Więcej

    Kto zapłaci podatek progresywny?

    Socjaldemokrata Algirdas Sysas zgłosił w poniedziałek poprawki do ustaw, które wprowadziłyby dwa wyższe progi podatku od dochodów mieszkańców.
    Najniższa stawka podatku pozostałaby na poziomie 15 procent, ale lepiej zarabiający zostaliby obłożeni dwoma wyższymi taryfami — 25 i 40 procentowymi.
    Zwolennicy progresji podatkowej próbują tłumaczyć to „interesem większości” i wskazywać, że wyższe taryfy dotyczyłyby „tylko” 4 procent podatników.
    A kto naprawdę zapłaciłby podatek progresywny?
    Wbrew pozorom, wcale nie nuworysze i milionerzy, a przede wszystkim pracodawcy, chcący zatrudniać na Litwie wysokiej klasy specjalistów.
    Chcąc płacić swym pracownikom wysokie zarobki „do ręki”, to właśnie oni będą musieli ponosić koszt płacenia wyższej taryfy podatkowej. Oznacza to, że będzie im się to mniej opłacać. I albo będą płacili część wypłaty „w kopercie” — i ucierpi na tym wówczas także system emerytalny i ochrony zdrowia — albo będą płacili gdzie indziej. Zatrudnią tych specjalistów w krajach, które nie mają progresji albo mają przyjaźniejszy system podatkowy. I pozornie „sprawiedliwy” podatek progresywny obróci się przeciw samemu państwu.
    Podatek progresywny jest populizmem. Państwo ma zadbać o to, by więcej ludzi dobrze zarabiało, zamiast więcej zabierać od tych, którym się to udaje.