Więcej

    Słowo na pierwszej linii frontu

    Czytaj również...

    Rosyjska „inwazja” twa już od dłuższego czasu. I choć na razie walka toczy się na polu informacyjnym, to słowo w walce może dziś być nie mniej skuteczne niż broń Fotomontaż Marian Paluszkiewicz
    Rosyjska „inwazja” twa już od dłuższego czasu. I choć na razie walka toczy się na polu informacyjnym, to słowo w walce może dziś być nie mniej skuteczne niż broń Fotomontaż Marian Paluszkiewicz

    Litwa zbroi się na potęgę. Przywrócono obowiązkowy pobór do wojska, a tylko w ciągu dwóch najbliższych lat kraj wyda setki milionów euro na zakup sprzętu wojskowego, amunicji i broni. W przekonaniu władz, ma to zagwarantować nasze bezpieczeństwo w obliczu narastającej agresji oraz nieprzewidywalności rosyjskiej polityki wobec sąsiadów.

    Tymczasem eksperci ostrzegają, że rosyjska „inwazja” twa już od dłuższego czasu. I choć na razie walka toczy się na polu informacyjnym, to jak zauważa w rozmowie z „Kurierem” prof. Gintautas Mažeikis z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, słowo w walce może dziś być nie mniej skuteczne niż broń.

    Dlatego, zdaniem profesora, wzmacnianie bezpieczeństwa informacyjnego dla władz państwa musi być priorytetowym działaniem i odbywać się równolegle z umacnianiem sił zbrojnych.
    — Oczywiście nie można przeciwstawiać tych dwóch spraw, bo również wzmacnianie potencjału sił zbrojnych jest ważnym elementem gwarancji bezpieczeństwa. Jednak nie musi to odbywać się kosztem bezpieczeństwa informacyjnego – mówi w rozmowie z nami prof. Gintautas Mažeikis. I jak zauważa, choć na wszystkich szczeblach władzy jest pełne zrozumienie wagi bezpieczeństwa informacyjnego i wiele o tym mówi się, to jednak nie wiele w tym zakresie robi się, a jeszcze mniej inwestuje się w bezpieczeństwo informacyjne.
    — Wśród naszych elit politycznych panuje przekonanie rodem z okresu zimnej wojny, że najważniejszym elementem gwarancji bezpieczeństwa jest wzmacnianie potencjału zbrojnego kraju. Tymczasem tak nie jest, bo choć stan uzbrojenia wojska jest nadal ważnym elementem, to jednak dziś na pierwszej linii frontu do walki staje słowo — zauważa nasz rozmówca.  Profesor ocenia, że zrozumienia tego brakuje wśród elit politycznych, dlatego ich sporadyczna i często deklaratywna walka z rosyjską propagandą jest po prostu nieskuteczna.
    Jednym dotąd i chyba najważniejszym, a na pewno spektakularnym elementem tej walki były dotychczasowe zakazy transmisji rosyjskich kanałów telewizyjnych. Tymczasem prof. Mažeikis uważa, że takie cenzurowanie kanałów informacyjnych choć jest mało efektywne, to może być ostatecznością.

    Wzmacnianie bezpieczeństwa informacyjnego dla władz musi być równolegle z umacnianiem sił zbrojnych Fot. Marian Paluszkiewicz
    Wzmacnianie bezpieczeństwa informacyjnego dla władz musi być równolegle z umacnianiem sił zbrojnych Fot. Marian Paluszkiewicz

    — Ponieważ te zakazy nie wpłynęły na zmianę myślenia krytycznego, a nawet nie odcięły społeczeństwa od źródeł informacji, bo dziś istnieje wiele innych kanałów przekazu – zauważa nasz rozmówca. Jego zdaniem, najważniejszym elementem walki z propagandą jest tworzenie wielu alternatyw informacyjnych, co skuteczniej wpływa na formowanie myślenia krytycznego niż zwykła cenzura.
    — W propagandzie mamy do czynienia z dezinformacją, która jest związana ze źródłem informacji, którego nie zawsze jesteśmy w stanie zweryfikować. Bo gdy, na przykład, mamy informację dotyczącą wydarzeń w Doniecku, to nie mamy możliwości pojechać tam i sprawdzić wiarygodność tej informacji. W tym przypadku następuje interpretacja treści, dlatego jest tu ważna alternatywa dla tej interpretacji, bo środowisko alternatywnych interpretacji ogranicza działanie propagandy – tłumaczy naukowo nasz rozmówca.
    W swoich wywiadach i odczytach profesor Kowieńskiego Uniwersytetu niejednokrotnie podkreślał, że oparta na naukowych fundamentach rosyjska propaganda dlatego jest bardzo skuteczna. W rozmowie z nami Gintautas Mažeikis zauważa z kolei, że jej skuteczności sprzyja też charakterystyka społecznych grup docelowych tej propagandy.
    — Przede wszystkim znajomość języka. Tu rosyjska propaganda ma większą skuteczność w przypadku osób, które znają język rosyjski, niewątpliwie dotyczy to też państwa Czytelników – mówi „Kurierowi” prof. Mažeikis.  Dlatego, jego zdaniem, ważnym przeciwdziałaniem wpływom propagandy powinno być tworzenie alternatywnych interpretacji w języku zrozumiałym dla grup docelowych albo działania wzmacniające wiedzę języka państwowego, żeby mniejszości narodowe miały większą alternatywę informacyjną w swoim lub urzędowym językach.

    Prof. Gintautas Mažeikis uważa, że słowo w walce może dziś być równie skuteczne, jak broń Fot. youtube.com
    Prof. Gintautas Mažeikis uważa, że słowo w walce może dziś być równie skuteczne, jak broń Fot. youtube.com

    Zdaniem naszego rozmówcy, nie tylko jednak język przekazu jest ważny w transmisji propagandy.
    — Wszystko ma znaczenie. Na przykład, obraz, który dociera do świadomości równie skutecznie, jak przekaz werbalny. A jeśli na ten obraz nakłada się dźwięk, na przykład, muzyka wywołujące pozytywne skojarzenia, symbole, to taki przekaz może być bardziej skuteczny niż tylko słowny – wyjaśnia naukowiec. Zauważa też, że propaganda może działać w sposób zawoalowany, niebezpośredni, przemycana w przekazach o tematyce bezpieczeństwa energetycznego, sprawiedliwości socjalnej, na przykład, o wadach systemu emerytalnego. Dlatego, w przekonaniu naukowca, troszcząc się o bezpieczeństwo ogólne, państwo powinno więcej uwagi poświęcać zapewnieniu bezpieczeństwa informacyjnego.
    — Bo dziś słowo często jest mocniejsze od zbroi – zauważa profesor.
    Print

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...