Więcej

    Sezon na skandale

    Obecnej koalicji rządzącej dotychczas powodziło się nieźle. Prawie przez całą kadencję socjaldemokraci, Partia Pracy oraz Porządek i Sprawiedliwość mieli święty spokój, w którym załatwiali swoje sprawy. I trwało tak prawie do wyborczego roku 2016.

    Można domniemywać, że to właśnie dzięki zbliżającym się wyborom parlamentarnym dowiedzieliśmy się, jakie to sprawy i w jaki sposób załatwiały rządzące nami partie. Na światło dzienne wypłynęły skandale wokół dworku Vijūnėlės i jednej z dużych sieci handlowych. W pierwszy skandal umoczono część wierchuszki socjaldemokratów z premierem Algirdasem Butkevičiusem na czele. Prokuratura wprawdzie na razie nie dopatrzyła się naruszeń przy likwidacji stref ochronnych w miejscowościach wypoczynkowych, ale wątpliwości i upublicznione nagrania rozmów najwyższej rangi polityków i urzędników pozostają.

    Z kolei politycy Porządku i Sprawiedliwości od kilku dni lamentują, że wymiar sprawiedliwości znowu bezpodstawnie atakuje ich wodza Rolandasa Paksasa — „nie jest on zamieszany w wymuszanie łapówki od sieci handlowej i koniec”.

    Czysta na razie pozostaje tylko Partia Pracy. A ściślej mówiąc wyczyszczona. Bo zupełnie niedawno skończył się wieloletni maraton sądowy, w wyniku którego liderzy partii oskarżani o wielomilionowe machinacje zostali na wolności.

    Nam, zwykłym wyborcom, pozostaje więc tylko czekać, czy rozkręcająca się walka o miejsca w Sejmie odsłoni kolejne tajemnice z życia rządzących i odpowiednio rozliczyć ich przy urnach do głosowania.