Więcej

    Tylko tam jest ulica, gdzie jest litewska tablica

    Czytaj również...

    Niektórzy mieszkańcy, wydaje się, mieli dość stałej nagonki za polskie tablice, więc w ogóle pozdejmowali ze swoich domów tablice z nazwami ulic     Fot. Marian Paluszkiewicz
    Niektórzy mieszkańcy, wydaje się, mieli dość stałej nagonki za polskie tablice, więc w ogóle pozdejmowali ze swoich domów tablice z nazwami ulic Fot. Marian Paluszkiewicz

    Ostatnio litewskie media, a za nimi też niektóre polskojęzyczne, triumfalnie donoszą o „kapitulacji” tzw. polskich samorządów ws. usunięcia tablic z polskimi nazwami ulic z prywatnych posesji. Pierwszym rzekomo padł rejon solecznicki, a w tym tygodniu paść miał rejon wileński.

    Z doniesień prasowych jednoznacznie wynika, że administracje samorządowe tych rejonów usunęły polskie nazwy ulic z polskich domów na Wileńszczyźnie. Potwierdził to publicznie namiestnik rządu na powiat wileński Audrius Skaistys, za sprawą którego sprawa tablic trafiła do sądów. Oświadczył też, że wobec tej kapitulacji samorządów, gotów jest wycofać z sądów pozwy oraz odwołać egzekucję komorniczą orzeczeń sądowych o ukaraniu horrendalnymi grzywnami dyrektorów administracji samorządów tych rejonów za niewykonanie nakazu sądowego usunięcia polskich tablic.

    „Druga strona przedstawiła dowody, że w pełnym zakresie wykonała decyzję sądu. Cały dzień osobiście jeździliśmy po rejonie solecznickim i rzeczywiście trzeba stwierdzić, że orzeczenie sądu zostało wykonane” — powiedział dziennikarzom namiestnik rządu po niedawnym posiedzeniu sądu ws. polskich tablic w rejonie solecznickim. Uznał też, że decyzja solecznickiej administracji jest jej wyrazem zrozumienia, „że nie warto sprzeczać się tam, gdzie są oczywiste naruszenia”.

    „Nie trzeba być wielkim prawnikiem, żeby zrozumieć, że te dwujęzyczne tablice są sprzeczne z ustawą” — konstatował Skaistys.
    W poniedziałek, 13 października, sytuacja powtórzyła się w sądzie ws. tablic w rejonie wileńskim. Posiedzenie zostało odroczone, żeby namiestnik rządu również „osobiście” mógł przekonać się, że także w rejonie wileńskim administracja usunęła polskie nazwy ulic.
    Jednak „Kurier Wileński” już przekonał się, że tablice z polskimi nazwami ulic nadal zdobią prywatne posesje w miejscowościach rejonu solecznickiego, jak też wileńskiego.
    Potwierdza to też dyrektor administracji samorządu solecznickiego Józef Rybak, który zapewnił, że polskie nazwy ulic zostały na domach i wyraził też nadzieję, że właściciele posesji ich nie usuną.
    Zapytaliśmy o to właścicielkę chyba najsłynniejszej na Litwie tablicy z polską nazwą ulicy, byłą wiceminister energetyki Renatę Cytacką, której litewskie media często wytykały polski napis na jej domu w Jaszunach w rejonie solecznickim.

    — Polska tablica obok oczywiście tablicy z nazwą ulicy w języku państwowym nadal wisi na ścianie i na pewno nie zamierzam jej stamtąd zdejmować — zapewniła nas Renata Cytacka. Zdaniem naszej rozmówczyni, polskie tablice na prywatnych domach nie naruszają żadnej ustawy, a co więcej — są zgodne z europejską konwencją praw mniejszości narodowych. Niektórzy jednak mieszkańcy Jaszun, wydaje się, mieli dość stałej nagonki za polskie tablice, bo wczoraj nie znaleźliśmy na ich posesjach wcześniejszych polskich nazw ulic. Ostatnio jednak pojawiają się też nowe polskie tablice, a w Małych Solecznikach podobno na jednym z domów jego właściciel umieścił rosyjską nazwę ulicy.
    Renata Cytacka uważa jednak, że mieszkańcy nie są w ogóle stroną w sporze o nazwy ulic między samorządami a namiestnikiem rządu.

    — Mimo wielokrotnych moich próśb nikt nie przedstawił mi dowodów, że moja tablica narusza prawo. Jest to bowiem moja prywatna sprawa, co i w jakim języku oraz za swoje pieniądze chcę umieścić na swoim domu — nasza rozmówczyni przedstawia swoje racje.
    Wydaje się więc, że to zrozumienie, że nie ma sensu sprzeczać się w sprawie, w której się nie ma racji i szukanie naruszeń tam gdzie ich nie ma, doprowadziły do nieoczekiwanego końca sprawy.
    Jak wynika z materiałów sprawy, administracje samorządów przedstawiły jako materiał dowodowy zdjęcia z umieszczonymi na przydrożnych słupach tablic z nazwami ulic wyłącznie w języku państwowym zgodnie z reglamentacją prawną. Obowiązujące do 2011 roku postanowienie rządowe w tej sprawie zamieniło rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych reglamentujące nadawanie ulicom nazw i ich znakowania. Określa się w nim, że ulice są znakowane na ich początku, ewentualnie w punkcie pośrednim (na przykład skrzyżowaniu) oraz w punkcie końcowym. Tablicę z nazwą ulicy w języku państwowym umieszcza się na wolno stojących słupach postawionych w wymienionych punktach znakowania.

     Według obowiązującej regulacji prawnej właściwą nazwą ulicy jest nazwa na tablicy umieszczonej na wolno stojącym słupie na początku, w punkcie pośrednim (skrzyżowaniu) i na końcu ulicy Fot. Marian Paluszkiewicz

    Według obowiązującej regulacji prawnej właściwą nazwą ulicy jest nazwa na tablicy umieszczonej na wolno stojącym słupie na początku, w punkcie pośrednim (skrzyżowaniu) i na końcu ulicy Fot. Marian Paluszkiewicz

    Instytucją odpowiedzialną za wykonanie tego rozporządzenia jest administracja samorządu lokalnego. W świetle tego rozporządzenia, nazwą ulicy jest nazwa na tablicach na wolno stojących słupach. Oznacza to, że tablice na posesjach prywatnych faktycznie nie są nawet obiektem reglamentacji prawnej nazewnictwa ulic.
    Ten argument do sądu kierowała wcześniej administracja rejonu wileńskiego, jednak wtedy namiestnik rządu nie godził się na takie traktowanie prawa i domagał się od administratorów ingerencji do prywatnych posesji.

    — Trudno jednak określić, czy ta zmiana stanowiska przedstawiciela rządu rzeczywiście wynika ze zrozumienia argumentów prawnych, czy też tradycyjnie jest próbą wyciszenia sprawy na potrzebę sytuacji — mówi nam Renata Cytacka. I zauważa, że spektakularna „kapitulacja” samorządów ws. polskich tablic, a raczej zrozumienie bezpodstawności wymagań wobec nich zbiegło się z misją na Litwie ekspert biura prawnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) do spraw mniejszości narodowych Veroniki Kristkovej oraz zbliżającym się posiedzeniem polsko-litewskiego zgromadzenia parlamentarnego, które polska strona uzależnia od okazania „gestu dobrej woli” władz Litwy wobec jej polskiej mniejszości.

    — Czas więc dokona weryfikacji, czy zmiana stanowiska rządu ws. polskich tablic jest trwałym zjawiskiem, czy działaniem na potrzebę chwili—– ocenia właścicielka najsłynniejszej na Litwie tablicy z polską nazwą ulicy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...