Więcej

    Los „Lietuvy” lustrzanym odbiciem losu Litwy

    Chyba rzadko który gmach, jak stołecznego kina „Lietuva”, ma tak bogatą i tak smutną historię. Zbudowany w roku 1965 był jednym z najbardziej uczęszczanych i prestiżowych kin stolicy, które w ciągu roku gromadziło średnio około 1,84 mln widzów.
    Ale wraz z nadejściem odrodzenia gmach ten dosiągł los całego kraju. Prywatyzacja zrobiła to, czego w żadnym śnie nie można było przewidzieć: właściciele się zmieniali, gmach przechodził z rąk do rąk i popadał w ruinę.
    Teraz jest to dosłownie obraz szpetoty. Co najstraszniejsze, upodobany został przez żebraków, pijaków, którzy tu, w samym centrum Wilna, urządzają libacje i niekończące się bójki. Cierpią mieszkańcy pobliskich domów, cierpi wizerunek miasta, ale władza miejska tego nie widzi, nie chce widzieć, wszak gmach jest własnością prywatną. Ciekawy argument ojców miasta. Funkcjonariusze policji tu przybywają prawie co dzień i… wypisują mandaty. Dla bezdomnych. Też fantastyczne rozwiązanie. A obecny właściciel — spółka „MMC projektai” — o takim stanie nic jakoby nie wie.
    Co tu dodać? Chyba tylko to, że ten gmach nie jest wyjątkiem. Takich opuszczonych, zaniedbanych jest wiele na Litwie. Tak samo opuszczonej. Nie tylko przez ludzi, którzy wyjeżdżają w poszukiwaniu chleba, ale i urzędników, którzy musieliby o ten i podobne inne obiekty dbać.