Więcej

    Polityczny węch Butkevičiusa

    Dzień po białoruskich wyborach, które kolejny raz „wygrał” okrzyknięty „ostatnim dyktatorem Europy” Alaksandr Łukaszenka, premier Algirdas Butkevičius dostrzegł tam „pewne zmiany na lepsze”. Tymczasem z relacji obserwatorów wynika, że te wybory w niczym nie różniły się od poprzednich. Łamanie praw wyborczych, falsyfikacja wyników, wyeliminowanie z wyborów opozycji demokratycznej — trudno w tym dostrzec zmian na lepsze.
    Ale nasz premier chyba widzi więcej. Nie dlatego jednak, że uważniej przyglądał się, czy ma lepszy wzrok. Ale dlatego, że na Białoruś patrzy oczyma litewskich przedsiębiorców, którzy mimo ostrzeżeń ekonomistów, w swoim czasie pakowali tam swoje miliony. Podtrzymywana wcześniej przy życiu za pomocą kredytów i dotacji białoruska gospodarka dawała im niezłe zyski. Skuszeni tym biznesmeni z listy najbogatszych Litwinów inwestowali na Białorusi. Od europosła Wiktora Uspaskicha poczynając, poprzez Vidmantasa Kučinskasa (Arvi ir Ko) i Dariusa Mockusa (MG Baltic), a kojarzonym ze światem przestępczym Arūnasem Pukelisem kończąc.
    Jednak czas białoruskiej prosperity skończył się i wszystkie tam litewskie inwestycje szlag może trafić. Więc trzeba je ratować. I to raczej dlatego premier Butkevičius dostrzega na Białorusi rzeczy niewidzialne dla innych. Bo węch polityczny premierowi podpowiada, że za rok będzie miał swoje wybory, więc o wsparcie biznesmenów warto zadbać już dziś.