Więcej

    Na litewsko-ruskim froncie mlecznym chaos informacyjny

    Czytaj również...

    Mleko<br/>Fot. Marian Paluszkiewicz
    Mleko
    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Już ponad dwa tygodnie trwa rosyjska blokada eksportu litewskich produktów na tamtejszy rynek. Nadal nie wiadomo, kiedy i czym zakończy się ta konfliktowa sytuacja. Wczorajsze (23 października) enigmatyczne oświadczenie Gennadija Oniszczenko, szefa rosyjskiego „Rospotrebnadzoru”, który blokuje litewską produkcję, litewskich producentów napawa ostrożnym optymizmem.

    „Domyślam się, że możliwe jest rozwiązanie zadowalające obydwie strony” — powiedział wczoraj Oniszczenko zaznaczając, że eksperci jego instytucji razem z przedstawicielami Litwy pracują w zakładach mleczarskich nad „wyeliminowaniem naruszeń” w produkcji nabiału na rosyjski rynek. I choć od początku konfliktu, kiedy to 7 października „Rospotrebnadzor” zarządził wstrzymanie litewskiego nabiału, rosyjska strona mówiła o znajdywanych w litewskich produktach pleśni a nawet bakterii, to jednak do dziś żadna z litewskich instytucji, ani też sami producenci nie potwierdzają tych informacji. Mimo to litewscy eksperci pracują razem z Rosjanami nad „wyeliminowaniem” — jak to określił Oniszczenko — wyjawionych naruszeń.

    Od początku mlecznej wojny litewska strona, a zwłaszcza politycy, jednogłośnie twierdzą, że rosyjskie embargo ma charakter polityczny, a nie fitosanitarny, jak to przedstawiają rosyjskie służby. Aczkolwiek wśród nich też nie ma zgodności. W poniedziałek bowiem, 21 października, inna rosyjska służba kontrolująca jakość artykułów — „Rosselchoznadzor” — miała również zarządzić ograniczenie produktów z Litwy. Nie zrobiła tego, bo jak napisano w wyjaśnieniu, „Rosselchoznadzor” nie dysponuje informacją, że litewska produkcja nie odpowiada rosyjskim wymogom bezpieczeństwa fitosanitarnego. Na Litwie takie stanowisko „Rosselchoznadzoru” wywołało entuzjazm, bowiem uznano za dodatkowy argument na polityczny charakter instytucji Oniszczenko. Wczoraj jednak entuzjazm przygasł, bo jak wyjaśnia się we wczorajszym oświadczeniu „Rosselchoznadzoru”, „Rosselchoznadzor” nie może dysponować informacją o niejakościowej produkcji z Litwy, bo taką informacją dysponuje „Rospotrebnadzor”, który — jak czytamy w oświadczeniu — nie ma obowiązku dzielić się tą informacją ze służbą „Rosselchoznadzor”.

    Niewypałem na mlecznym froncie litewsko-rosyjskim okazała się informacja o dymisji Gennadija Oniszczenki. O tym poinformowała media tamtejsza wiceminister rolnictwa. Na Litwie uznano, że nastąpił przełom w konflikcie o litewski nabiał, a niektóre media na wyrost grzmiały tytułami, że Oniszczenko stał się ofiarą wywołanej przez niego wojny z Litwą. Informację o dymisji Oniszczenko szybko jednak zdementowano. I zrobił to sam szef „Rosselchoznadzor” oświadczając, że wiceminister rolnictwa nie jest tą osobą, która decyduje o jego losie. O tym, że Oniszczenko nie zamierza opuszczać swego stanowiska, a przynajmniej nie tak szybko, świadczy zapowiedź jego konferencji zaplanowanej dopiero w przyszłym tygodniu. Według niektórych rosyjskich obserwatorów, zamieszanie wywołane przez rosyjską wiceminister rolnictwa może okazać się podstępem wobec samej wiceminister, która obecnie przebywa z wizytą w Chinach. Niektóre moskiewskie źródła spekulują, że może okazać się, iż po powrocie z Chin już nie będzie ona wiceministrem.

    Tymczasem nomen omen z Chin dotarła inna wiadomość, znacznie ważniejsza niż o domniemanej dymisji Oniszczenko. Okazało się bowiem, że chińskie władze również zablokowały eksport litewskich produktów mleczarskich i mięsnych na tamtejszy rynek. Tu akurat litewscy producenci niewiele stracili, bo w tych tygodniach miało dopiero nastąpić otwarcie się chińskiego rynku dla litewskich eksporterów. Ambasador Chin na Litwie poinformował też nasze władze, że została odwołana wizyta chińskiego wiceministra, podczas której miały być podjęte ważne decyzje w sprawie chińskich inwestycji w kłajpedzkim porcie. W odróżnieniu od rosyjskich władz i instytucji chińskie bynajmniej nie ukrywają, że wstrzymanie współpracy gospodarczej z Litwą ma charakter polityczny. Jest to odwetem za stanowisko litewskich władz podczas ostatniej wizyty na Litwie Dalajlamy, duchownego i politycznego przywódcy Tybetu uznawanego przez Pekin za jedną z chińskich prowincji. Jak już wcześniej informowaliśmy, prezydent Dalia Grybauskaitė spotka się z tybetańskim przywódcą. Wywołało to oburzenie oficjalnego Pekinu, a w konsekwencji też wstrzymaniem gospodarczej współpracy z Litwą.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...