Więcej

    75 lat temu powstała Armia Krajowa

    Czytaj również...

    W szczytowym okresie do AK na Wileńszczyźnie należało ok. 10 tys. młodych ludzi Fot. Marian Paluszkiewicz

    Rozkazem Naczelnego Wodza, gen. Władysława Sikorskiego, 14 lutego 1942 r. Związek Walki Zbrojnej został przekształcony w Armię Krajową. Nie była to tylko zmiana nazwy.

    – Chodziło o skupienie wszystkich, często spontanicznie powstających organizacji pod jednym dowództwem. Armia Krajowa była częścią świetnie funkcjonującego Polskiego Państwa Podziemnego, które miało swoje sądy, oświatę i wreszcie siły zbrojne – wyjaśnia w rozmowie z Kurierem Wileńskim prof. Jarosław Wołkonowski, prodziekan Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego w Wilnie Uniwersytetu w Białymstoku.
    Wileńszczyzna w czasie wojny nie czekała biernie na wyzwolenie. Ogromna aktywność społeczna wyrażała się w szeregu podejmowanych działań.
    – Bardzo sprawnie działał zarówno pion cywilny Polskiego Państwa Podziemnego, czyli Delegatura Rządu na Kraj, jak i ramię zbrojne, czyli Armia Krajowa. Oddziały AK od lipca 1943 do lipca 1944 r. przeprowadziły 217 akcji, na skutek których całe połacie województwa wileńskiego zostały wyzwolone spod okupacji niemieckiej. Takie miejscowości, jak Dziewieniszki, Turgiele czy Mejszagoła, były faktycznie wyrwane okupantom, co wyrażało się także w braku posterunków policji w tych miejscach. Oczywiście największym wysiłkiem była operacja wojskowa „Ostra Brama” w lipcu 1944 r., która miała na celu wyzwolenie Wilna – opowiada dalej Jarosław Wołkonowski.

    prof. Jarosław Wołkonowski

    W szczytowym okresie do AK na Wileńszczyźnie należało ok. 10 tys. młodych ludzi. Wielu z nich zginęło. W okresie okupacji niemieckiej i w czasie operacji „Ostra Brama” poległo w walce ok. 1000 osób. Nawet dwukrotnie więcej przedstawicieli polskiego podziemia mogło być wśród rozstrzelanych w Ponarach. Po wejściu sowietów w walce zginęło jeszcze ok. 200 żołnierzy. Jarosław Wołkonowski podkreśla, że do AK nie prowadzono mobilizacji. Wszyscy zgłaszający się do niej młodzi ludzie byli ochotnikami.
    Mimo że z punktu widzenia rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie żołnierze AK byli polską armią tak samo, jak ci, walczący na Zachodzie, sowieci ich tak nie traktowali. Na polskie wojsko wierne tradycjom II RP nie było miejsca w ich planach dotyczących Wileńszczyzny. Decyzja o rozbrojeniu i likwidacji polskiego podziemia zbrojnego zapadła w Moskwie już 22 czerwca 1942 r. Po wejściu Armii Czerwonej żołnierzy AK czekały dotkliwe represje. Ci, którym udało się ich uniknąć lub przeżyć łagry, przez pół wieku musieli milczeć o swojej przeszłości.
    – Na Wileńszczyźnie dopiero w 1989 r. można było zacząć mówić na ten temat. Do tego czasu panowała zupełna cisza, a wszelkie ślady pamięci starano się wymazać. W przywracaniu tej pamięci wiele było takich szczęśliwych zbiegów okoliczności. Założyliśmy koło ZPL we wsi Gudele, niedaleko Krawczun. Starsi ludzie opowiadali o wielkiej bitwie z Niemcami, jaką na tym terenie stoczyła Armia Krajowa. Zdecydowaliśmy, że postawimy krzyż na tym terenie. Dopiero wtedy zaczęliśmy stopniowo odkrywać historię. Odezwali się świadkowie tych wydarzeń, wśród nich wielu żołnierzy AK, którzy pozostali na Wileńszczyźnie, ale także ci, którzy mieszkali w Polsce – opowiada Wołkonowski.
    Przywracanie pamięci o Polakach walczących z okupantami jako żołnierze AK nie było łatwe także w niepodległej Litwie.

    Przywracanie pamięci o AK nie było łatwe także w niepodległej Litwie
    Ilona Lewandowska Fot. Marian Paluszkiewicz

    – Początek był bardzo trudny. Tuż po odzyskaniu niepodległości najbardziej słyszalne były wyraźnie antypolskie głosy, co wpłynęło na ukształtowanie się w litewskim środowisku bardzo negatywnej opinii o AK i polskim podziemiu niepodległościowym. Dziś, także dzięki wysiłkowi znanych postaci litewskiego świata nauki, ten stosunek powoli się zmienia. W latach 90. napotykaliśmy wiele problemów. Bardzo trudne było samo zarejestrowanie w litewskim państwie organizacji skupiającej kombatantów AK. Udało się chyba dopiero za trzynastym podejściem. Z dzisiejszej perspektywy jestem przekonany, że ten wysiłek miał sens, przede wszystkim ze względu na samych żołnierzy AK, którzy po latach ukrywania swojej przeszłości mogli wreszcie mówić o niej z dumą. Wielu z tych ludzi przeszło przez łagry i przez pół wieku sowieckiej władzy byli postrzegani jako przestępcy. Istnienie organizacji skupiającej kombatantów AK w litewskim państwie ma też znaczenie ze względu na postrzeganie historii AK przez Litwinów – zauważa Wołkonowski.
    Do historii Armii Krajowej i fenomenu Polskiego Państwa Podziemnego wrócimy w wydaniu magazynowym Kuriera Wileńskiego w najbliższą sobotę w rozmowie z prof. Janem Żarynem, historykiem, senatorem RP.

    ARMIA KRAJOWA

    Korzenie Armii Krajowej sięgają 1939 roku. W nocy z 26 na 27 września grupa wyższych oficerów z gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim, przy współudziale prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego, zawiązała konspiracyjną organizację Służba Zwycięstwu Polski.
    Rok później została przekształcona w Związek Walki Zbrojnej, a 14 lutego 1942 roku, rozkazem Naczelnego Wodza, gen. Władysława Sikorskiego – w Armię Krajową.
    AK była konspiracyjną organizacją wojskową stanowiącą integralną część Sił Zbrojnych RP. Podlegała Naczelnemu Wodzowi i rządowi Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie.
    Głównym zadaniem AK było prowadzenie walki o odzyskanie niepodległości przez organizowanie i prowadzenie samoobrony oraz przygotowanie armii podziemnej na okres powstania, które miało wybuchnąć na ziemiach polskich w okresie militarnego załamania Niemiec.
    Kulminacją wysiłku zbrojnego AK było powstanie warszawskie. Po jego klęsce jednostki AK na terenach zajętych przez Armię Czerwoną zostały zdemobilizowane. 19 stycznia 1945 roku Komendant Główny gen. Leopold Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu AK.
    Straty AK wyniosły ok. 100 tys. poległych i zamordowanych żołnierzy, ok. 50 tys. zostało wywiezionych do ZSRR i uwięzionych. Do moskiewskiego więzienia trafił m.in. gen. Okulicki, sądzony w procesie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego.
    Źródło: PAP

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Liczy się tylko uczciwa, sumienna praca. Szkic do portretu Janiny Strużanowskiej

    Na pozostanie w Wilnie zdecydowała się w bardzo świadomym celu. Chciała, żeby ktoś w tym mieście za 30 czy 50 lat mówił jeszcze po polsku…  Na jej oczach dawne, wielokulturowe Wilno przestawało istnieć. Najpierw zagłada wileńskich Żydów, którzy od wieków...

    Radosław Sikorski: „Dzisiaj grozi nam ten sam kraj, który jest agresorem w Ukrainie”

    Podsumowując wydarzenie w Trokach – główny powód przyjazdu szefa polskiej dyplomacji na Litwę – Radosław Sikorski zauważył:  – To jest spotkanie, które ma swoją renomę. Bywałem na wcześniejszych edycjach i bardzo mi miło, że drugą edycję zagraniczną jako minister spraw...

    Nikogo nie ominął prezent

    W tym świątecznym okresie nie mogło zabraknąć życzeń, które złożyli Polakom z Litwy przedstawiciel Ambasady RP w Wilnie Andrzej Dudziński, I radca-kierownik Wydziału Polityczno-Ekonomicznego, oraz organizatorzy koncertu – Mikołaj Falkowski, prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana...

    Tych nie trzeba zmuszać do nauki historii

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego po raz kolejny zorganizowała w Domu Kultury Polskiej w Wilnie konkurs „Historiada”.  – Dziękuję, że wam się chce, że nie musicie się zmuszać, ale z ochotą przystępujecie do tych lektur, które wam...