Więcej

    Dochodowy „biznes”, który niszczy dziedzictwo historyczne

    Czytaj również...

    Nie warto uzbrajać się w poszukiwacze metali i łopaty, ponieważ prawo litewskie zabrania celowo szukać skarbów Fot. Marian Paluszkiewicz
    Nie warto uzbrajać się w poszukiwacze metali i łopaty, ponieważ prawo litewskie zabrania celowo szukać skarbów Fot. Marian Paluszkiewicz

    „Okradanie starożytnych obiektów jest biznesem bardzo cynicznym, ale też dochodowym” ― mówi prof. Albinas Kuncevičius, kierownik katedry archeologii Uniwersytetu Wileńskiego.

    W Wilnie właśnie odbył się XXII Międzynarodowy Kongres Europejskiego Stowarzyszenia Archeologów. Jest to jedno z największych przedsięwzięć naukowych, które co roku odbywa się w innym kraju.
    W wileńskiej edycji Kongresu udział wzięło ponad 1 500 naukowców z Europy, Azji, Ameryki Północnej i Australii.

    W ciągu czterech dni dyskutowano o nowych metodologiach pracy, interpretacji danych, wykorzystaniu współczesnych technologii, wpływie Brexitu na archeologię i in. W tym roku również wiele uwagi udzielono tematom tzw. czarnej archeologii i niszczeniu dziedzictwa historycznego, przede wszystkim na Bliskim Wschodzie. Niestety rabowanie zabytków jest, także problemem na Litwie.

    Jak powiedział w rozmowie z „Kurierem” prof. Albinas Kuncevičius, kierownik katedry archeologii Uniwersytetu Wileńskiego, na Bliskim Wschodzie działają szajki złodziei, które wykorzystują panujący w regionie polityczny chaos i rabują zabytkowe groby.
    ― Wiele dyskutowaliśmy na temat sposobów ochrony zabytków. W regionie Morza Śródziemnego, gdzie są niezliczone ślady wielkich antycznych cywilizacji, wciąż są dokonywane nowe odkrycia. Zatem znajdywane tam skarby są często bardzo cenne — mówi prof. Albinas Kuncevičius. ― Złodzieje wiedzą, że mają one nie tylko ogromną wartość historyczną, ale też pieniężną. Okradanie starożytnych obiektów jest biznesem bardzo cynicznym, ale też dochodowym.

    Z powodu wojen na Bliskim Wschodzie wiele bezcennych artefaktów zostało zniszczonych. Miejsca archeologicznych odkryć są słabo chronione, a bandyci często są dobrze uzbrojeni. Nie raz dochodziło do tego, że podczas prób złapania złodziejów, ci po prostu strzelali do funkcjonariuszy. Rabusie czują się w ostatnich latach bezkarni, a państwa są faktycznie bezsilne, ponieważ mają wiele innych problemów do załatwienia.
    W dodatku zabytki Bliskiego Wschodu są zagrożone również przez terrorystów, którzy celowo niszczą historyczne obiekty. Jeden z ostatnich smutnych przykładów wydarzył się w sierpniu. Dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) zniszczyli część pochodzącej z czasów rzymskich świątyni Bela, jednego z najważniejszych obiektów wśród pozostałości starożytnego miasta Palmyra.

    Publiczny dostęp do rejestru miałby pomagać w ochronie zabytków ― na przykład odstraszać od budowy w miejscach historycznie wartościowych Fot. Marian Paluszkiewicz
    Publiczny dostęp do rejestru miałby pomagać w ochronie zabytków ― na przykład odstraszać od budowy w miejscach historycznie wartościowych Fot. Marian Paluszkiewicz

    Tymczasem na Litwie z powodu czarnej archeologii na razie nie dochodziło do tak drastycznych przestępstw. Jednak, jak mówi prof. Kuncevičius, rabowanie zabytków w naszym kraju również jest dochodowym i aktualnym „biznesem”.
    ― Monety, biżuteria i inne elementy dziedzictwa bałtyckiego wcześniej nie miały takich cen, jak obecnie, po tym, gdy otworzyły się granice. Teraz cenne znaleziska jest znacznie łatwiej sprzedać. Dlatego też ci, którzy są chętni wzbogacenia się, uzbrajają się w wykrywacze metalów i stare mapy, aby szukać kosztowności ukryte pod ziemią — opowiada Albinas Kuncevičius. ― Szczególnie aktualny jest ten problem na wschodzie kraju, gdzie często rabowane są starożytne kurhany.

    Rozmówca oburza się jednocześnie, że czarni archeolodzy zapominają, że zajmują się biznesem amoralnym. Jak mówi, obrabowywanie zabytków archeologicznych jest to tak samo, co wyrywanie złotych zębów nieboszczykom lub np. zrobienie sobie kielicha z czaszki człowieka.
    ― Jak byśmy nie pragnęli pieniędzy, to w świadomości człowieka muszą istnieć jakieś święte rzeczy, jakieś tabu, których nie możemy przekraczać — mówi prof. Kuncevičius. ― Niestety, dla niektórych osób nie ma nic świętego. Nie ma też jakiegoś idealnego sposobu na powstrzymanie czarnych archeologów. Chociaż prawo mówi, że przywłaszczanie znalezisk jest nielegalne, jednak osoby zainteresowane najczęściej znajdują sposoby, jak prawo ominąć.
    Rozmówca zaznaczył, że w społeczeństwie należy rozwijać głębszą świadomość potrzeby wspólnej ochrony zabytków archeologicznych:
    — Świadomy człowiek, gdy znajdzie jakiś historyczny przedmiot, odda go do muzeum. Świadomy człowiek będzie rozumiał, że chociaż dzisiaj chodzi po ziemi i jest jej właścicielem, kiedyś umrze — to zostanie jej częścią. Znaleziska archeologiczne są bogactwem państwowym i należy dostojnie je chronić. Do nas osobiście nic nie należy, szczególnie to, co kilka stuleci zostawił po sobie ten, którego już nie ma…
    Według oszacowań Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), pod względem dochodów nielegalny handel przedmiotami antykwariatu znajduje się na czwartym miejscu wśród działalności przestępczej. Bardziej dochodowe od lat pozostają tylko handel bronią, narkotykami i ludźmi.

    Renaldas Augustinavičius z wydziału kontroli Departamentu Dziedzictwa Kulturowego w rozmowie z „Kurierem” zaznaczył, że zarówno wykrywanie, jak też zapobieganie czarnej archeologii jest bardzo trudne. Na Litwie, w wyniku długich i uciążliwych procesów sądowych, udało się udowodnić zaledwie kilka takich przypadków.
    ― Po pierwsze, trudno udowodnić, że przestępstwo w ogóle zostało popełnione. Na przykład, jeżeli wracamy do domu i widzimy, że nie ma telewizora, to wiemy, że nas okradziono. W przypadku pogrzebanych w ziemi artefaktów jest zupełnie inaczej. Zanim rozpoczną się prace wykopaliskowe, nie wiemy dokładnie, co tam znajdziemy — tłumaczył Augustinavičius.

    Ochronę utrudnia również to, że miejsca, w których działają czarni archeolodzy, najczęściej są oddalone od miast i wsi oraz praktycznie nie są monitorowane.
    ― Problem polega też na tym, że wykrywacze metali są naprawdę łatwo dostępne. I łopatę każdy ma. Więc pozostaje jedynie dowiedzieć się, gdzie mogą być pogrzebane w ziemi zabytki historyczne. A to nie jest trudne, ponieważ zgodnie z prawem na Litwie rejestr zabytków historycznych jest upubliczniony. Czyli wszystkie archeologicznie cenne miejsca można łatwo znaleźć w internecie ― twierdzi Renaldas Augustinavičius.
    Zaznaczył, że publiczny dostęp do rejestru miałby pomagać w ochronie zabytków ― na przykład odstraszać od budowy w miejscach historycznie wartościowych itp.

    ― Jednak czasem mamy wynik odwrotny do tego, którego się spodziewaliśmy. Niektórzy ludzie wiedzą, że w poszczególnych miejscach leży pogrzebana historia i idą ją rabować. To przede wszystkim kwestia moralności człowieka. Na pewno nie każdy z nas pozwoli sobie kraść i niszczyć historię ― mówił Augustinavičius. ― Rozważaliśmy wiele sposobów ochrony zabytków. Na przykład, były pomysły posypania ziemi strużyną metalową, aby zmylić dane wykrywaczy. Jednak to bardzo utrudniłoby pracę również dla archeologów, więc zostawiono wszystko tak, jak jest.

    Co do wykrywania przestępstw, rozmówca przyznaje, że najbardziej pomocni są sami mieszkańcy, którzy informują policję, gdy zauważają, że ktoś prowadzi wykopaliska przy zabytkach historycznych.
    Po raz pierwszy na Litwie udało się ukarać tzw. czarnych archeologów dopiero w roku 2013. Co prawda, proces sądowy był długi i skomplikowany. Samo przestępstwo zostało popełnione w roku 2009, gdy dwoje mężczyzn zatrzymano podczas nielegalnie prowadzonych prac wykopaliskowych przy cmentarzu w Apuolė w rejonie szkudzkim. Sąd ustalił, że w ciągu kilku lat poszukiwacze skarbów rabowali obiekty historyczne w Kłajpedzie, Kretyndze i Szkudach (lit. Skuodas). Znaleziono u nich ogółem około 2 tys. przedmiotów historycznych i monet.
    Złodzieje zostali skazani na więzienie ― 3 i 4 lata ― oraz spłacenie odszkodowania dla państwa w wysokości 143 tys. euro.
    Jak mówi nam Renaldas Augustinavičius: główna szkoda, którą wyrządzają czarni archeolodzy, to kradzież historii.

    Islamiści celowo niszczą zabytki historyczne Fot. archiwum
    Islamiści celowo niszczą zabytki historyczne Fot. archiwum

    ― Znaleziska archeologiczne to podstawowe źródła historii. Ogromną część informacji gubimy, gdy są kradzione przedmioty z metalu. Właśnie bowiem poprzez analizę metalu naukowcy ustalają wiek znaleziska i wiele innych ważnych historycznych aspektów. Natomiast badanie okradzionego obiektu jest tak samo trudne, jak czytanie książki, w której została wyrwana co druga strona. Coś na pewno zrozumiesz, ale nigdy już nie odtworzysz całej historii — tłumaczył ekspert.
    Podkreślił, że czarni archeolodzy nie przeprowadzają żadnych analiz i nie rejestrują znalezionych przedmiotów.
    ― Drogocenne znaleziska trafiają na czarny rynek. Nawet jeżeli udaje się je tam odnaleźć, to nie wiadomo — ani skąd, ani w jakich warunkach przedmiot został wydobyty. Informacja, którą społeczeństwo przez to traci, jest bezcenna — powiedział przedstawiciel Departamentu Dziedzictwa Kulturowego.

    Jak natomiast należy postąpić, jeżeli znajdziemy jakiś historyczny skarb przypadkowo? Zgodnie z obowiązującymi na Litwie ― od 2013 roku ― przepisami, osobie, która znalazła skarb w swojej ziemi, należy się 100 proc. jego wartości. Natomiast jeżeli znaleziska dokonano nie na własnym terytorium, znalazca może pretendować na wynagrodzenie, sięgające około 10 proc. wartości znaleziska. Zwykle muzea proponują większe sumy, bo są zainteresowane w tym, aby ludzie mieli jak największą motywację oddać rzeczy dla państwa, a nie sprzedawać je na czarnym rynku.
    Mieszkańcom nie warto jednak uzbrajać się w poszukiwacze metali i łopaty, ponieważ prawo litewskie zabrania celowo szukać skarbów. Natomiast jeżeli ktoś znajdzie skarb przypadkowo, to ma w ciągu tygodnia przedstawić go do Departamentu Dziedzictwa Kulturowego lub jakiegoś muzeum. Jeżeli skarb ma jakąś wartość historyczną, zostanie odkupiony od znalazcy. Jeżeli nie, to będzie po prostu zwrócony.
    Po znalezieniu skarbu zatem należy ostrożnie wszystko zebrać ― nawet szczątki rozbitych naczyń czy strzępy materiałów. Zaleca się też zrobić zdjęcie miejsca, gdzie dokonano znaleziska, aby archeolodzy mieli jak najwięcej informacji, na podstawie której będą mogli wnioskować o tym, co zostało znalezione.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Krótka historia praktycznego orzechołoma

    Gdy słyszy się kombinację słów „dziadek do orzechów”, natychmiast nasuwają się skojarzenia ze wzruszającą baśnią E.T.A. Hoffmanna, z niezrównaną muzyką baletową Piotra Czajkowskiego i z Bożym Narodzeniem. Drewniany dziadek jest jednak znacznie starszy niż bajka o nim. Drewniany zgniatacz orzechów,...

    Wilno dostarczy rozrywki także tej zimy

    Bożonarodzeniowe imprezy, lodowisko, festiwale teatralne i filmowe, międzynarodowe targi książki – to tylko kilka powodów, by nawet zimą nie nudzić się w Wilnie. Wilno ubiera się właśnie w swoją najpiękniejszą szatę, by na ponad miesiąc zanurzyć swoich mieszkańców i gości...

    Umowa podpisana, ale strajk nauczycieli nadal realny

    2 grudnia, po strajku ostrzegawczym pedagogów, podpisana została zrewidowana umowa zespołowa pracowników oświaty i nauki. Dokument podpisał premier Saulius Skvernelis, minister oświaty, nauki i sportu Algirdas Monkevičius oraz liderzy czterech związków zawodowych ze sfery oświaty. Część oświatowców krytykuje jednak...

    Prosty krok, by śmieci zyskały nowe życie

    Konieczność segregacji odpadów nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dziś. Śmieci każdy, lecz nie każdy odpowiedzialnie zarządza produkowanymi przez siebie odpadami. Warto więc sobie uświadomić, jak to robić właściwie. Nigdy wcześniej produkowanie i nabywanie rzeczy nie było tak łatwe...