Więcej

    Mołdawia — mały kraj z dużymi problemami (2)

    Czytaj również...

    O kamiennym krzyżu nad przepaścią w Starym Orchei Mołdawianie powiadają, że obejście go dookoła z modlitwą może spełnić prośby i marzenia Fot. Waldemar Szełkowski
    O kamiennym krzyżu nad przepaścią w Starym Orchei Mołdawianie powiadają, że obejście go dookoła z modlitwą może spełnić prośby i marzenia Fot. Waldemar Szełkowski

    Dzisiejsze spory o język w dużym stopniu są upolitycznione, są kolejnym etapem walki o przynależność polityczną tych terenów. Jako przykład: pod sowieckimi rządami używano cyrylicy i prowadzono kampanie propagandowe, twierdząc, że mołdawski jest całkowicie odmienny od języka rumuńskiego. Obecnie język mołdawski, zapisywany cyrylicą, zachował status języka urzędowego w separatystycznym Naddniestrzu.

    Kolejnym ideologicznym polem walki jest religia. Na terenie Mołdawii działają dwa kościoły prawosławne: Mołdawski Autonomiczny Kościół Prawosławny pozostający w jurysdykcji Patriarchatu Moskiewskiego oraz autokefaliczny Rumuński Kościół Prawosławny, w którym Mołdawia ma status Metropolii Besarabii. W pierwszym używa się języka staro-cerkiewnego, w drugim – rumuńskiego z alfabetem łacińskim. Ostatnie lata coraz większe wpływy zdobywa ten drugi.

    O znaczeniu i rywalizacji Kościołów świadczyć mogą zadbane świątynie. Na tle znikomej ilości odnowionych zabytków cerkwie i klasztory prezentują się doskonale.
    Ogólnie stolica Mołdawii wygląda nieciekawie. Po pierwsze — przypomina nasze miasta z połowy lat dziewięćdziesiątych: lśniące banki, kluby, McDonaldy, nieliczne jeszcze markety i kontrast — szare postsowieckiej architektury bloki, zaniedbane kamieniczki, kioski ze wszelakim towarem, bazary lub po prostu przy poszczególnych ulicach handlujący ludzie.
    Po drugie — Kiszyniów trudno zaliczyć do zabytkowych miast. Założony co prawda w 1466 r. na terenie Hospodarstwa Mołdawskiego, ale aż do połowy XX w. nie stanowił znaczącego centrum ani gospodarczego, ani politycznego, ani kulturalnego. Nieco wzrosła jego rola, kiedy pod Rosją został stolicą Guberni Besarabskiej.

    W 1940 Kiszyniów wraz z Besarabią został przyłączony do ZSRS. Wówczas została z Tyraspolu do Kiszyniowa przeniesiona stolica Sowieckiej Mołdawii, co miało wpływ na rozwój miasta, zwłaszcza po II wojnie światowej.
    Dzisiejszą stolicę niepodległej Moldowy zamieszkują głównie Mołdawianie (67 proc.), ale duży jest odsetek Rosjan (14 proc.) i Ukraińców (8 proc.). Niegdyś liczni Żydzi, którzy w XIX w. stanowili większość mieszkańców, zostali eksterminowani w czasie II wojny światowej. Niby żyją wszyscy w zgodzie, ale trafiło mi się, że na pytania po rosyjsku ostentacyjnie mi nie odpowiadano.

    W autokefalicznym Rumuńskim Kościele Prawosławnym, do którego należy także Mołdawia, używa się alfabetu łacińskiego Fot. Waldemar Szełkowski
    W autokefalicznym Rumuńskim Kościele Prawosławnym, do którego należy także Mołdawia, używa się alfabetu łacińskiego Fot. Waldemar Szełkowski

    Najlepiej w Kiszyniowie wygląda odnowiona klasycystyczna Katedra Narodzenia Pańskiego, która posiada rangę głównej prawosławnej świątyni Mołdawii. Również zadbane są łuk triumfalny z 1846 r., kilka cerkwi, gmachy parlamentu i innych urzędów oraz pomnik Stefana Wielkiego. Poprosiłem o pokazanie zabytkowej kamieniczki – przewodniczka wskazała rozpadający się bodajże XIX-wieczny budynek. Natomiast o Puszkinie rozprawiała szeroko, zaprowadziła też do domu-muzeum rosyjskiego poety. W końcu jednak dodała: „Nie lubił Puszkin naszego miasta, w jednym z wierszy klnie na Kiszyniów, wytykając prowincjonalność, niechlujne domy i brudne żydowskie stragany. Ale te wersy u nas dla ogółu nie są znane”.

    Ciekawsze są okolice Kiszyniowa. Średniowieczne twierdze w Sorokach i Benderach, szereg klasztorów i cerkwi. Największe bodajże wrażenie pozostawia kompleks archeologiczno krajobrazowy Starego Orchei, położony na grzbiecie wzgórza, szerokim łukiem otaczającego dolinę rzeki Răut. Podobno jest pozostałością rafy koralowej z czasów Morza Sarmackiego. Kanion rzeki tworzy naturalną fortecę, dlatego od wieków stanowił atrakcyjne miejsce osadnictwa. Od XI wieku powstawały na tych terenach podziemne monastery, a na początku XIV wieku swoje miasto założyła tu Złota Orda. Do dziś zachowały się pozostałości meczetu i cytadeli. Czynny natomiast jest klasztor prawosławny, cerkiew oraz wydrążone w skale kaplice. Podążają tam i turyści, i pielgrzymi. O kamiennym krzyżu nad przepaścią powiadają  że obejście go dookoła z modlitwą może spełnić prośby i marzenia.

    Mołdawianie powiadają: „Dał Bóg nam dobrą ziemię, ale złych kierowników”. W ten sposób chyba usprawiedliwiają swe problemy gospodarcze, chociaż 80 proc. ziemi uprawnej Mołdawii stanowi czarnoziem. Uprawiają zboża, słonecznik, buraki cukrowe, soję, tytoń, a 18 proc. terytorium zajmują winorośla.
    Proces prywatyzacji na wsi przebiegał inaczej niż u nas. Oczywiście kołchozy zlikwidowano szybko, ale ziemi właścicielom sprzed 1940 r. nie zwrócono. Uznano, że faktycznie w każdej wsi grunta trafią tylko dla 2-4 osób, więc po prostu przydzielono każdemu rolnikowi po 2 ha.
    Szczególne miejsce w kulturze i promocji turystycznej Mołdawii posiada wino. „Wino – to przyjaciel, to też i zdrajca…” — powiadają. O winie są pieśni, legendy i oczywiście oryginalne toasty. Na przykład: „Pod mordę konia!”. Jest to odpowiednik naszego strzemiennego. W październiku dojrzewa młode wino, którym oczywiście częstuje się gościa w dużych ilościach. Ostatni puchar podaje się przed odjazdem, a zimne po długich pożegnaniach jesiennym wieczorem wino ogrzewa się, podsuwając pod mordę swego grzywiastego przyjaciela. Toast podkreśla właśnie znaczenie konia w życiu chłopa bądź żołnierza, a poza tym miało to kiedyś zastosowanie praktyczne.
    Mocne trunki — koniak albo też legalnie produkowany i nazywany „cujką” samogon, podawane są na przykład do mamałygi, uznawanej za danie regionalne Mołdawii. Jest to gęsta kasza z kukurydzianej mąki okraszona masłem i podawana z cielęcinką lub z bryndzą.

    Opracowanych jest szereg wycieczek szlakiem winnic, z których Milestii Mici wpisano do Księgi rekordów Guinnessa jako największą na świecie. Wykute w skale korytarze mają 200 km długości! Jednakże bardziej uczęszczane są winne piwnice w Cricova, położonej bliżej Kiszyniowa. Kiedyś były to tylko kamieniołomy zatrudniające więźniów z pobliskiego zakładu karnego. Później, wydrążone pod ziemią tunele, wykorzystano jako piwnice, a ostatecznie rozlokował się tam zakład produkujący trunki Bachusa.

    Największe bodajże wrażenie pozostawia kompleks archeologiczno krajobrazowy Starego Orchei, położony na grzbiecie wzgórza, szerokim łukiem otaczającego dolinę rzeki Răut Fot. Waldemar Szełkowski
    Największe bodajże wrażenie pozostawia kompleks archeologiczno – krajobrazowy Starego Orchei, położony na grzbiecie wzgórza, szerokim łukiem otaczającego dolinę rzeki Răut Fot. Waldemar Szełkowski

    130 km podziemnych tuneli, galerii i sal, a powierzchnia podziemnego miasta ciągle jest powiększana, gdyż wciąż działa zakład karny, ponieważ wydobywany wapień ma popyt w budownictwie. Każdy z tuneli w Cricovskich zakładach posiada swoją nazwę pochodzącą od gatunku wina, które tam się przechowuje: ul. „Aligote”, ul. „Feteasca”, ul. „Cabernet”. Bogata kolekcja win jest nie tylko własnością zakładu, szereg przechowywanych tam drogich trunków należy do osób prywatnych.

    Zwiedzanie, połączone z degustacją, nie jest tanie, ale kolejka chętnych wymaga wpisania się o tydzień – dwa wcześniej. O popularności miejsca świadczą przy wejściu zdjęcia gości honorowych — znanych polityków oraz ludzi od kultury i nauki. Godnie się prezentują również nasi prezydenci. Pierwszy kosmonauta Gagarin w crikovskich piwnicach potrafił nawet się „zgubić” na blisko dwie doby. Zapewne ponownie poczuł się w stanie nieważkości.

    Częste przesuwanie granic Mołdawii wpłynęło na utworzenie się zróżnicowanego narodowościowo i językowo społeczeństwa. Liczba ludności deklarującej narodowość mołdawską w stosunku do pozostałych narodów stale wzrasta (1989 – 65 proc., 2004 – 76 proc.), przy czym ilość mieszkańców Mołdawii w przeciągu ostatnich 15 lat  zmalała o 22 proc. Spadek liczby ludności spowodowany jest zarówno emigracją ludności ukraińskiej i rosyjskiej, która poza Naddniestrzem zamieszkuje głównie duże miasta, jak i emigracją zarobkową etnicznych Mołdawian. Najczęściej udają się do krajów o językach z grupy romańskiej – Włoch, Francji, Hiszpanii, Portugalii. Niektórzy wracają, większość jednak pozostaje na zachodzie, przesyłając część pieniędzy swoim rodzinom w kraju. Sumy przesyłanego wsparcia przekraczają budżet Mołdawii.
    Największą mniejszością narodową są Ukraińcy 8,4 proc., następnie Rosjanie 5,8 proc..Ilość zamieszkujących Mołdawię Polaków szacuje się na ok. 3 tys. osób. Skupiają się głównie w miastach Bielce oraz w Komracie. Działa 20 polonijnych organizacji.

    Cdn.
    Pocz. w nr 21 (17 552)

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Bitwa niemeńska. Ostateczne zwycięstwo

    Wiktoria pod Warszawą nie przesądziła jeszcze o zwycięstwie w wojnie polsko-bolszewickiej. Lenin nie odwołał światowej rewolucji, a Tuchaczewski był jeszcze pewien swojego zwycięstwa i jego rozkazy wciąż mówiły o zajęciu Warszawy. Nad Niemnem, przede wszystkim w okolicy Grodna, bolszewicy...

    Warszawa również wileńską krwią obroniona

    Zwycięska Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 r. i wygrana wojna polsko-bolszewicka przekonały Polaków, że po wielu latach rozbiorów i klęsk można pokonać wroga o wiele liczniejszego. Polskie zwycięstwo uchroniło Europę przed bolszewickim barbarzyństwem, a małym narodom na 20 lat...

    Plecak szykować czas (2)

    Powracam z nostalgią do zdjęć, notatek i reportaży, wspomnień z włóczęg bliższych i dalszych, czym nieraz dzielę się na Facebooku. Nie tylko przeszłością żyję, wciąż powstają plany ruszenia w siną dal. To już prawie 30 lat takiego życia... życia...

    Plecak szykować czas (1)

    Powracam z nostalgią do zdjęć, notatek i reportaży, wspomnień z włóczęg bliższych i dalszych, czym nieraz dzielę się na Facebooku. Nie tylko przeszłością żyję, wciąż powstają plany ruszenia w siną dal. To już prawie 30 lat takiego życia... życia...