płac minimalnych i średnich — wykazuje, że nasz kraj w każdej prawie sytuacji jest na gorszej pozycji, bo jeśli płaca minimalna na Litwie jest minimalnie większa niż na Łotwie, to przy porównaniu średniego wynagrodzenia wynika ponad 20-procentowa różnica na korzyść łotewskich zarobków. Tymczasem w porównaniu z Estonią różnica ta już wynosi ponad 44 proc. przy zaledwie 10-procentowym zróżnicowaniu cen w porównaniu z Estonią czy też Łotwą.


    MINIMALNE I ŚREDNIE WYNAGRODZENIA NA LITWIE, ŁOTWIE, W ESTONII I POLSCE

    Kraj Płaca min. w € (LTL) Średnia płaca netto w € (LTL) Krotność płacy min.
    Litwa 290 (1 000) 480 (1 658) 1,65
    Łotwa 287 (990) 577 (1 992) 2,0
    Estonia 320 (1 104) 695 (2 398) 2,17
    Polska 377 (1 300) 650 (2 245) 1,72
    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...