Więcej

    Na naszych łamach …

    Czytaj również...

    maciej 20Przed 38 laty: Idzie Maciek, idzie…

    — Dokąd znów się wybierasz ? — zrzędzi moja Agata widząc, że włożyłem buty i wziąłem do rąk bijak. — Nie ma już na Wileńszczyźnie zakątka, dokąd nie wetknąłbyś swego długiego nosa! Czemu to ty, stary, nie możesz usiedzieć w domu?
    — Moje złotko, czy zapomniałaś? Przecież dzisiaj „dzień emeryta” — idę po rentę.
    — To inna sprawa — od razu skapitulowała moja połowica. — Tylko uważaj, unikaj wszelkich przygód na drodze. Pamiętasz z pewnością, ile kłopotów miałeś w związku ze zdemaskowaniem „młodych emerytów”.
    Jakże tu nie pamiętać… Było to już dawno — jeszcze wtedy, gdy dopiero ukazała się ustawa o rentach kołchozowych. Znaleźli się ludzie, którzy dodali sobie lat, sfałszowali dokumenty, aby prędzej otrzymać emerytury. A zresztą po co Wam opowiadam? Z pewnością lepiej ode mnie, moi Czytelnicy i Przyjaciele, pamiętacie: to właśnie Wasze listy pomogły wtedy w zdemaskowaniu kilkudziesięciu takich „pomysłowych” i zmuszenia ich do zwrócenia państwu bezprawnie zagarniętych pieniędzy.
    …Idę na pocztę i spotykam listonosza. Już z daleka pokazuje mi kopertę: Macieju, znowu list do ciebie.
    Bardzo się zmartwiłem po przeczytaniu. Zobaczcie sami: „Witaj, Macieju, pisze do ciebie taki sam stary jak ty. Ale istnieje między nami różnica — ty jesteś emerytem, a ja nie. Zrobiłem wszystko co jest potrzebne do uzyskania renty: wystarcza staż pracy, wiek też jest podeszły. Ale w naszym kołchozie im. 8 Marca w rejonie wileńskim są dziwne porządki. Ludzie czekają latami, aż księgowy Henryk Rodziewicz (jest on także przewodniczącym komisji do spraw rent i członkiem rady rejonowej ubezpieczeń społecznych) załatwi dokumenty emerytalne. Oto na przykład dokumenty mojej sąsiadki Petroneli Karpowicz leżą od roku 1967! Mogłaby już otrzymać przeszło 2 tysiące rubli z tytułu renty, a jednak nie otrzymała ani kopiejki…”
    Takie to są sprawy, moi drodzy Czytelnicy! Dopiero co wspomnieliśmy o pseudoemerytach, a już trzeba zająć się sprawami tych, którzy prawie 10 lat nie mogą skorzystać z przysługującej im renty. Zawróciłem więc z drogi, wsiadłem do autobusu i pojechałem bezpośrednio do kołchozu im. 8 Marca.
    Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że w liście napisano prawdę. Jak to może być w dzisiejszych czasach? Zwykle przewodniczący jeszcze o pół roku wcześniej uprzedza starszego człowieka: wkrótce osiągniesz wiek emerytalny, zbierz dokumenty, przynieś do biura… I nie było wypadku, by rentę wypłacono z opóźnieniem chociażby o jeden dzień.
    Jednakże w tym kołchozie, nazwanym imieniem święta kobiet, rzeczywiście są inne, naprawdę dziwne porządki. Bo nie zdążyłem wysiąść z autobusu, gdy usłyszałem historię matki pięciorga dzieci, Michaliny Rusieckiej, która też czeka na rentę od roku 1967. Opowiedziano mi także o Helenie Rodziewicz, która prawie rok czeka na wypłatę i o Konstancji Stankiewicz oraz wielu innych.
    Wyobrażacie więc sobie, w jakim nastroju zapukałem bijakiem do drzwi buchalterii. Nie będę mówił o przebiegu rozmowy z Henrykiem Rodziewiczem, człowiekiem, który nadużył zaufania ludzi i swego stanowiska. Zresztą podam jego jedno zdanie, aby było jasne, co to za gagatek.
    — Zbyt wiele uwagi poświęca się teraz tym starym. Rozpuścili się…
    Tak, „rozpuściliśmy się” bardzo! Na naszych barkach wyrosły i rozwinęły się kołchozy i sowchozy. Wybudowano szkoły i szpitale, drogi i ładne osiedla. Wychowaliśmy dzieci, daliśmy im wykształcenie i dobre zawody, nauczyliśmy ich pracować, aby każdy pracą swych rąk i umysłu upiększał życie, pomagał ludziom. Czyż to więc nie zgroza usłyszeć od takiego, za przeproszeniem, gbura szydercze słowa. Towarzysze, bijak sam się z rąk wyrywa…
    Agata, moja droga. Nie chcesz, abym się niepokoił, trafiał do różnych „historii”. Jednak nie tylko będę się wtrącał do tych spraw, ale też apeluję do wszystkich szanownych ludzi: uważnie patrzcie dookoła, nie tolerujcie nieporządków. Takich jak ten Henryk (chciałoby się wierzyć, że jest on jedyny na cały rejon i na całą republikę) demaskujmy i surowo karzmy. Czekam na wasze listy.

    Wasz Maciej z bijakiem
    „Czerwony Sztandar”
    5 września 1976 r.

    Od redakcji: Felieton „Idzie Maciek, idzie”, który w końcu lat sześćdziesiątych zainicjował Jerzy Surwiło, znany dziennikarz, publicysta, pisarz, naówczas kierownik działu listów, był jedną z najpoczytniejszych pozycji w „Czerwonym Sztandarze”, a później „Kurierze Wileńskim” ponad 30 lat. Cykl felietonów kontynuowali również inni dziennikarze.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Dni Gminy Rudomino: spotkanie z młodzieżą

    Z tej okazji Centralna Biblioteka Samorządu Rejonu Wileńskiego zaprosiła młodzież z Gimnazjum im. Ferdynanda Ruszczyca na jedno z wydarzeń w bogatym programie promującym historię i kulturę miejscowości Rudomino — spotkanie ze starostą gminy Rudomino Józefem Szatkiewiczem. Dyrektor biblioteki, Mirosław...

    „Witajcie w naszej bajce”: dzieci z „Kasztana” gościły u „Lelewela”

    Na początku potrzebowano śmiałka, który trochę podzieli się swoją krwią. Dzięki „ofiarowanej” krwi dzieciaki z przedszkola „Kasztan” mogły zajrzeć do Królestwa Alchemii i odkryć tajniki nauki. Jako miłośnicy bajek musiały odgadnąć też zagadki o określonych bohaterach: Kopciuszku, Shreku, Aladynie...

    Jubileuszowy spektakl o Nie(Znanej) Monroe w Muzycznym Klubie „Legendos”

    Uczcijmy Dzień Mamy Symbolicznie z okazji Dnia Mamy, ponieważ Monroe marzyła o macierzyństwie, ale takiej możliwości za życia nie miała: „Jeżeli nie mogę być matką, niech przynajmniej będę aktorką. Ja muszę być kimś! I, cokolwiek to jest, chcę być w...

    Do 22 kwietnia przedłużono termin składania ofert w konkursie „Senat – Polonia 2024”

    Nabór wniosków ruszył 18 marca i potrwa do 22 kwietnia br. Cele i zasady konkursu zostały określone w Uchwale nr 3 z 6 marca 2024 r. w sprawie kierunków działań na rzecz Polonii i Polaków za granicą oraz zasad zlecania realizacji zadań publicznych...