Więcej

    Nieszczęsna oświata

    Oświata na Litwie nie ma szczęścia. Można by wręcz rzec — jest systematycznie i konsekwentnie zaniedbywana. Powinno to niby zaskakiwać w kontekście ciągłego gadania o potrzebie budowania społeczeństwa obywatelskiego, ale jakoś przestało. Odbył się w ostatnich dniach strajk ostrzegawczy nauczycieli, w którym wzięła udział blisko jedna piąta krajowych pedagogów.
    Strajkujący domagali się, by wypłata nauczyciela była adekwatna do stawianych mu wymogów kwalifikacyjnych, a także by opłacano jako czas pracy m. in. organizowanie zebrań rodzicielskich. Jak podkreśla prezes Związku Zawodowego Oświaty Litwy Audrius Jurgelevičius, nie chodzi o zabieranie środków od innych sfer budżetowych, tylko efektywniejsze wykorzystanie środków przez Ministerstwo Oświaty i Nauki.
    A tu jest właśnie problem. Nie ma szczęścia do ministrów — ani obecna Audronė Pitrėnienė, ani jej poprzednik i partyjny kolega Dainius Pavalkis, czy szczególnie niesławny ze względu na forsowanie antypolskiej reformy oświatowej liberał Gintaras Steponavičius — to nie są kadry, którym by się udało podnieść autorytet szkoły i zawodu nauczyciela.
    Oświata na Litwie potrzebuje ministra, który by był nie po prostu urzędnikiem, a wizjonerem. Bez szkolnictwa z wizją nie będzie obywatelskiego społeczeństwa.