Więcej

    Najbogatsza „biedna” wdowa przebiera jak w ulęgałkach

    Nie chodzi jednak o kandydatów na kolejnego męża, a proponowane jej mieszkania. Kristina Brazauskienė, wdowa po zmarłym w 2010 r. prezydencie, nie może się pogodzić z tym, że zamieszka w zwykłym bloku, a takie otrzymuje propozycje.
    Przyzwyczaiła się do prezydenckiej rezydencji w prestiżowych wileńskich Turniszkach, w której według umowy miała po jego śmierci mieszkać jeszcze przez pięć lat. Termin ten upłynął prawie dwa lata temu, a Kristinutė, jak nazywają ją mieszkańcy kraju, za nic w świecie nie chce opuścić tego wyjątkowego lokum.
    Niejednokrotnie zaznaczała, że rzadko w nim bywa, gdyż bardziej się jej podoba w Ameryce, gdzie jak się niedawno okazało, przez całe lata miała, wraz z synem, luksusową willę. Ostatnio tę willę na Florydzie sprzedali, i to bardzo korzystnie, zarabiając na tym 200 tysięcy dolarów. Co ciekawe, ani tej nieruchomości, ani wspomnianej transakcji w deklaracji majątkowej wdowy się nie znajdzie. Wyjaśnieniem tej zagadki zajęli się więc specjaliści.
    Wdowa i jej syn posiadają też w samym centrum stolicy hotel Crowne Plaza Vilnius. Jest też właścicielką dworu nad jeziorem Margis, w rejonie trockim, posiadłości w rejonie święciańskim, a może i dalszych bogactw, o których najwyraźniej „zapomniała”. Ostatnio oświadczyła bowiem, że nie wyprowadzi się z rezydencji, dopóki nie będzie jej przedstawiona lista mieszkań godnych jej statusu. A mieszkać chce za darmo. Przecież jej się to należy. Dodajmy, że za niespełna osiem lat małżeństwa. Tymczasem Brazauskienė twierdzi, że nie ma pieniędzy. Ogłosiła o tym w kwietniu, ale bynajmniej nie na prima aprilis.