Więcej

    Hello, stolico Litwy!

    Witam się z tobą, prastary grodzie Giedymina, w tym właśnie języku, czyli angielskim. Bo chyba u schyłku lat każda babcia i każdy dziadek, co to tu zostali, a nie wyruszyli w poszukiwaniu chleba, będą jednak musieli się tego języka nauczyć. Z racji najzwyklejszej — inaczej nie trafią nawet na dworzec, czy też lotnisko.
    Czy to jest żart primaaprilisowy na początku września? Bynajmniej, albowiem plany wprowadzenia tego języka na te miejskie relacje zaplanowało  przedsiębiorstwo samorządowe „Susisiekimo paslaugos”. Jak na razie na dworzec i lotnisko, gdzie jest najwięcej turystów i mają oni trudności z dotarciem właśnie do tych miejsc, bo nie znają języka litewskiego.
    Rodowici wilnianie dużo zmian widzieli. Przez wiele lat mieli obok litewskiego napisy w języku rosyjskim. Mówiąc szczerze, całkiem nieźle go opanowali — wszak z tej samej rodziny języków słowiańskich. Teraz wygląda na to, że będą musieli się uczyć jeszcze jednego.
    A przy okazji mała dygresja. Kiedy na trasy relacji podmiejskich, gdzie mieszka szczególnie dużo Polaków, wprowadzono w autobusach obok litewskiego napisy w języku polskim, to nie tylko Komisja ds. Języka Litewskiego biła na alarm, że język polski wyeliminuje państwowy z użytku. I jakże jej sekundowali super „patrioci”.
    Teraz jak na razie cisza. No, bo przecież angielski to nie polski.