Więcej

    Tabliczki: wileńskie problemy i białoruskie wzorce

    W Wilnie kolejny odcinek serialu pt. „Tabliczki”. Już od dawna nie występują w nim przedstawiciele mniejszości. Spór dzięki inicjatywie mera Remigijus Šimašiusa zyskał nowy, „litewsko-litewski” wymiar.

    Umieszczone w Wilnie tablice z obcojęzycznymi nazwami  ulic miały z założenia podkreślać wielokulturowość stolicy oraz promować tolerancję. Nie wszyscy jednak zrozumieli nową inicjatywę, dlatego sprawa znalazła swój finał w sądzie. O tym, czy nielitewskie nazwy ulic są zgodne z prawem, orzeknie 15 lutego Wileński Okręgowy Sąd Administracyjny.
    Tymczasem historyczne nazwy ulic wracają do Grodna. To już trzecie miasto na Białorusi (po Mińsku i Baranowiczach), gdzie obok aktualnych nazw ulic pojawią się na tablicach dawne nazwy w białoruskiej transkrypcji. Już niedługo więc, obok nazwy ul. Lenina pojawi się obowiązująca w okresie międzywojennym, ul. Piłsudskiego, a na placu Sowieckim pojawi się tablica z nazwą plac Stefana Batorego. Trzeba przyznać, że jest to bardzo dobry pomysł na pokazanie historii miasta i jego wielokulturowego dziedzictwa.
    Wracając do wileńskich tabliczek – od dawna wiadomo, że pod względem szacunku dla praw mniejszości, Litwa odstaje od unijnych standardów. Teraz wygląda na to, że są sprawy, w których nie dorasta także do białoruskich wzorców.