Więcej

    Marian Zdziechowski — sumienie narodu

    Czytaj również...

    Imię Mariana Zdziechowskiego nosi Szkoła Podstawowa w Suderwie Fot. Marian Paluszkiewicz
    Imię Mariana Zdziechowskiego nosi Szkoła Podstawowa w Suderwie Fot. Marian Paluszkiewicz

    Dziś przypada kolejna rocznica śmierci prof. Mariana Zdziechowskiego.
    Pisarz, filozof publicysta, rektor Uniwersytetu Stefana Batorego, jest jedną z tych postaci, o których mało pamiętamy, rzadko wracamy do ich myśli. Za życia również nie był osobą popularną — niewielu go rozumiało, niewielu też chciało go słuchać. Nic dziwnego — Polacy w latach międzywojennych byli upojeni odzyskaną wolnością, a z radością z odzyskanej niepodległości nie współgrał głos wieszczący zbliżającą się katastrofę.
    A Zdziechowski nieustannie głosił zbliżający się koniec historii i kres Europy, jaką znamy.

    Mimo że był jedną z najważniejszych postaci międzywojennego Wilna, nie doczekał się zbyt wielu znaków pamięci od potomnych. Dziś jego imię nosi Szkoła Podstawowa w Suderwie, gdzie chętnie spędzał wakacje. Jego imieniem nazwana jest jedna z ulic. Najbardziej może znany jest jako bohater twórczości Miłosza.

    — Marian Zdziechowski nie jest postacią znaną. Używam w takich sytuacjach terminu — dziedzictwo niczyje. Może gdyby pracował w Warszawie, łatwiej byłoby mu dotrzeć do szerszego grona. W okresie międzywojennym wileńscy profesorowie byli trochę na uboczu — powiedział w rozmowie z „Kurierem” dr Andrzej Pukszto, kierownik katedry politologii na Uniwersytecie im. Witolda Wielkiego w Kownie.

    — Był postacią unikalną, wybitną, jednak był pisarzem i filozofem bardzo trudnym. Pisał o odwiecznej walce dobra ze złem, o wartościach chrześcijańskich i wizji rozwoju Europy — zauważa politolog.

    Wiele swoich sił i prawie 20 lat życia poświęcił Uniwersytetowi Stefana Batorego. Do Wilna przeniósł się w roku 1919, uczestniczył w reaktywowaniu uczelni, pełniąc najpierw funkcję dziekana Wydziału Humanistycznego, a następnie rektora. Miał duży wpływ na młodzież akademicką, do której należał także Czesław Miłosz, zwłaszcza przez wileński dziennik „Słowo”, w którym obaj publikowali.

    Noblista poświęcił mu zresztą dwa ważne teksty: esej „Religijność Zdziechowskiego” z 1943 roku oraz wiersz „Zdziechowski”, wydany w tomiku „To” w roku 2000.
    Właśnie w okresie wileńskim Zdziechowski zyskał sobie przydomek „sumienia narodów”.

    Z przekonań politycznych był zdecydowanym konserwatystą. Łączyły go z konserwatystami sposób życia — był ziemianinem, właścicielem niezbyt wielkiego, choć pięknego majątku Suderwa. Do końca pozostał zwolennikiem monarchizmu, który demokrację traktuje jako ustrój mniej doskonały. Jednocześnie cieszył się wielkim szacunkiem Józefa Piłsudskiego, który widział w nim najlepszego kandydata na prezydenta Rzeczypospolitej. Profesor nie przyjął propozycji, nigdy nie zaangażował się w pełni w politykę.

    KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA
    Uroczystość nadania szkole w Suderwie imienia profesora Mariana Zdziechowskiego Fot. Marian Paluszkiewicz

    W czasie pracy na Uniwersytecie Stefana Batorego akcentował przede wszystkim zagrożenie bolszewizmem. Przewidywał też, że rozleje się on na inne kraje Europy – następne pokolenia mogły się przekonać o prawdziwości jego poglądów.

    — Wróg nr 1 — to była dla niego czerwona Rosja. Uważał, że to, co rozpoczęło się w czasie rewolucji, co kontynuowali Lenin i Stalin, zagrozi wkrótce Europie. Był bardzo przywiązany do wartości chrześcijańskich, które uważał, że komunizm będzie niszczył, niszcząc tym samym fundament Europy — opowiada dr Andrzej Pukszto.

    Wizja dalszego biegu dziejów, jaką opisywał Zdziechowski, była skrajnie pesymistyczna. Był przekonany, że rewolucja w Rosji i faszyzm w Niemczech doprowadzą wkrótce do katastrofy na wielką skalę, że Europa po tym wydarzeniu utraci swoją tożsamość, a po dawnym kontynencie pozostanie tylko samo miejsce na mapie. Nie dożył przepowiadanej przez siebie katastrofy – wojna, która położyła kres dawnej Europie, wybuchła niecały rok po jego śmierci.
    A dzisiejsza Europa? Czy można powiedzieć, że i w tym przypadku wizja Zdziechowskiego się potwierdziła?

    Andrzej Pukszto uważa, że europejska rzeczywistość nie jest tak straszna, jak zapowiedzi wileńskiego filozofa.

    — Nie dramatyzowałbym tak bardzo. To prawda, że częściowo oddaliliśmy się od wartości chrześcijańskich, jednak trzeba też zauważyć, że od 1945 roku na kontynencie nie było konfliktu zbrojnego angażującego większość państw. Wybuchały oczywiście wojny, pamiętamy krwawy konflikt w rozpadającej się Jugosławii, teraz obserwujemy wojnę na Ukrainie, jednak nie jest to kres kultury europejskiej. Zjednoczona Europa stara się sprostać tym wyzwaniom, kryzysom, jakie przychodzą — zauważa politolog.

    Nie oznacza to jednak, że myśl Zdziechowskiego jest dzisiaj nieaktualna.
    — Na pewno warto o nim przypominać w kontekście wartości. Nie będę oryginalny, stwierdzając, że zbyt mało w Europie zastanawiamy się nad systemem wartości, zbyt mało o tym mówimy — podkreśla politolog.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    MARIAN ZDZIECHOWSKI O KRYZYSIE EUROPY

    Europa przeżywa dramat stopniowej utraty złudzeń, które kierowały jej życiem. Brała jako cel, człowieka, tj. ludzkość, rozum, naturę, naukę, opanowanie świata materialnego, państwo, dobrobyt klas upośledzonych — wszystko rzeczy doniosłe, lecz tylko jako środki do celu ostatecznego, do Boga. Dziś widzimy, że człowiek nie jest dobry, rozum nie jest nieomylny, natura zaś jest obojętna, nauka równie przydatna do rzeczy dobrych, jak złych, materia przygniata ducha, a państwo, naród, klasy są to tyranie, którym brak duszy; jakieś siły nieznane unoszą nas ku nieznanym celom, wpadamy w defetyzm ducha. Jedno jest wyjście: wrócić do punktu, skąd się wyszło, do Boga, do koncepcji chrześcijańskiej, uważającej człowieka za istotę noszącą obraz Boży w sobie i do celów nadprzyrodzonych przeznaczoną, nie zaś za fenomen biologiczny. Koncepcja chrześcijańska wymaga autorytetu stojącego na straży Prawa Bożego. Jedno z dwojga — albo autorytet duchowy, albo przymus fizyczny; co lepsze: ład od góry idący czy ta organizacja straszliwa, która od dołu chwyta w kleszcze swoje, „racjonalizuje”, „standaryzuje”, grozi zabiciem ducha.
    „Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijaństwa”, 1914 R.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Liczy się tylko uczciwa, sumienna praca. Szkic do portretu Janiny Strużanowskiej

    Na pozostanie w Wilnie zdecydowała się w bardzo świadomym celu. Chciała, żeby ktoś w tym mieście za 30 czy 50 lat mówił jeszcze po polsku…  Na jej oczach dawne, wielokulturowe Wilno przestawało istnieć. Najpierw zagłada wileńskich Żydów, którzy od wieków...

    Radosław Sikorski: „Dzisiaj grozi nam ten sam kraj, który jest agresorem w Ukrainie”

    Podsumowując wydarzenie w Trokach – główny powód przyjazdu szefa polskiej dyplomacji na Litwę – Radosław Sikorski zauważył:  – To jest spotkanie, które ma swoją renomę. Bywałem na wcześniejszych edycjach i bardzo mi miło, że drugą edycję zagraniczną jako minister spraw...

    Nikogo nie ominął prezent

    W tym świątecznym okresie nie mogło zabraknąć życzeń, które złożyli Polakom z Litwy przedstawiciel Ambasady RP w Wilnie Andrzej Dudziński, I radca-kierownik Wydziału Polityczno-Ekonomicznego, oraz organizatorzy koncertu – Mikołaj Falkowski, prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana...

    Tych nie trzeba zmuszać do nauki historii

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego po raz kolejny zorganizowała w Domu Kultury Polskiej w Wilnie konkurs „Historiada”.  – Dziękuję, że wam się chce, że nie musicie się zmuszać, ale z ochotą przystępujecie do tych lektur, które wam...