Więcej

    Kto popsuł nasze nazwiska?

    W batalii o normalną pisownię naszych nazwisk w dokumentach czasem się już nie pamięta, o co tak naprawdę chodzi. Wszak gramatyka litewska ma niewiele ponad sto lat, podobnie jak pisanie „v” zamiast „w” w tym języku. Co więcej, jeszcze przed wojną można było pisać „w” i „sz” i nawet „ł”, zresztą gramatyka twórcy języka, Jonasa Jablonskisa, na oryginalną pisownię polskich nazwisk zezwala. Po co więc są przekręcane w dokumentach?
    Tak zwany „fonetyczny zapis” pojawił się na Litwie dopiero podczas sowieckiej okupacji w 1940 roku, gdy już na jej początku, minister oświaty Litewskiej SRS Antanas Venclova (ojciec słynnego poety Tomasa Venclovy) zainicjował reformę języka litewskiego, zatwierdzoną zresztą ekspresowo.
    Dlatego kiedy dziś litewscy tautinincy, zbierający podpisy tłuków pod „tłoką” na rzecz zakazania litery „w” w dowodach osobistych krzyczą, że bronią tradycji — mają rację. Bronią tradycji komunistów i tradycji przedwojennych tautininków, najbliższych w naszym regionie sojuszników sowieckiej Rosji. To przecież oni byli sojusznikami bolszewickiej nawały w roku 1920, to Antanas Smetona tolerował i korzystał z finansowania przez sowiecką ambasadę w Kownie antypolskich publikacji w prasie. Szkoda tylko, że społeczeństwo wciąż się na tę „tradycję” daje nabrać.