Więcej

    Czerwiec żałoby i nadziei

    Czytaj również...

    Pomnik i memoriał w Nowej Wilejce upamiętnia i znaczy początek drogi 135 tys. litewskich zesłańców, z których około 30 tys. nie przeżyło tej drogi    Fot. Marian Paluszkiewicz
    Pomnik i memoriał w Nowej Wilejce upamiętnia i znaczy początek drogi 135 tys. litewskich zesłańców, z których około 30 tys. nie przeżyło tej drogi Fot. Marian Paluszkiewicz

    Środek czerwca na Litwie tradycyjnie wypełnią rocznicowe obchody dwóch tragicznych wydarzeń w historii kraju XX w. — 75. rocznica okupacji sowieckiej oraz Dzień Żałoby i Nadziei, upamiętniający wywózki do łagrów obywateli okupowanej Litwy. Uroczystości będą przebiegały tradycyjnie w smutku i żałobie, a że w tym roku przypada „okrągła” data sowieckiej okupacji, obchody będą też na miarę jubileuszowych.

    — Mamy dziwną tradycję bardziej uroczystego upamiętniania tzw. okrągłych rocznic. A przecież każda rocznica jest ważna i trzeba o nich pamiętać i przypominać stale — mówi w rozmowie z „Kurierem” poseł na Sejm i przewodniczący grupy parlamentarnej „Za pamięć historyczną i sprawiedliwość” Arvydas Anušauskas. Jego też zdaniem, również same obchody mogą mieć różne formy, nie tylko tradycyjne — nabożeństwo, koncert i składanie wieńców w miejscach pamięci.

    — Przypomnijmy sobie zdjęcia z łagrów, na których widzimy, jak zesłańcy grają w koszykówkę. Widzimy, że nawet w tak trudnych warunkach oni nie załamali się i potrafili organizować sobie zawody. Dlaczego więc dziś nie potrafimy przypominając tamte tragiczne wydarzenia zorganizować, na przykład, doroczny turniej koszykarski o „Puchar Wolności”? — pyta retorycznie nasz rozmówca i sam odpowiada na swoje pytanie.
    — Zauważam, że gdy w Sejmie pojawia się jakaś inicjatywa upamiętnienia tamtych wydarzeń, czy to w postaci ustanowienia Dnia Pamięci, czy w postaci rezolucji sejmowej, to zaczynają się wielkie debaty, bo niektórym wydaje się, niestety, że nie trzeba za dużo przypominać o tamtych tragicznych wydarzeniach — mówi poseł Anušauskas. Zauważa jednak, że na poziomie lokalnym obchody pamiętnych dat zawsze są organizowane.
    — Tym obchodom brakuje jednak uwagi ze strony władz i państwa — podkreśla nasz rozmówca i przypomina niedawną skromną uroczystość poświęconą pamięci ofiar akcji „Vesna” przed pomnikiem ofiar wywózek na ulicy Aukos (Ofiarnej) przy Placu Łukiskim.
    — Byli tam przedstawiciele szkół, organizacji pozarządowych oraz nieliczni politycy, których sprawa wywózek w jakiś sposób dotyczy osobiście. Nie była jednak to uroczystość oficjalna — opowiada poseł Anušauskas.

    Janina Gieczewska co roku w dniu pamięci tragicznych wywózek składa kwiaty i zapala znicze przy „Piramidzie Wolności” na Ofiarnej. W rozmowie z „Kurierem” prezes Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców mówi, że ten skromny pomnik, w postaci wybudowanej z kamieni piramidy zwieńczonej krzyżem, przypomina nam o tragedii setek tysięcy ludzi — Litwinów, Polaków, Żydów.
    — Jest to nasza wspólna tragedia i wspólnie musimy o niej pamiętać — mówi Janina Gieczewska.
    „Piramida Wolności” została wybudowana z kamieni przywiezionych z różnych miejsc zsyłek mieszkańców Litwy oraz z miejscowości, gdzie sowieckie represje poczyniły spustoszenie. W piramidzie jest też wmurowany polski kamień z wyrzeźbioną literą „P”.
    Ten kamień znalazł i literę w nim wyrzeźbił mąż pani Janiny śp. Romuald Gieczewski, więzień polityczny, łagiernik, założyciel i wieloletni Prezes Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców.
    Ten kamień przypominający kamień brukowy symbolizuje drogę, którą zesłańcy byli pędzeni z więzienia na Łukiszkach na dworzec kolejowy, skąd trafiali do Nowej Wilejki i w bydlęcych wagonach wieziono ich do łagrów na Syberii. A litera „P” na kamieniu oznacza „Polacy” i przypomina nam symbolizm polskiego głazu w ogólnej tragedii litewskiego społeczeństwa.

    Skromny polski kamień „Piramidzie Wolności” bynajmniej nie oddaje skali wywózek do sowieckich łagrów polskich mieszkańców powojennego Wilna i Wileńszczyzny    Fot. Marian Paluszkiewicz
    Skromny polski kamień „Piramidzie Wolności” bynajmniej nie oddaje skali wywózek do sowieckich łagrów polskich mieszkańców powojennego Wilna i Wileńszczyzny Fot. Marian Paluszkiewicz

    — Nie ma szacunkowych danych, ilu było Polaków wśród wywożonych z Litwy ludzi — mówi nam wileński historyk Roman Lachowicz, autor „Krótkiego zarysu historii narodu polskiego”. Historyk posiłkując się wspomnieniami z dzieciństwa zauważa jednak, że skala wywózek Polaków była bardzo duża.
    — Z naszej podwileńskiej miejscowości, gdzie mieszkało kilkanaście rodzin, co najmniej cztery zostały wywiezione. Jeszcze kilka uciekło przed wywózkami rozpraszając się po bliskiej rodzinie, gdzie ukrywali się do końca wywózek — przypomina Roman Lachowicz. Dodaje też, że wywózki trwały od 1941 r. aż do śmierci Stalina, czyli faktycznie do 1952 roku.
    — Później były tylko sporadyczne przypadki — zauważa wileński historyk.
    Arvydas Anušauskas przypomina z kolei, że tylko wśród wywiezionych z Litwy osób w 1941 roku, Polacy stanowili 1/3 zesłanych.

    — Około połowy byli Litwinami, a jedna piąta to byli Żydzi — mówi Anušauskas.
    Pierwsza fala masowych wywózek mieszkańców okupowanej przez sowietów Litwy miała miejsce w dniach 14-18 czerwca 1941 roku. Dlatego też dzień 14 czerwca na Litwie jest Dniem Żałoby i Nadziei.
    Szacuje się, że wtedy, w ciągu kilku dni wywieziono około 18 tys. osób. Oficjalne dane mówią, że do 1952 roku zesłano około 135 tys. mieszkańców Litwy, w tym też około 32 tys. dzieci. Szacuje się też, że około 28 tys. — głównie dzieci i osoby starsze — nie przeżyło drogi na Sybir.
    Wywózki z czerwca 1941 roku były pierwszymi, ale bynajmniej nie największymi w okresie represji stalinowskich. W maju 1948 roku miała miejsce największa wywózka mieszkańców Litwy. W jej ramach pod kojącą nazwą „Wiosna” („Vesna”), sowieci w ciągu zaledwie dwóch dni (22-23 maja) zabrali z domów i wywieźli do łagrów na Syberię około 40 tys. osób, w tym 11 tys. dzieci.
    Druga duża akcja wywózek pod nazwą „Przypływ” („Priboj”) nastąpiła niespełna po roku od „Wiosny”. Wtedy w ramach akcji, obejmującej okupowane Litwę, Łotwę i Estonię, wywieziono w ciągu 3 dni (25-28 marca) prawie 95 tys. osób, w tym aż 35 tys. z samej Litwy. Te oficjalne statystyki wywózek pokazują nie tylko skalę represji, ale sugerują też, ze ofiar wywózek mogło być znacznie więcej. Sowieckie szacunki z tamtego okresu mówiły, że co szósty zesłany pochodził z Litwy. Ocenia się więc, że wywózki mogły objąć nawet 300 tys. mieszkańców powojennej Litwy.

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...