Więcej

    Bezpośrednie wybory merów — kiedy wreszcie?

    Czytaj również...

    Uprawomocnienie bezpośrednich wyborów merów ma też służyć wzmocnieniu samorządności na Litwie Fot. Marian Paluszkiewicz
    Uprawomocnienie bezpośrednich wyborów merów ma też służyć wzmocnieniu samorządności na Litwie Fot. Marian Paluszkiewicz

    Premier Algirdas Butkevičius zapowiedział, że już w wyborach samorządowych 2015 roku obywatele będą mogli wybierać merów w bezpośrednich wyborach.

    Jak premier powiedział w czwartkowym (26 września) wywiadzie radiowym, jego Partia Socjaldemokratów doszła do porozumienia w tej sprawie. Teraz lewica będzie musiała przekonać do swego pomysłu zarówno partnerów koalicyjnych, jak też przynajmniej część opozycji, bo do uprawomocnienia bezpośrednich wyborów merów potrzebna jest zmiana Konstytucji. A więc centrolewicowa koalicja na czele z premierem Butkevičiusem będzie musiała jednogłośnie poprzeć zmiany konstytucyjne.
    W przeciwnym razie partia premiera będzie potrzebowała wsparcia opozycji, żeby uzyskać większość konstytucyjną w głosowaniu.

    Tymczasem dotychczasowe doświadczenie parlamentu sugeruje, że choć większość partii parlamentarnych, jak też prezydent Dalia Grybauskaitė oraz zdecydowana większość społeczeństwa (ponad 70 proc.) popierają ideę bezpośrednich wyborów, to jednak nikomu dotąd nie udało się zmienić ordynacji wyborczej i Konstytucji. Brakuje bowiem konsensusu co do kompetencji, jakimi należałoby obdzielić mera wybranego przez społeczność lokalną.

    Dotychczas mera wybiera Rada samorządu lokalnego większością głosów. Właśnie ten rozgłos odnośnie kompetencji mera zaprzepaścił próbę uprawomocnienia wyborów merów w Sejmie poprzedniej kadencji. Wtedy to właśnie socjaldemokraci Butkevičiusa, z powodu, że nie mieli wspólnego stanowiska co do kompetencji merów, storpedowali nowelizację Konstytucji. I choć wtedy lewica była w opozycji, to jednak mająca kruchą większość parlamentarną poprzednia centroprawicowa ekipa rządząca potrzebowała ich głosów w głosowaniu konstytucyjnym. Głosów zabrakło. Sprawę bezpośrednich wyborów merów po raz kolejny odłożono na później.

    Nie wiadomo też, czy tym razem różnym ugrupowaniom uda się porozumieć, bo w Sejmie są dwa projekty nowelizacji ordynacji i Konstytucji. Jeden z nich autorstwa samych socjaldemokratów przewiduje, że wybrany w bezpośrednich wyborach mer będzie zarazem członkiem Rady samorządu, jej prezesem oraz szefem administracji. Tymczasem inny projekt, który pokrywa się kurzem w szufladach sejmowych, jeszcze z poprzedniej kadencji, określa, że wybrany mer będzie miał kompetencje lokalnej władzy wykonawczej i będzie podlegał Radzie samorządu. Podobne kompetencje ma dziś dyrektor administracji samorządu.

    Socjaldemokraci nie zgadzają się z taką reglamentacją. Ich posłanka Milda Petrauskienė, jedna z autorek wyborczej nowelizacji, broni projektu lewicy wskazując, że ten najlepiej odpowiada idei bezpośrednich wyborów merów. Krytykuje też alternatywny projekt wskazując, że podległość mera Radzie samorządu koliduje z ideą bezpośrednich wyborów, bo wybrany mer nie będzie ponosił odpowiedzialności przed swoimi wyborcami, lecz przed Radą.

    — Mer nie będzie członkiem Rady i nie będzie mógł uczestniczyć w podejmowaniu przez Radę decyzji w sprawie podstawowych problemów samorządu. Co więcej, chociaż mer samorządu otrzyma bezpośredni mandat wyborców, to jednak będzie on odpowiedzialny nie tylko przed mieszkańcami jednostki lokalnej, ale też przed Radą tej jednostki — posłanka Petrauskienė wytyka błędy alternatywnego projektu zmian wyborczych.

    Według ocen ekspertów, bezpośrednie wybory merów zwiększą frekwencję wyborczą, która od lat ma tendencję spadkową Fot. Marian Paluszkiewicz
    Według ocen ekspertów, bezpośrednie wybory merów zwiększą frekwencję wyborczą, która od lat ma tendencję spadkową Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jeśli socjaldemokraci zgodnie z zapowiedzią premiera chcą zdążyć z przyjęciem nowelizacji wyborczej i konstytucyjnej przed wyborami 2015 roku, to będą musieli sprawę przyśpieszyć, bo mają więcej roboty niż czasu na jej wykonanie. Muszą bowiem nie tylko przekonać do swojej propozycji partnerów koalicyjnych i część opozycji, ale też utrzymać ich w przekonaniu przez kilka miesięcy. Zmiana Konstytucji wymaga bowiem podwójnego głosowania w Sejmie, a przerwa między pierwszym a drugim głosowaniem musi wynosić nie mniej niż 3 miesiące. Przyjęcie nowelizacji może więc niebezpiecznie rozciągnąć się w czasie, a im bliżej wyborów samorządowych, które wstępnie są planowane na początku 2015 roku, tym mniejsze są szanse na jakiekolwiek zmiany ordynacji.

    Tymczasem socjaldemokraci Butkevičiusa wydaje się nie śpieszą, bo choć podjęli się inicjatywy, to jednak zamiast konkretnych działań na ścieżce legislacyjnej podejmują się dyskusji. Na październik zapowiadają w Sejmie dużą konferencję, podczas której chcą — jak to określają — przedyskutować sprawę bezpośrednich wyborów merów.

    Zapowiadana dyskusja wygląda tym bardziej dziwnie, że prawie wszystkie partie zarówno większości sejmowej, jaki i opozycji są zgodne, że należy wprowadzić bezpośrednie wybory merów. O to też, ale również o bezpośrednie wybory starostów gmin, do Sejmu apelowała prezydent Grybauskaitė w swoim tegorocznym expose. Ideę bezpośrednich wyborów merów popiera również zrzeszenie samorządów Litwy oraz zdecydowana większość społeczeństwa. Co więcej, dyskusja, której znowu chcą socjaldemokraci premiera, w kraju toczy się co najmniej od kilkunastu lat i ma wyraźne przesłanie o potrzebie bezpośrednich wyborów merów.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...