Chociaż liczba mieszkańców na Litwie stale maleje, to samorządy krajowe z każdym dniem zwiększają swój aparat administracyjny. W ciągu ostatnich 5 lat ludność naszego kraju zmalała o 5,4 proc., ale liczba pracowników samorządowych zwiększyła się o 2,6 proc.
Dane te przytoczył ostatnio Instytut Wolnego Rynku Litwy.
Najmniej pracowników zatrudnionych jest w samorządzie rejonu birsztańskiego – bo 61, najwięcej w Wilnie – 866.
We wszystkich samorządach krajowych pracuje 13 800 osób.
Rok ubiegły był rokiem, kiedy po raz pierwszy samorządy zaczęły mówić o zmniejszaniu swych szeregów. Ale faktycznie zmniejszanie skończyło się na słowach.
Jedynie dwa samorządy miasta Wilna i Kowna zmniejszyły liczbę swych pracowników. Wilno — o 73 osoby, Kowno — 99.
Ale mniejsze, obumierające liczbowo samorządy nie tylko nie zmniejszyły etatów, ale odwrotnie — nawet je zwiększyły.
Najwięcej urzędników samorządowych ma Nida, na tysiąc mieszkańców jest ich 27, na drugim miejscu są Pagegiai — 18, na trzecim Ignalina.
A np. w rejonie kowieńskim ta liczba wynosi: czterej pracownicy — na tysiąc mieszkańców.
Tymczasem mieszkańcy rejonu ignalińskiego muszą utrzymać 250 pracowników samorządowych, a podobny pod względem zaludnienia rejon szyrwincki — 101.
Dlaczego tak jest?
Rejony takich pytań sobie nie zadają. Bo i po co. Wszak pracowników samorządowych utrzymują podatnicy. Po co więc oszczędzać, skoro można się rozmnażać.