Więcej

    O zabytkach zapomnieć, nowo utworzone – chronić

    Byłoby bardzo wesoło i można o tym opowiadać dosłownie kawały, gdyby nie była to nasza jakże smutna rzeczywistość.
    A mianowicie: kiedy na listę chronionych zabytków kultury wpisuje się nowe, nie tylko, że nieposiadające wartości historycznej, lecz wręcz anegdotyczne obiekty. Mieszkańcy wsi Budviečiai (rejon łoździejski) dosłownie osłupieli, kiedy się dowiedzieli, że na listę zabytków spuścizny narodowej ma być wciągnięte miejsce, gdzie podobno jest stary cmentarz. Tymczasem miejscowi wiedzą, że w latach sowieckich były tam zakopywane świnie, które zdychały w pobliskich kompleksach kołchozowych, a nie ludzie. Taką wskazówkę, by o to miejsce dbać, otrzymał miejscowy starosta. Długo się zapewne człek głowił, czy jest to kawał primaaprilisowy, czy może tu zakopane są jakieś tajemnicze skarby.  Nawet najstarsza mieszkanka, której żywot określa się prawie stuleciem, nie pamięta, by kiedykolwiek tu grzebano ludzi. Można by się sporo rozwodzić nad tą informacją, gdyby nie smutna rzeczywistość. To znaczy — rozsypujące się stare bramy otaczające zabytkowe kościoły i cmentarze. Walące się historyczne kaplice, dawne pałace, np. pałac Tyszkiewiczów w Landwarowie straszy spustoszeniem. Nie ma pieniędzy na ochronę ponad dwa wieki liczącej Rossy, Cmentarza Bernardyńskiego itd. Listę tę można kontynuować.  O co więc chodzi? O sztuczne zwiększenie listy zabytków, które mają być, ale nie są, niestety, chronione przez państwo.