Więcej

    Państwo to nie przedsiębiorstwo

    Zdawałoby się, że jest to fakt powszechnie zrozumiały, ale – widocznie – nie dla liberałów. Myślenie tego rodzaju, ze wszystkimi konsekwencjami, takimi jak stawianie w stosunku do państwa oczekiwań „produkcyjnych”, prowadzić musi nieuchronnie do konsekwencji tragicznych. I prowadzi.
    Oto szkoła. Z definicji, powinna zapewniać młodym ludziom wiedzę i wychowanie. W warunkach „produkcyjnych” zaś – ma dostarczać „półprodukt” dla uczelni wyższych i na podstawie tego kryterium się ocenia, czy to szkoła dobra, czy zła. Kręgosłup moralny uczniów, wyznawane przez nich wartości, wiedza – to kryteria drugorzędne, liczą się inne wskaźniki i koszyczek ucznia, powodujący zamykanie mniejszych placówek i przenoszenie dzieci do większych „kombinatów”.
    Oto poczta. Powinna dostarczać pocztę i prasę, być atrybutem państwowości. Zamiast tego poczta uczyniona ma być dochodową działalnością, więc zamyka mniejsze placówki i podnosi ceny kolportażu prasy, skazując mieszkańców kraju na partycypację w kulturze obrazków, pozbawioną głębszych treści.
    Przykłady tego rodzaju można mnożyć. Konsekwencje widać gołym okiem – ogołocenie małych miejscowości z jakichkolwiek placówek poza punktami z alkoholem, emigracja, depresja i wymieranie. Czy tego oczekujemy od państwa?