Więcej

    O sile i rozumie

    Litwa znalazła się w piątce krajów najbardziej wrogich wobec Rosji, wynika z badań Levada Center. Rok wcześniej 24 proc. obywateli Rosji również uważało nas za wrogów. W tym roku nastąpiła mała korekta, bo za wroga nas mają już 25 proc. Rosjan. W myśl reakcji prezydent Dali Grybauskaitė na informacje o wpisaniu kilku litewskich polityków na rosyjską listę persona non grata, również tę opinię Rosjan możemy uznać „za najlepsze dla nas wyróżnienie”. Tymczasem Estonia, która też prowadzi stanowczą politykę wobec rosyjskiej agresji na Ukrainie, a w walce z rosyjską propagandą używa nie swojej propagandy, lecz podejmuje konkretne działania, dla Rosjan jest krajem mniej wrogim niż Litwa. Dlaczego?
    Być może dlatego, że Estończycy, podobnie jak Zachód, agresywnym poczynaniom Kremla przeciwstawia się swoją rozwagą, siłą argumentu i większym wsparciem dla instytucji demokratycznych u siebie w kraju, ale też w samej Rosji. Z kolei nasi politycy i głowy państwa, wykształcone zresztą w tych samych szkołach partyjnych i uniwersytetach co i Władimir Putin, walczą z nim jego też metodami — używają swojej propagandy i ograniczają demokrację. Być może stąd mamy wynik odwrotny od zamierzonego, bo choć metody walki niby są te same, to warto pamiętać, że zawsze zwycięża silniejszy. Skoro więc nie mamy siły, to może warto skorzystać z rozumu. A jak i tego brakuje, to skorzystajmy z rozumu innych… na przykład Estończyków.