Więcej

    Burzyć nie będą, ale na remont tamy liczyć nie można…

    Jedno z ulubionych miejsc wypoczynku wilnian i gości miasta jest usytuowane niedaleko od centrum Wilna, na Belmoncie. Szczególną popularność uzyskało to miejsce, kiedy zostało tu urządzone centrum wypoczynku i rozrywek. Przedsiębiorcom, którzy ten projekt zrealizowali, w roku 2005 została wręczona najbardziej prestiżowa nagroda Wilna – statuetka św. Krzysztofa, patrona miasta.
    Bez wątpienia do popularności tego historycznego miejsca przyczyniała się także tama wodna na Wilence, tworząca wspaniałe kaskady, fontanny. Tama, jak też chwiejny most nad nią, potrzebują gruntownej odnowy, ale samorząd, który musiałby o to zadbać, nie zabiera do tego. I jeżeli będzie tak jak obecnie, wszystko wskazuje na to, że tama runie.
    Ministerstwo Ochrony Środowiska Litwy znalazło „fantastyczne rozwiązanie” – tamę należy zburzyć i będzie spokój. Na szczęście historyczny obiekt został obroniony przez miłośników spuścizny historycznej. W ciągu dosłownie kilku dni zebrano 15 tysięcy podpisów w obronie tego miejsca.
    Historia Belmontu sięga roku 1536, kiedy to król Zygmunt August wydał pozwolenie na zbudowanie młyna na rzece Wilence. Potem zbudowano tu kamienny młyn wodny, zaporę, kanały odpływowe i dopływowe.
    Odtworzenia systemu hydrotechnicznego byłego młyna dokonano na początku XXI wieku. A teraz wygląda na to, że ten zabytek, będący od niedawna na liście spuścizny kulturalnej, może runąć, gdyż instytucje nie mogą się porozumieć, kto ma zająć się remontem. Zanim się dogadają, tama może runąć. A może o to chodzi: nie będzie tamy – nie będzie problemu?