Więcej

    Fontanny wileńskie, takie i owakie, najważniejsze, aby były…

    Czytaj również...

    vvvv
    Fontanna w sercu Wilna — na Placu Ratuszowym Fot. Marian Paluszkiewicz

    Kiedy na termometrach słupek rtęci sięga powyżej 20 st. ciepła, prawie każdy potrzebuje choć chwilowej ochłody. Ale na wyprawę nad jezioro, rzekę brakuje nam często czasu.

    Z kolei by posiedzieć przy tryskających strumieniach, nie trzeba się wybierać za przysłowiowe góry, morza. Od kilku już tygodni zaczęły działać w 13 miejscach stolicy.
    Fontanny. Można na nie patrzeć godzinami, szczególnie gdy tryskają wieloma strumieniami, tworząc magiczne spektakle. Niektóre zadziwiają wielkością, wysokością i kolorami. Co prawda, stolica Litwy nie ma takiej słynącej na cały świat fontanny jak Bethesda znajdującej się w Nowym Jorku (zainstalowana w roku 1873), w centrum której stoi neoklasyczna rzeźba kobiety anioła i wokół której są cztery postacie symbolizujące Pokój, Zdrowie, Czystość i Wstrzemięźliwość. Jej nazwa nawiązuje do biblijnej sadzawki w Jerozolimie, mającej uzdrawiającą moc. Jak głosi Ewangelia św. Jana: „Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę”.
    Nie ma w Wilnie też takich fontann, jakie są w Rzymie, Barcelonie, a co dopiero mówić o fontannach w Peterhoffie (koło Sankt Petersburga), gdzie to w parku okalającym letnią rezydencję cara Piotra Wielkiego między alejkami, pałacami i pawilonami ustawiono 176 fontann. Co sekunda wylatuje z nich w powietrze 30 tysięcy litrów wody.
    Ach, rozczuliły mnie te przykłady i zapewne nie mnie jedną.

    Ale cieszmy się z tego, co mamy. Co nie zaginęło. Nie przypadkowo piszę słowo „zaginęło”, gdyż był okres dla Wilna znacznie lepszy, jeżeli chodzi o fontanny. Nie było, co prawda, imponujących kolosów, ale prawie każda nowo planowana   dzielnica wileńska musiała mieć fontannę. Co z nich zostało, przykładem jest dzielnica Lazdynai, gdzie tylko te suche od lat kamyki koło centrum handlowego Rimi (dawny Erfurtas) przypominają, że w tym miejscu była duża fontanna dookoła  z basenikiem, w którym w upalne lata kąpali się mali mieszkańcy tej dzielnicy.
    Ach, znów ta nostalgia…
    Cieszmy się z tego, co mamy, a mianowicie, że w stolicy na dzień dzisiejszy działa 13 fontann, ostatnia, trzynasta, w dzielnicy „Bajorų kalvos”, a konkretnie przy ulicy Fizikų 12 zacznie działać lada dzień.
    W większości fontanny wileńskie znajdują się w centrum. Na placach: Europy, V. Kudirki, Ratuszowym, Waszyngtona, na skwerach St. Moniuszki, Odminių, K. Sirvydasa, przy ulicy Niemieckiej. Jeszcze jedna upiększa Justyniszki, a cztery najnowsze od wiosny do jesieni działają w Ogrodzie Bernardyńskim. Obiekt ten niewątpliwie przyczynił się do popularności tego odrestaurowanego zabytkowego ogrodu, wszak fontanna w Bernardynce jest grająca. Co prawda, wilnianom trudno jest dogodzić, o ile dalej mieszkający i goście stolicy nie mogą się nacieszyć właśnie z tego, że jest grająca, to mieszkańcy pobliskich domów piszą do samorządu skargi, że zbrzydły dla nich te same ciągle powtarzające się melodie. Jest w tym spora doza prawdy, wszak fontanna ma tylko 14 melodii.

    Ale jak poinformowano „Kurier” w wydziale gospodarki komunalnej samorządu miejskiego, aby wzbogacić jej repertuar, potrzebne są pieniądze.
    Jedna grająca minuta to około 100 euro.
    Ale jeżeli się uwzględni, że o wiele mniejsze miasta Litwy mają grające fontanny z bogatszym programem muzycznym, to znów jest pewna doza zazdrości.
    Bo np. grająca fontanna w Połądze ma w swym repertuarze 26 melodii, a w Druskiennikach aż 100 — ponieważ w tych powyżej wymienionych uzdrowiskach, jak też w Veisejai, rejon łoździejski, fontanny… zarabiają na siebie. Bardzo zwykle.  Każdy bowiem może zamówić dowolną melodię, będącą w repertuarze fontanny wysyłając SMS-a. Kosztuje to 3 euro. Tak otrzymane środki nie tylko pokrywają koszt eksploatacji, ale też przynoszą zysk.
    Na przykład, uruchomiona w roku ubiegłym grająca fontanna w Połądze, zainstalowani której kosztowało 200 tysięcy euro, w ciągu pierwszego miesiąca zarobiła prawie 3 tys. euro.
    Energetyk tego miasta Robertas Ivanauskas nie ukrywał wówczas radości i skrupulatnie liczył, że fontanna zarobi na swe utrzymanie. A takie utrzymanie to energia elektryczna — w ciągu miesiąca około 700 euro, dodatkowe 50 euro czyszczenie basenu i uzupełnienie wody, no i techniczny nadzór co miesiąc około 500 euro. Tym nie mniej, każdy, kto z nami zabawił się w tę matematykę  doskonale widzi, że fontanna nie tylko zarobi na siebie, ale też trochę pieniędzy na inne potrzeby miasta pozostanie.

    KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA
    Prace związane ze zmianą fontanny w pobliżu Sejmu na klomb kwiatowy kosztowały miejski budżet Wilna ponad 60 tysięcy euro Fot. Marian Paluszkiewicz

    Wilno takiej możliwości nie rozważa. Owszem doskonale  tu wiedzą, że tak jest w uzdrowiskach, ale, niestety, tym tropem iść nie chcą. Liczą za to bardzo skrupulatnie środki na utrzymanie takich obiektów w stolicy. Wszak wszystkie wymienione powyżej czynne fontanny stołeczne w ciągu sezonu letniego, który trwa do końca września, zużywają średnio około 2 000 metrów sześciennych wody. A gdzie jeszcze energia elektryczna, koszt utrzymania, czyszczenie itd.,itp.

    W czterech miejscach Wilna mamy też studzienki z wodą pitną: w Zakrecie, na plażach I i II w Wołokumpiach oraz w Ogrodzie Bernardyńskim.

    Pierwsze lata niepodległości nie były pomyślne dla działalności fontann. Niektóre do dziś są nieczynne, zardzewiałe i na pewno nie uda się je odnowić i uruchomić. Z racji najprostszej: braku pieniędzy.
    Od dawna nie wabią szumem wody kaskady przy Teatrze Opery i Baletu.
    Potrzebny jest gruntowny ich remont, bo faktycznie w ciągu całego okresu ich działalności nigdy nie były odnawiane, dlatego zużyły się rury wodociągowe i inne urządzenia.
    Nie szybko też się uda — a chyba i nigdy — odnowić unikalnej fontanny na Placu Niepodległości, która zamieniła się w kwietnik i chyba przez to stała się unikatem. A wszak nadzieja, że znów wytryśnie stąd woda była — w tym czasie,  kiedy to Litwa przewodniczyła w Radzie Europy.
    Albowiem to właśnie wtedy rozważał się los tej fontanny zainstalowanej przed prawie trzydziestu laty w tym tak ważnym miejscu stolicy.  Ale na jej remont trzeba było prawie 5 mln litów. Pieniędzy — jak zwykle — miasto nie miało.  A bałagan rzucał się w oczy. Więc by zamaskować ten nieporządek, władza miejska podjęła decyzję, by fontannę przed gmachem Sejmu zamienić w kwietnik.

    Fontanny wileńskie, takie i owakie, najważniejsze, aby były...
    Najnowsze fontanny od wiosny do jesieni działają w Ogrodzie Bernardyńskim Fot. Marian Paluszkiewicz

    Goście przyjechali i wyjechali, ale stan rzeczy tu się nie zmienił.
    Oryginalna fontanna przed Sejmem Litwy będąca na liście obiektów dziedzictwa kulturowego została ukryta po ziemią.
    Zostało ukryte unikalne dzieło rzeźbiarza Giediminasa Karaliusa i architekta Algimantasa Nasvytisa. Ta pięciometrowa piramida owinięta rurkami z kolorowych materiałów znajdująca się w środku ogromnego basenu przeistoczyła się w kwietnik. Cieszy oko, ale nie ochładza.
    Wzbudza nadal nie zawsze pozytywne emocje nie tylko wilnian, ale i wśród gości stolicy.
    Wówczas ówczesny kierownik wydziału miejskiego samorządu stołecznego Arūnas Visockis tak motywował taką decyzję:
    „Prace mające przywrócić świetność fontannie wyceniano mniej więcej na 300 tysięcy euro, a takich pieniędzy samorząd nie ma. Dlatego postanowiono zamienić fontannę w ogromny klomb kwiatowy. Planujemy posadzić tutaj 34 tys. roślin. Piramidę zakryjemy płótnem, na którym będą pokazane zmiany granic państwa litewskiego w różnych okresach historii. Cały metal zostanie zdjęty, ponumerowany i wysłany do magazynu…, gdzie będzie czekać na lepsze czasy”.

    Prace przemienienia fontanny w klomb kwiatowy kosztowały miejski budżet Wilna ponad 60 tysięcy euro – owszem pięć razy mniej niż kosztowałby remont. Ale w stolicy Litwy zrobiło się o jedną fontannę mniej. Najpiękniejszą.
    Taką zamianę mieszkańcy Wilna po dziś dzień uważają za niesłuszną.

    Wilnianka Maria Butowicz, mieszkająca niedaleko cerkwi na Zwierzyńcu, z żalem mówi:
    „Mieszkam blisko i bardzo często tu przychodziłam, by odetchnąć świeżym i  wilgotnym powietrzem, by pozachwycać się tą piękną instalacją. A teraz nawet nie wiem, co powiedzieć na temat tej brzydoty, którą widzę. Przy całej mej miłości do kwiatów i kolorów, klomb jest piękny, ale klomb musi mieć swoje przeznaczenie, a fontanna musi służyć swej pierwotnej funkcji” — kończy nasza rozmówczyni.
    Przechodzący obok Algis Bimba nie może ukryć złości na taką niegospodarność.

    bbbbmmm
    Kilka lat temu odnowiono fontannę przy ulicy Niemieckiej Fot. Marian Paluszkiewicz

    „Zasypać fontannę, aby posadzić kwiaty. Komuż to taki pomysł do głowy wpadł. Obiecali, że to chwilowo. A ta tymczasowość, to już trzeci rok. Chyba tak już zostanie” — mówi Bimba. Zamyśla się, a po chwili dodaje: „Przecież nawet w latach sowieckich w Wilnie było 40 fontann, teraz mamy tylko 13”.
    Fontanny to sprawa kosztowna i na to mogą pozwolić bogate miasta, a do takich zadłużona stolica na pewno nie należy. Ale brakuje na pewno też chęci. Bo, kiedy przed kilkoma laty zaplanowano odnowienie fontanny przy ulicy Niemieckiej — wyjście znaleziono. Jej remont został sfinansowany przez spółkę Berlin Chemie Menarini Baltic, która w ramach akcji „Prezent dla Wilna” zaoferowała miastu 50 tys. litów na jej odnowę. A jaka ma być zadecydowali internauci.
    Dlatego tak potrzebna jest pomoc spółek prywatnych. Ale jest jedno „ale”. Demontując stare, należy dobrze rozważyć, czy uda się je nam odnowić. Bo stara to jak świat prawda głosi: zburzyć łatwo, a odrodzić…

    … Dziadkowie, spacerując z wnukiem po jakże ślicznym o tej porze Ogrodzie Bernardyńskim, opowiadając historię tego zabytkowego parku, z jakże wielką nostalgią przypomina, że kiedy jego mama była taka jak on obecnie, przychodzili tu latem bardzo często. W tym też, by nacieszyć wzrok fontanną — trzema słonikami, z trąb których trysĸała woda. Podczas rekonstrukcji fontanny tej nie odbudowano. Jak powiedziała architekt projektu J.Večerskytė-Šimulienė nie była ona zabytkiem.
    A przecież, jakie wspomnienia u wielu naówczas małych dzieci są z nią związane…

     

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Syty głodnego nie zrozumie

    Nierówność społeczna na Litwie kłuje w oczy. Na 10 proc. mieszkańców Litwy przypada zaledwie 2 proc. ogólnych dochodów, a na 10 proc. najbogatszych – 28 procent. Kraj nasz znalazł się w sytuacji krytycznej i paradoksalnej, i z każdym rokiem...

    Wzruszający wieczór poświęcony Świętu Niepodległości Polski

    Niecodziennym wydarzeniem w życiu kulturalnym Wilna był wieczór poświęcony Narodowemu Świętu Niepodległości, obchodzonemu corocznie 11 listopada dla upamiętnienia odzyskania po 123 latach przez Polskę niepodległości. Wieczór ten odbył się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Mogą żałować ci, którzy w...

    Superodważni i uczciwi

    Trudno doprawdy zrozumieć człowieka, który cztery lata widzi niegospodarność, szafowanie pieniędzmi, skorumpowane stosunki między kolegami, widzi... i nic nie robi. Na nic się nie skarży, nie narzeka. Aż dopiero teraz, kiedy z tej „niewoli” się wydostał (a dokładnie wyborcy...

    Zamiast zniczy — piękna obietnica

    Minęły święta, a wraz z nimi cmentarze zajaśniały tysiącem migocących światełek naszej pamięci o tych, co odeszli, co byli dla nas tak bliscy. W przededniu Dnia Wszystkich Świętych Remigijus Šimašius, gospodarz Wilna wraz z liczną świtą urzędników, pracowników odpowiedzialnych za...