Kiedy w końcu bieżącego lata na Litwie wybuchł skandal z powodu „złotych łyżek”, kupionych dla wojska po cenie prawie ośmiokrotnie wyższej niż rynkowa, wtedy każdy patrząc na swe skromniutkie „połoniczki” i sztućce zaczął liczyć, że za taką cenę mógłby i cały garnitur kuchenny nabyć.
Liczył i żywił nadzieję, że oszuści, co to dla sił zbrojnych taki drogi towar wcisnęli, zostaną ukarani. Konkretnie spółka „Nota Bene”.
Rozumowali też logicznie, że ta spółka nie będzie mogła w żadnym przetargu uczestniczyć. Wszak jest oszustem.
Spółka „Nota Bene”, owszem, w przetargach nie może uczestniczyć, bo nawet jej już nie ma, bo… „przechrzciła się”. Na „Progear LT”. I już od października ta nowa (czyt. stara) grupa przedsiębiorcza wzięła udział w czterech przetargach. Związanych z dostawą dla wojska umundurowania, obuwia, wszelkiego innego ekwipunku specjalistycznego.
Nazwa się zmieniła. Ale nie kierownicy, członkowie, akcjonariusze. Ba, nowa spółka zarejestrowana jest również w tym samym miejscu, co i dotychczasowa „Nota Bene”. W Wilnie, przy ulicy Vilkpėdės.
Co jest najstraszniejsze, jak mówi kierowniczka Służby Zakupów Publicznych Diana Vilytė, prawnie jest wszystko w porządku. Nowa spółka, nowa nazwa. Tylko jak dodaje, to nieetycznie.
Ludzie, o jakiej etyce mówimy, kiedy tu takie pieniądze płyną…