Rząd zdecydował się na kolejną podwyżkę minimalnego miesięcznego wynagrodzenia. Wczoraj, 21 września, Rada Trójstronna podtrzymała tę decyzję – tzw. minimum od stycznia 2018 roku wzrośnie o 20 euro i wyniesie 400 euro (brutto). W lipcu br. minimalne wynagrodzenie wzrosło o 30 euro i stanowi obecnie 380 euro. Kwestie związane z ewentualną podwyżką zostały podniesione podczas posiedzenia Rady Trójstronnej w środę, 20 września. Nie udało się jednak wówczas osiągnąć porozumienia.
Po wstępnych debatach, zarówno związkowcy, jak i przedstawiciele pracodawców nie byli pewni, czy zaakceptują propozycję zwiększenia miesięcznej płacy minimalnej o 20 euro.
Wczoraj w Ministerstwie Opieki Społecznej i Pracy odbyło się kolejne posiedzenie Rady Trójstronnej. Ustalono, że od stycznia 2018 roku minimalne miesięczne wynagrodzenie wyniesie 400 euro.
– W naszej opinii wynagrodzenie minimalne powinno wzrosnąć przynajmniej do 500 euro. A uwzględniając niesamowity wzrost cen, kwota ta powinna systematycznie wzrastać – powiedział dla „Kuriera Wileńskiego” Artūras Černiauskas, przewodniczący Konfederacji Związków Zawodowych Litwy.
Zaznaczył, że związkowcy podtrzymali propozycję rządu oczekując, że odpowiednie resorty stworzą plan wzrostu minimalnego miesięcznego wynagrodzenia w perspektywie co najmniej 3 lat.
– Przykładowo w Estonii dokonuje się podwyżek zgodnie z takim planem. Ułatwi on także znacznie działalność naszym przedsiębiorcom, którzy będą zawczasu mogli zaplanować kolejną podwyżkę dla zatrudnionych, zaś osoby pracujące będą mogły planować swoje wydatki w perspektywie. Wynagrodzenia muszą wzrastać, w przeciwnym razie ludzie wciąż będą emigrować. Państwo powinno zadbać o to, by do budżetu wpłynęło więcej środków. To można osiągnąć skuteczniej działając w zwalczaniu szarej strefy oraz wykrywaniu oszustów podatkowych – podkreślił Artūras Černiauskas.
Krajowi pracodawcy też przyklasnęli propozycji rządowej, mają co prawda pewne zastrzeżenia.
– Głosując w tej kwestii, należało uwzględnić wiele czynników. Chodzi przede wszystkim o to, jak taka podwyżka wpłynie na sytuację w regionach. Zdawać by się mogło, że 20 euro to nieznaczna suma. Ale to tylko odnośnie Wilna i Kowna. Dla pracodawcy prowadzącego działalność w regionie wręcz odwrotnie. Nietrudno policzyć, jak wzrosną koszty utrzymania przedsiębiorstwa, gdy wynagrodzenie każdego pracownika wzrośnie o 20 euro miesięcznie. W ciągu roku zbierze się pokaźna kwota. Istnieje obawa, że pracodawcy będą zmuszeni do zwalniania osób zatrudnionych, co zresztą zdarza się po każdej kolejnej podwyżce płacy. Trzeba także uwzględnić, że minimalne miesięczne wynagrodzenie jest powiązane ze średnią płacą. Obecnie średnia krajowa stanowi około 800 euro, ale w niektórych regionach Litwy nie sięga nawet 500 euro. Gdy minimalne wynagrodzenie wzrośnie do 400 euro miesięcznie, w poszczególnych regionach będzie stanowiło nawet ponad 70 proc. średniej płacy zarobkowej. Ustaliliśmy, że w przyszłości minimalna płaca powinna stanowić nie więcej niż 50 proc. średniej miesięcznej płacy– zaznaczył w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Danas Arlauskas, dyrektor generalny Konfederacji Pracodawców Litwy.
Ministerstwo finansów Litwy utrzymuje, że państwo jest w stanie od przyszłego roku zwiększyć minimalne wynagrodzenie do 400 euro. Na ten cel będzie potrzebnych dodatkowych 40 mln euro.
Na Litwie wynagrodzenie wzrasta i na razie nic nie wskazuje na to, iż proces ten przyhamuje. Ekonomiści twierdzą, że jest to związane z brakiem pracowników na rynku pracy.
Z danych Departamentu Statystyki wynika, że w pierwszym kwartale tego roku, w porównaniu to tego samego okresu roku ubiegłego, średnie wynagrodzenie wzrosło o 8,7 procent i stanowi obecnie 839 euro brutto.
Od stycznia przyszłego roku o dodatkowe 29 euro wzrosną emerytury. Średnia emerytura w kraju wyniesie 330 euro, o 42 euro więcej niż obecnie. W 2018 roku na wypłacenie większych emerytur potrzeba będzie 300 mln euro – o 124 mln więcej niż w 2017 r.