Więcej

    Trojański koń socdemów

    No i Partia Socjaldemokratyczna — uboga (tylko trzy teki ministerialne) krewna z koalicji — zagrała na nosie twardej prezydent, a na nerwach swoim ambitnym koalicjantom — chłopom w zielonych pasiakach.

    Dalia Grybauskaitė, tak pewna siebie, że aż garsonka trzeszczy, przegapiła (teraz się tłumaczy, że wiedziała co trzeba…) młodego źrebaka od lewicy Juliusa Pagojusa. Mając w zanadrzu (albo w kieszeni, jak kto woli) służby specjalne nie dała rady sprawdzić 29-letniego kandydata na ministra sprawiedliwości. Owszem, tradycyjny egzamin z angielskiego to on na czerwonym dywaniku zdał, ale do Urzędu Prezydenta sam wozem nie przyjechał. Bo, jak się okazało, przed rokiem po pijaku prawko stracił…

    Taka wpadka! To znaczy jego oczywiście, ale i całego zaprzęgu rządzących. A szczególnie rozdających karty — Partii Chłopów i Zielonych, którzy deklarowali wprowadzenie na salony młodych kompetentnych dżokejów.
    No i otrzymali od kolegów z czerwoną różyczką prezent na święta, którzy „bożyli się”, że nic o tym nie wiedzieli. Tikrai?
    Najpierw więc było szczerzenie dobrej miny do złej gry. Premier Saulius Skvernelis mówił, że „no cóż, powinno to być dobrą lekcją dla naszego młodego kolegi”. Ale potem, kiedy zieloni ze złości chłopi opamiętali się, to przyłożyli biczem podstępnym „kolegom”, każąc wysprzątać swoją stajnię Augiasza i zrzucić z kozła prawie świeżo upieczonego woźnicę od prawa, który jeszcze nie przysiągł na wszystkich świętych, że tamto po pijaku to było w głupim dzieciństwie.
    Socdemi zrobili co swoje i teraz udają świętych bijąc się w piersi, że więcej to nigdy już nikogo w konia nie zrobią.
    Koń by się uśmiał wiedząc doświadczenie weteranów polityki… podjazdowej.