Więcej

    Żołnierz AK w Tuskulanum: Michał Kociełowicz

    Czytaj również...

    Michał Kociełowicz Fot. LYA

    Dziękujemy naszym Czytelnikom, którzy zareagowali na tekst „Oni nigdy nie mieli pogrzebu…”. Do tej pory skontaktowało się z nami już 9 rodzin żołnierzy AK rozstrzelanych w Wilnie w więzieniu NKGB i pochowanych w masowych grobach w wileńskich Tuskulanach.

    W przeddzień Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, w czasie konferencji „Podziemna Armia powraca. Młodzież w przywracaniu pamięci o Żołnierzach Wyklętych” miałam okazję opowiadać o poszukiwaniach bliskich żołnierzy AK pochowanych w Tuskulanum. Kiedy skończyłam swoje wystąpienie, podeszła do mnie jedna z kobiet z grona Żołnierzy Wyklętych.

    – Ta historia, o której pani mówiła, to historia mojej rodziny. Nazywam się Stanisława Kociełowicz. Na jednym z tych zdjęć był brat mojego męża, Wiktora, Michał Kociełowicz – powiedziała.

    Stanisława Kociełowicz ps. „Iskierka” od wielu lat mieszka w Szczecinie, jednak nigdy nie zapomniała o swoich wileńskich korzeniach.

    – Pochodzę z Koloni Wileńskiej, w czasie wojny i po jej zakończeniu należałam do konspiracyjnego harcerstwa. Właśnie za to trafiłam najpierw do więzienia, a potem na Syberię – opowiada.

    Drużyna harcerska, do której należała, została rozpracowana w 1950 r. „Iskierka” studiowała wówczas w Moskwie. Została aresztowana i trafiła na Łubiankę. Wkrótce zapadł wyrok – 8 lat łagrów. Do rodzinnego Wilna powróciła jednak znacznie wcześniej, już w 1954. Tam poznała swojego przyszłego męża, żołnierza AK, również łagiernika – Wiktora Kociełowicza.
    Wiktor Kociełowicz „Mietek” został aresztowany pod koniec 1944 r. Razem z nim do więzienia trafił jego o rok starszy brat – Michał. Po latach, w jednym z wywiadów Wiktor Kociełowicz wspominał, jak przebiegało śledztwo. Mówił, że jako 22-letni chłopak nie mógł normalnie iść na przesłuchania, z trudem podciągał nogi.

    – Bicie było cały czas. Najczęściej pistoletem po karku. Dwa razy straciłem przytomność w trakcie bicia. Raz, kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem, jak moją marynarką wycierają z podłogi krew. Na początku, jeszcze na Łukiszkach wybili mi 2 zęby – wspominał.

    Jedno ze zdjęć Michała Kociełowicza, jakie możemy znaleźć w aktach sprawy w Litewskim Archiwum Specjalnym. Fot. LYA

    Miał okazję zobaczyć również innych oskarżonych. Wszyscy byli skatowani. Jego brat, Michał, miał rozbity lewy policzek i zniekształconą twarz.
    Zgodnie z aktami sprawy wszyscy zostali oskarżeni o to, że „w sierpniu- wrześniu 1944 weszli w skład antysowieckiej biało-polskiej terrorystycznej organizacji, stawiając sobie za cel aktywną pracę przeciw sowieckiej władzy, werbunek w jej skład nowych uczestników a także przeprowadzanie terrorystycznych aktów w odniesieniu do obywateli podejrzewanych o okazywanie pomocy sowieckiej władzy”.
    Wiedział, że brat został skazany na śmierć, ponieważ był sądzony w tej samej sprawie. Wiktor, za działalność w AK, dostał 10 lat łagrów i 5 lat zesłania. Jego brat i dwóch innych żołnierzy usłyszeli wówczas o wiele bardziej surowy wyrok, najwyższy wymiar kary – rozstrzelanie. Michał miał wtedy tylko 23 lata.
    Wiktor Kociełowicz rozpoczął poszukiwania brata od razu po powrocie z łagrów.
    – W grudniu 1955 r. wyjechaliśmy do Polski. Po raz pierwszy wybraliśmy się do Wilna w latach 60. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Michał prawdopodobnie został rozstrzelany – opowiada Stanisława Kociełowicz.
    Kolejne informacje przyniósł Jerzy Surwiłło.
    – Właśnie on dostarczył mojemu mężowi listę, na której znajdowało się nazwisko jego brata. Ale to już były lata 90. Mąż nigdy nie powiedział o tym swojej mamie. Ona do końca życia miała nadzieję, że jej starszy syn pewnego dnia się odnajdzie – wyjaśnia „Iskierka”.
    Oficjalną informację, o tym Kociełowicze otrzymali przez polską ambasadę w 1995 r. Wtedy także dowiedzieli się, że w 1991 r. skazani zostali zrehabilitowani przez litewskie władze.
    – Pomimo, że mieszkam w Szczecinie, często odwiedzam Wilno. Pamiętam doskonale moją pierwszą próbę odnalezienia miejsca, gdzie byli pochowani rozstrzelani w wileńskiej celi śmierci. Wtedy nie było jeszcze możliwości wejścia na ten teren, wszystko było ogrodzone. Do środka zaglądaliśmy przez dziurę w płocie. Właśnie przez tą dziurę postawiłam zrobiony krzyż. Mam jeszcze zdjęcia z tej wizyty.
    Stanisława Kociełowicz odwiedzała Tuskulany również w czasie swoich

    Stanisława Kociełowicz „Iskierka” w czasie uroczystości z okazji Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych fot. Ilona Lewandowska

    kolejnych wizyt w Wilnie.
    – Odwiedziłam kolumbarium, byłam już pewna, że tam właśnie znajdują się szczątki brata mojego męża. – opowiada.
    Pomimo starań Wiktorowi Kociełowiczowi nie udało się odnaleźć szczątków brata. Zmarł w Szczecinie. w 2013 r. Na pogrzeb Michała Kociełowicza czeka jednak nadal żona Wiktora, Stanisława.
    – Dla mojego męża była to bardzo ważna sprawa. Nie dawało mu to spokoju, ponieważ wiedział, że razem z żołnierzami Armii Krajowej zostali tam pochowani inni, bandyci, kolaboranci. Spotykał się z Jarosławem Wołkonowskim i już kilka lat temu rozmawiał o tym, że chciałby zabrać szczątki brata – podkreśla w czasie naszego spotkania.

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Liczy się tylko uczciwa, sumienna praca. Szkic do portretu Janiny Strużanowskiej

    Na pozostanie w Wilnie zdecydowała się w bardzo świadomym celu. Chciała, żeby ktoś w tym mieście za 30 czy 50 lat mówił jeszcze po polsku…  Na jej oczach dawne, wielokulturowe Wilno przestawało istnieć. Najpierw zagłada wileńskich Żydów, którzy od wieków...

    Radosław Sikorski: „Dzisiaj grozi nam ten sam kraj, który jest agresorem w Ukrainie”

    Podsumowując wydarzenie w Trokach – główny powód przyjazdu szefa polskiej dyplomacji na Litwę – Radosław Sikorski zauważył:  – To jest spotkanie, które ma swoją renomę. Bywałem na wcześniejszych edycjach i bardzo mi miło, że drugą edycję zagraniczną jako minister spraw...

    Nikogo nie ominął prezent

    W tym świątecznym okresie nie mogło zabraknąć życzeń, które złożyli Polakom z Litwy przedstawiciel Ambasady RP w Wilnie Andrzej Dudziński, I radca-kierownik Wydziału Polityczno-Ekonomicznego, oraz organizatorzy koncertu – Mikołaj Falkowski, prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana...

    Tych nie trzeba zmuszać do nauki historii

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego po raz kolejny zorganizowała w Domu Kultury Polskiej w Wilnie konkurs „Historiada”.  – Dziękuję, że wam się chce, że nie musicie się zmuszać, ale z ochotą przystępujecie do tych lektur, które wam...